Usain Bolt: Porażki dobrze mi zrobią

Usain Bolt, najlepszy lekkoatleta świata według IAAF, nie zamierza w roku 2010 startować na dystansie 400 m. - To wykluczone. Wystarczy mi sprint, a przejść do legendy chcę potwierdzając dominację na kolejnych mistrzostwach świata i igrzyskach olimpijskich - mówi.

W tym artykule dowiesz się o:

Według Jamajczyka, który w przyszłym sezonie dopiero od połowy cyklu rozpocznie starty w Diamentowej Lidze, dobrze zrobiłaby mu... porażka z największymi rywalami. - Jeżeli nie będę w najlepszej formie, to Asafa Powell i Tyson Gay mogą mnie pokonać - twierdzi.

- Przegrać parę razy byłoby czymś dobrym, a przynajmniej taka jest myśl mojego trenera [Glena Millsa]. Wcale nie byłem zły, jak w lipcu 2008 roku, tuż przed igrzyskami olimpijskimi Powell pokonał mnie na mityngu w Sztokholmie - mówi 23-letni Bolt.

W rozmowie z włoskim dziennikiem La Gazzetta dello Sport wspomina wiosenny wypadek samochodowy jako jedyne wydarzenie, którego chciałby uniknąć w 2009 roku. - A teraz jeżdżę Skyline GT, pojazdem znanym z filmu "Szybcy i wściekli" - chwali się.

Potrójny mistrz olimpijski z Pekinu, znany fan futbolu i przyjaciel Cristiano Ronaldo, wypowiedział się też na temat skandalu z meczu Francja-Irlandia: - Też zachowałbym się tak jak Henry, bo sędzia miał daleko, a zagranie ręką można było zobaczyć dopiero na powtórce.

Komentarze (0)