W tym artykule dowiesz się o:
13 grudnia, 2008 roku - 28 minut, 16 punktów (7/13 z gry, 2/2 za 1), 13 zbiórek, 3 bloki
Syn Alicji, mistrzyni Polski w siatkówce i Janusza, dwukrotnego bokserskiego medalisty olimpijskiego zadebiutował w NBA 1 marca 2008 roku, gdy Orlando Magic grali z New York Knicks. Środkowy urodzony w Łodzi reprezentował barwy drużyny z Florydy w latach 2007-2010, ale na przestrzeni niespełna czterech sezonów zdobywał średnio 3,6 punktu i 4,0 zbiórki, pozostając w cieniu gwiazdy Magików, Dwighta Howarda.
Gdy Superman nabawił się urazu, Marcin Gortat został pierwszym Polakiem w historii, który pojawił się w wyjściowej piątce drużyny NBA. 13 grudnia 2008 roku łodzianin po raz drugi w karierze został desygnowany do gry od pierwszych minut konfrontacji. Drużyna ówczesnego trenera Magic, Stana Van Gundy'ego wybrała się w podróż do Oakland, gdzie czekali Golden State Warriors. Gortat był wiodącą postacią swojego zespołu. Do jego obowiązków należało ograniczanie poczynań Andrisa Biedrinsa i wywiązał się z tej roli wzorowo, przyczyniając się do sukcesu przyjezdnych 109:98.
28 stycznia, 2011 roku - 30 minut, 19 punktów (8/13 z gry, 1/1 za 3, 2/4 za 1), 17 zbiórek
Marcin Gortat skrzydła rozwinął dopiero w Arizonie, gdzie Magic wysłali go na zasadach wymiany z Phoenix Suns. Polak nie musiał już rywalizować o minuty z Howardem, który uznawany jest za jednego z najlepszych podkoszowych XXI wieku. Łodzianin dołączył do zespołu Alvina Gentry'ego w trakcie kampanii 2010/2011 i zdążył rozegrać 55 spotkań, spędzając na placu boju 29,7 minuty - blisko dwukrotnie więcej niż w trakcie tego samego sezonu w Orlando.
28 stycznia Słońca podejmowały Boston Celtics, a ten mecz na zawsze zapadnie w pamięci biało-czerwonych sympatyków koszykówki. Polski Młot stanął naprzeciwko Shaquille'a O'Neala, ale nie tylko dorównał legendarnego podkoszowemu, a momentami nawet nad nim górował. - Pokazałem w tym meczu, że jestem zawodnikiem, który potrafi zdobywać punkty na wiele sposobów i potrafi rywalizować z najlepszymi - mówił później zawodnik gospodarzy.
Gortat poprowadził drużynę z Arizony do sukcesu 88:71, ustanawiając przy okazji swój rekord pod względem ilości zbiórek i zdobytych oczek.
30 stycznia, 2011 roku - 24 minuty, 25 punktów (9/10 z gry, 7/7 za 1), 11 zbiórek, 2 bloki
Łodzianin nie spoczął na laurach i już w kolejnym spotkaniu potwierdził swoją wysoką dyspozycję, notując wręcz perfekcyjny występ przeciwko New Orleans Hornets. Chris Paul i spółka nie zdołali zatrzymać Suns, a Marcin Gortat pobił swój indywidualny rekord, zdobywając 25 punktów i pudłując przy tym tylko jeden oddany rzut! Polak w czwartej kwarcie tego spotkania wykorzystał podanie od Granta Hila i popisał się efektownym wsadem, który poderwał miejscowych kibiców z Phoenix.
20 stycznia, 2012 roku - 38 minut, 24 punkty (10/18 z gry, 4/4 za 1), 12 zbiórek, 2 bloki
Przyszły rok był dla Polaka indywidualnie jeszcze lepszy, niż poprzedni. Polish Hammer już w styczniu zaliczył serię dziewięciu meczów z double-double, a w całych rozgrywkach 2011/2012 skompletował aż 31. podwójnych zdobyczy. Łodzianin ponadto 21 razy w sezonie zapisał na swoim koncie 20 lub więcej punktów, a podczas spotkania przeciwko Celtom zdarzyło mu się nawet zdobyć 14 oczek z rzędu!
Miało to miejsce w końcówce pierwszej kwarty. Dograniem piłek do Polaka zajmował się wówczas między innymi koszykarski wirtuoz, Steve Nash. Kanadyjczyk od razu znalazł nić porozumienia z Gortatem, a ich wspólne akcje typu pick-and-roll powinno pokazywać się młodym adeptom. - Steve jest jednym z najlepszych rozgrywających NBA. Jego podania otwierają drogę do zdobywania punktów nie tylko mnie, ale całemu zespołowi - chwalił doświadczonego rozgrywającego środkowy.
Lockout nie wpłynął korzystnie na Suns, którzy ostatecznie zakończyli ten sezon z przeciętnym bilansem 33-33, nie awansując nawet do fazy play-off.
7 listopada, 2012 roku - 38 minut, 23 punkty (10/14 z gry, 3/4 za 1), 10 zbiórek, 7 bloków
Kampania 2013/2014 nie była szczególnie owocna ani dla Phoenix Suns, ani dla Marcina Gortata. Polakowi mimo wszystko zdarzały się genialne występy, jak chociażby ten w meczu z Charlotte Bobcast. 28-letni wówczas łodzianin był najbliżej osiągnięcia triple-double w całej swojej dotychczasowej karierze! MG zablokował rzuty oponentów aż 7 razy, a Słońca ograły Rysie 117:110.
27 lutego, 2014 roku - 51 minut, 31 punktów (12/23 z gry, 7/11 za 1), 12 zbiórek, 4 bloki
W Arizonie zdecydowano się przebudować zespół, a Marcin Gortat trafił do stolicy Stanów Zjednoczonych, by obok Johna Walla i Bradleya Beala stać się częścią perspektywicznego zespołu, który w przyszłości ma walczyć nawet o mistrzostwo NBA. Proces jego klimatyzacji w nowym otoczeniu nie trwał długo. Polak w 81 spotkaniach sezonu zasadniczego aż 80 razy pojawił się w wyjściowej piątce Czarodziejów.
Pod koniec drugiego miesiąca 2014 roku Washington Wizards stoczyli zażarty bój z Toronto Raptors, okraszony trzema dogrywkami! Marcin Gortat rozpoczął ten mecz od pięciu przestrzelonych prób z półdystansu, ale później był już tylko klasą dla samego siebie. Środkowy zebrał 7 piłek w ofensywie, a ponadto podrasował swoją najwyższą zdobycz punktową. To był wielki występ biało-czerwonego środkowego i ważne zwycięstwo stołecznej drużyny!
- Myślę, że dziś wieczorem po prostu ciągle walczyliśmy. Nie ulegliśmy zmęczeniu, nie poddawaliśmy się. Bez względu na wszystko po prostu graliśmy - podsumował później to spotkanie były skrzydłowy Wizards, a obecnie zawodnik Houston Rockets, Trevor Ariza.
13 maja, 2014 roku - 36 minut, 31 punktów (13/15 z gry, 5/7 za 1), 16 zbiórek
Wisienka na torcie, występ życia, zawodnik z 69. państwa pod względem wielkości oczarował cały koszykarski świat! Nie ma wątpliwości. Jeżeli mowa o najlepszym spotkaniu w wykonaniu Marcina Gortata, trzeba przytoczyć piąty mecz drugiej rundy fazy play-off sezonu 2013/2014.
Środkowy w dwóch poprzednich konfrontacjach z Indianą Pacers skompletował w sumie zaledwie 6 oczek i nic nie zwiastowało tego, by w Indianapolis został bohaterem kolektywu Randy'ego Wittmana. Europejczyk nie dość, że ograniczył poczynania mierzącego 218 centymetrów Roya Hibberta, to jeszcze poprowadził Wizards ku przekonywującemu zwycięstwu 102:79.
Marcin Gortat i John Wall, który zdobył 27 punktów obronili stołecznych przed eliminacją i doprowadzili do stanu 2:3. - W pewnym momencie meczu po prostu czerpałem radość z gry - mówił Polak - Wszystko nam wychodziło i czułem się jakbym był nieśmiertelny - dodał podkoszowy, który zaaplikował Pacers 31 oczek, wyrównując rekord kariery z sezonu zasadniczego i spotkania w Kanadzie.
28 lutego, 2015 roku - 39 minut, 16 punktów (7/12 z gry, 2/2 za 1), 17 zbiórek, 3 przechwyty
Świetna postawa w poszczególnych spotkaniach, duży wkład w dobre wyniki Washington Wizards oraz 37. double-double wywalczone w sezonie 2013/2014 sprawiły, że Marcin Gortat latem podpisał nowy kontrakt. 5-letnia umowa zawarta między zawodnikiem i klubem ze stolicy Stanów Zjednoczonych opiewa na 60 milionów amerykańskich dolarów.
Czarodzieje jak na razie prezentują zmienną dyspozycję, legitymują się bilansem 37-28 i plasują na 5. miejscu w Konferencji Wschodniej. Polski Młot w trwającej kampanii 2014/2015 już dziesięciokrotnie zdobywał 20 lub więcej oczek, ale my postanowiliśmy wyróżnić jego postawę w meczu przeciwko Detroit Pistons, gdy skompletował 16 punktów.
31-latek królował pod tablicami, miał 17 zbiórek, a ponadto zebrał piłkę po niecelnym rzucie osobistym Bradleya Beala w samej końcówce. Polak zachował się przytomnie, szybko przetransportował ją w ręce Johna Walla, który pewnie wykorzystał obie próby z linii i przypieczętował sukcesu Wizards 99:95. Stołeczni zwycięstwem nad drużyną z MoTown przerwali wówczas pasmo sześciu porażek.