Zaczął od dwóch fatalnych meczów, po których kibice otwarcie wysyłali go do domu (czytaj więcej tutaj). Później były dwa lepsze występy (19 punktów z Treflem Sopot i 12 z Legią Warszawa). W trzech kolejnych meczach Jake O'Brien zdobył łącznie 11 "oczek", a w połowie ostatniego spotkania z tej szalonej serii nie miał na swoim koncie nawet jednego oddanego rzutu. Kto by się spodziewał, że okaże się bohaterem starcia PGE Spójni Stargard z HydroTruckiem Radom (80:73)?
Taką osobą był na pewno trener Marek Łukomski, który od początku sezonu wierzył w skrzydłowego. Czy powiedział mu coś specjalnego w przerwie? - Nie było wielkiej przemowy przed drugą połową. Dostał granie przy strefie na pozycji numer 5. Zmieniliśmy zagrywki takie żeby Jake dobrze się w nich czuł i dlatego miał dużo otwartych rzutów. Wiedzieliśmy, że strefa podkoszowa będzie zagęszczona. Jeżeli Jake wybiegł, zrobiliśmy takie przeładowanie strony i były pozycje do rzutu. Dobrze, że wpadło - powiedział szkoleniowiec PGE Spójni Stargard.
- Myślę, że to było dobre, zespołowe zwycięstwo. Oczywiście oni robili wszystko żebyśmy czuli się niekomfortowo. Po naszych stratach oddawali sporo rzutów. W drugiej połowie wróciliśmy do zespołowej gry. Ograniczyliśmy nasze straty. Sporo zbieraliśmy. Walczyliśmy o piłkę na atakowanej tablicy - dodawał bohater końcówki, zdobywca ostatnich 11 punktów dla PGE Spójni Stargard.
Zapytaliśmy na pomeczowej konferencji prasowej, czy docierała do niego krytyka po wcześniejszych meczach i jak na to reagował? - Nie słyszałem niczego szczególnego. Jestem pewny, że ludzie gadają. Nie jestem głupi i rozumiem, że nie grałem na miarę oczekiwań wobec mnie. Robię wszystko, co mogę. Nie straciłem pewności siebie. Cieszę się, że cała drużyna łącznie z trenerami we mnie wierzyła. To nie był łatwy czas, ale trzymamy się razem - podkreślił Jake O'Brien.
Skrzydłowego w rozmowie z naszym portalem chwalił też Daniel Szymkiewicz, który zwrócił również uwagę na problemy, jakie miała PGE Spójnia.
- Mieliśmy problemy ze skutecznością. Trochę też z organizacją gry w ataku. Daliśmy im na początku rzucić kilka łatwych punktów. Grało im się łatwiej później, ale to jest kolejny mecz, w którym pokazaliśmy charakter. Graliśmy fizycznie do końca. Wierzyliśmy, że wygramy i tak się stało. Zaczęliśmy grać lepiej w ataku i dzielić się piłką. Jake się przełamał. Trafił bardzo ważne rzuty i na pewno jego wkład w końcówce był bardzo duży dla naszego zespołu - podsumował koszykarz, który zdobył dziewięć punktów.
Zobacz także: Ważny Polak w ekipie mistrzów kontuzjowany! Duży cios dla Arged BM Stali
Solidny strzał Śląska Wrocław
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wygląda jak modelka. "Polska" krew!