NBA. Lider Houston Rockets kończy sezon, były gracz klubu dokończy go w Los Angeles

Getty Images / Brian Rothmuller/Icon Sportswire / Na zdjęciu: DeMarcus Cousins
Getty Images / Brian Rothmuller/Icon Sportswire / Na zdjęciu: DeMarcus Cousins

John Wall i DeMarcus Cousins trwające rozgrywki rozpoczynali jako gracze Houston Rockets. Pierwszy z nich doznał jednak kontuzji, z kolei drugi otrzymał nową szansę od Los Angeles Clippers i ją wykorzystał.

Transfer Russella Westbrooka do Washington Wizards spowodował, że w drugą stronę - do Houston Rockets - przeniósł się były już lider tego zespołu, John Wall. Dla nowego klubu, w dodatku wracając po rocznej przerwie po ciężkiej kontuzji (zerwane ścięgno Achillesa), zdołał wystąpić w 40 meczach, w których notował po 20,6 punktu, 6,9 asysty i 3,2 zbiórki. I na tym niestety koniec. Rozgrywający doznał bowiem urazu, w wyniku którego opuści pozostałą część sezonu.

30-letni Wall, w niedawnym pojedynku swojej drużyny z Los Angeles Clippers (porażka "Rakiet" 104:109), kontuzjował pachwinę. W ostatnim spotkaniu zaprezentował się jednak udanie. Rzucił 27 "oczek", do których dołożył 13 kluczowych podań. Udowodnił, że nadal może grać na wysokich obrotach, ale już na pewno nie w obecnych rozgrywkach. Czy forma, którą prezentował, to najlepszy poziom w NBA? On sam nie ma wątpliwości, że tak.

- Nadal uważam, że jestem gwiazdą formatu All-Star w tej lidze. Jestem wręcz przekonany, że jestem w niej zawodnikiem wielkiego formatu. W ciągu ostatnich dwóch lat do NBA trafiło wiele talentów, które są w niej nadal, a które pojawiły się jeszcze zanim doznałem kontuzji. Czuję jednak, że kiedy jestem zdrowy, mogę walczyć z najlepszymi z nich - stwierdził niedawno 30-latek. Cóż, szansę na potwierdzenie tych słów będzie miał już w kolejnym sezonie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się wydarzyło? Chciał tylko wybić piłkę rywalowi

Z kolei w ostatnim dla Walla meczu, w barwach Los Angeles Clippers po raz ósmy wystąpił DeMarcus Cousins, który rozgrywki rozpoczynał właśnie w Houston. Szefowie Rockets nie wiązali z nim jednak większych planów, ale za to pomocną dłoń wyciągnęli do niego działacze drużyny z Kalifornii i z każdym kolejnym pojedynkiem "Boogie" odwdzięcza im się za to coraz okazalej.

Przeciwko byłej ekipie zanotował 11 punktów oraz 8 zbiórek i po tym spotkaniu postanowiono przedłużyć jego 10-dniowy kontrakt, gwarantując go do końca sezonu. I minionej nocy środkowy - jakby uskrzydlony tym faktem - osiągnął pierwsze w barwach Clippers double-double (16 pkt. 11 zb.). W dalszej części rozgrywek, w tym w play-offach, powinien być więc cennym elementem w rotacji trenera Tyronna Lue.

Czytaj także:
NBA. Bradley Beal z nagrodą dla gracza tygodnia - czekał na nią ponad 2 lata! >>
NBA. Jazz zaspali, łatwe punkty na zwycięstwo Russella >>

Komentarze (0)