Niezmordowany i niezniszczalny Sokołowski rozgrywa sezon życia. Na koniec "misja Tokio 2020"

Materiały prasowe / Dorota Murska / Na zdjęciu: Michał Sokołowski
Materiały prasowe / Dorota Murska / Na zdjęciu: Michał Sokołowski

Ten sezon Michał Sokołowski zapamięta na długo. Trzy kluby, 10 miesięcy w grze i przylot na zgrupowanie kadry, żeby walczyć o igrzyska olimpijskie. - Nie jest łatwo, ale trzeba tak funkcjonować - przyznał.

W tym artykule dowiesz się o:

Na zgrupowanie reprezentacji Polski, która przygotowuje się do turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich dołączył w miniony czwartek - dwa tygodnie po jego starcie.

Już na drugi dzień z kolei wystąpił w wygranym 75:73 po dogrywce meczu z Łotwą. Spotkanie rozpoczął w pierwszej piątce, a zakończył je z dorobkiem 10 punktów (3/9 z gry) i 4 zbiórek, spędzając na parkiecie 30 minut.

- Ten mecz był bardzo "szarpany". Odskoczyliśmy na 10 punktów, ale nie kontrolowaliśmy tego. Popełniliśmy dużo prostych, niewymuszonych błędów. Pogubiliśmy się trochę w tym spotkaniu - ocenił Michał Sokołowski dla koszkadra.pl.

ZOBACZ WIDEO: Polscy kibice opanowali Sewillę. Wielka radość po meczu z Hiszpanią na Euro 2020

Jak grało mu się po zaledwie jednym dniu z drużyną? - Takie wejście w kadrę nie jest łatwe. Z drugiej strony tak teraz wyglądają też okienka reprezentacyjne - przyznał. - Nie jest łatwo, ale trzeba tak funkcjonować.

W takich okolicznościach małym ułatwieniem jest osoba Mike'a Taylora, który Biało-Czerwonych prowadzi od początku 2014 roku. - Znamy się dobrze z trenerem, znam też nasz system - mówi wprost jeden z naszych kluczowych zawodników.

Sokołowski odgrywa bardzo ważną rolę w układance amerykańskiego szkoleniowca. Jego wszechstronność po obu stronach parkietu jest niezbędna. Tak samo to, że może występować na kilku pozycjach.

28-latek dołączył do reprezentacji po niesamowicie długim sezonie. Rozpoczął go w Legii Warszawa. Potem - w październiku 2020 - przeniósł się do Włoch, gdzie z drużyną De'Longhi Treviso awansował do fazy play-off. Na tym jednak nie skończył. Z Włoch poleciał do Izraela. Tam z Hapoelem UNET Holon doszedł do półfinałów.

Pięć dni po ostatnim meczu w Winner League był już na zgrupowaniu kadry. Przyjechał z wielką energią. - Zawsze przyjeżdżam na zgrupowanie z chęcią, entuzjazmem i zapałem, żeby dać z siebie wszystko - tłumaczy.

Przed "Sokołem" i Biało-Czerwonymi ostatni tydzień przygotowań - w tym czasie rozegrają dwa ostatnie mecze kontrolne. Będą to pojedynki z Brazylią (22-23 czerwca). 25 czerwca mają być już w Kownie, gdzie cztery dni później rozpocznie się najważniejszy dla Polaków turniej w tym roku.

Zobacz także:
Reprezentacja Polski już bez Waczyńskiego. Taylor: To mogło zadziałać destrukcyjnie
Ponitka w pogoni za najlepszą wersją samego siebie. "Brakuje czucia na boisku"

Źródło artykułu: