NBA. "Chef Curry" w kwietniu rozdawał karty. Czy Wizards mogą wejść do play-offów?

Getty Images / Sean Gardner / Na zdjęciu:  Stephen Curry
Getty Images / Sean Gardner / Na zdjęciu: Stephen Curry

Nie mogło być inaczej - Stephen Curry został wybrany graczem miesiąca w konferencji zachodniej. Gwiazdor ligi NBA w kwietniu trafił aż 96 swoich rzutów za trzy punkty i średnio zdobywał po ponad 37 "oczek"!

Doskonały - tak w największym skrócie można określić kwiecień w wykonaniu Stephena Curry'ego, lidera Golden State Warriors i jednocześnie jednego z największych gwiazdorów całej ligi NBA. W minionych tygodniach był on zdecydowanie najjaśniejszą postacią i w pełni zasłużenie zgarnął nagrodę dla zawodnika miesiąca w konferencji zachodniej.

Rozgrywający "Wojowników" średnio zdobywał po ponad 37 punktów w piętnastu rozegranych meczach, w których GSW zanotowali bilans 8-7. Ale to, co przykuwa szczególną uwagę, to 96 celnych rzutów trzypunktowych, które "Chef Curry" trafił w tym czasie! To na ten moment absolutny rekord w historii NBA, bowiem poprzedni najlepszy wynik, należący do Jamesa Hardena, wynosił 82.

Z kolei na Wschodzie nagroda dla gracza miesiąca powędrowała w ręce Juliusa Randle'a z New York Knicks, który rozgrywa świetny sezon. Wygląda na to, że 26-latek w Madison Square Garden odnalazł swoje koszykarskie miejsce na ziemi, gdyż jest liderem zespołu, który w swojej konferencji plasuje się jedynie za wielką trójką (76ers, Nets i Bucks). Czy jednak nowojorczycy są w stanie namieszać w play-offach, które lada chwila sobie zagwarantują?

ZOBACZ WIDEO: Jacek Magiera szczerze o sytuacji Konrada Poprawy. "Nie może mieć żadnych wątpliwości"

Jeśli z kolei chodzi o tytuły dla najlepszych trenerów kwietnia, te wyróżnienia zdobyli Mike Malone (Denver Nuggets) oraz Scott Brooks (Washington Wizards) i w obu przypadkach trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. Pierwszy radzi sobie bowiem świetnie pomimo tego, że wypadają mu kolejni kluczowi gracze (Jamal Murray i Will Barton), zaś drugi wyciągnął "Czarodziejów" z totalnego marazmu, dzięki czemu z miejsca 12. awansowali oni na 10.

Może nie jest to największe możliwe osiągnięcie, ale jako iż w tym sezonie dojdzie do rywalizacji w fazie play-in (zagrają w niej ekipy z miejsc 7-10), szanse Wizards na czołową ósemkę znacznie wzrastają. Oczywiście obecną lokatę trzeba jeszcze utrzymać, ale wydaje się, że drużyna ze stolicy nie powinna mieć z tym problemu, gdyż będący za nią Raptors i Bulls mają już niewielkie szanse na awans w tabeli (zobacz więcej >>).

Czytaj także:
Suzuki I liga. Dominacja faworyta. Będzie finał marzeń >>
Co tam się dzieje, czyli wielka kpina w "bańce". Temat, który przykrywa finały Energa Basket Ligi >>

Komentarze (0)