Lakers nie dali rady bez LeBrona. Solidny występ liderów Warriors

Getty Images / Na zdjęciu: Torben Harris i Joel Embiid
Getty Images / Na zdjęciu: Torben Harris i Joel Embiid

Osłabieni Los Angeles Lakers nie dali rady Philadelphia 76ers, którzy mają w składzie zawodnika kandydującego do nagrody MVP. Bardzo solidnie zaprezentowali się w czwartek też liderzy Golden State Warriors.

Bez LeBrona Jamesa ani rusz. 37-latek pauzował w czwartek przez problemy z kolanem, a jego Los Angeles Lakers nie poradzili sobie z drużyną Philadelphia 76ers.

Anthony Davis, który niedawno wrócił do składu "Jeziorowców" po ponad miesiącu przerwy, zanotował 31 punktów i 12 zbiórek, ale 76ers udowodnili, że są prawdziwym kolektywem. Błyszczał nie tylko Joel Embiid.

Kameruńczyk wywalczył 26 "oczek", zebrał dziewięć piłek i zanotował siedem asyst. Skrzydłowy Tobias Harris dodał do dorobku Sixers 23 punkty, a po 14 "oczek" wywalczyli Tyrese Maxey oraz Georges Niang. Maxey, pełniący funkcję rozgrywającego, miał też siedem zbiórek oraz 10 asyst.

- Nie byłem dziś zbyt dobrze dysponowany, więc jestem wdzięczny, że moi koledzy byli w stanie mnie wesprzeć - mówił w rozmowie z mediami lider 76ers, Joel Embiid. - Robi dla nas wszystko zarówno na, jak i poza parkietem - charakteryzował go trener Doc Rivers.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska sportsmenka na egzotycznych wakacjach. "Dlaczego nie"

Lakers doznali 25. porażki w sezonie 2021/2022, dla Sixers to 29. sukces. Goście z Kalifornii trafili w czwartek zaledwie 6 na 29 oddanych rzutów za trzy, a przy tym popełnili 17 strat. Russell Westbrook zgubił piłkę sześć razy, chociaż wykorzystał 9 na 15 oddanych prób i zdobył 20 punktów.

Minnesota Timberwolves do przerwy byli blisko Golden State Warriors, ale trzecia kwarta dała odpowiedź na pytanie, kto jest lepszy. Drużyna z San Francisco w pierwszych 12 minutach po zmianie stron rozbiła rywali 38:20, a ostatecznie zwyciężyła na własnym parkiecie 124:115.

Świetny był Stephen Curry. Gwiazdor Warriors trafił 6 na 10 oddanych rzutów za trzy i zdobył 29 punktów. Bardzo dobrze dysponowany był także Klay Thompson, który w 27 minut rzucił 23 "oczka" (5/9 za trzy). Gospodarze uzyskali aż 58,3-proc. skuteczności w próbach zza łuku (21/36). Mieli też imponujące 31 drużynowych asyst.

Timberwolves trafili ze zdecydowanie mniejszą skutecznością (10/44 za trzy). Karl-Anthony Towns wywalczył 31 punktów i 13 zbiórek, ale to nie uchroniło jego drużyny od 24. porażki. Warriors natomiast z bilansem 36-13 są na drugim miejscu w Konferencji Zachodniej.

Wyniki:

Philadelphia 76ers - Los Angeles Lakers 105:87 (32:22, 22:26, 34:20, 17:19)
(Embiid 26, Harris 23, Maxey 14, Niang 14 - Davis 31, Westbrook 20, Monk 11)

Golden State Warriors - Minnesota Timberwolves 124:115 (29:29, 28:32, 38:20, 29:34)
(Curry 29, Thompson 23, Wiggins 19 - Towns 31, Edwards 27, McDaniels 14)

Czytaj także: Kłopoty ważnego zawodnika Chicago Bulls. Wszystko przez ostry faul
Gwiazdor Lakers znów na szczycie. Chodzi o sprzedaż koszulek meczowych

Komentarze (0)