Goście w pierwszej połowie uzyskali tylko 27 punktów i byli w sporych opałach. Zaczęli oni odrabiać straty w trzeciej kwarcie, ale na dobre rozkręcili się w decydującej odsłonie, czego efektem były aż 32 zdobyte punkty. PGE Spójnia Stargard jednak wygrała z GTK Gliwice 84:78. To identyczny rezultat, jak w pierwszej rundzie, ale wtedy lepszy był śląski zespół.
Gospodarze mogli wygrać wyżej, ale i tak w rywalizacji o play-offy są w dość dobrej sytuacji. Przy identycznym bilansie bezpośrednich spotkań mają w tabeli o punkt więcej oraz zdecydowanie korzystniejszy stosunek małych punktów w całym sezonie.
- Wiedziałem, jaki był wynik, dlatego uczulałem zawodników żebyśmy grali do końca. Czasem tak się zdarza. Postawili nam naprawdę trudne warunki. Cieszy mnie ta wygrana, bo to było dla nas ważne spotkanie po ostatniej porażce, gdzie przegraliśmy końcówkę i było wiele błędów - tłumaczył na konferencji prasowej trener Maciej Raczyński.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Justyna Kowalczyk w formie. Na trasie i w dobrych ripostach
- W ważnych momentach myślę, że wyciągnęliśmy wnioski z poprzedniego meczu. Udało się opanować sytuację. Trafialiśmy ważne rzuty. Liczba asyst pokazuje, że dzieliliśmy się piłką. Ograniczyliśmy straty. Jestem bardzo zadowolony, jak zespół zareagował po ostatnim spotkaniu - dodał szkoleniowiec PGE Spójni.
Ekipa z Pomorza Zachodniego poprawiła się po porażce ze Śląskiem Wrocław (94:95). Scenariusz był jednak zbliżony - świetny początek i nerwowy koniec. - We Wrocławiu faktycznie brakło sił. Myślę, że z GTK bardziej zabrakło spokoju. To, co może dać drugi rozgrywający na boisku. Mamy takich obwodowych, którzy raczej grają mniej z piłką. Przydałby się ktoś, kto gra nieco więcej. Miejmy nadzieję, że już niedługo będziemy mieli wzmocnienie i już zagramy w pełnym składzie - zaznaczył Kacper Młynarski, który trafił ważną "trójkę" w końcówce meczu.
PGE Spójnia miała problem przez krótką rotację. Wkrótce może się to jednak zmienić, bo do Stargardu powinien przyjechać Jerome Dyson. Nikt jednak nie wskazuje momentu, kiedy konkretnie doświadczony rozgrywający pojawi się w Polsce. Co jeszcze sprawiło, że gospodarze do końca musieli martwić się o zwycięstwo?
- Obrona strefowa, którą prezentuje GTK, obrzydza grę, prowokuje do penetracji, do złych decyzji. Udało się utrzymać prowadzenie. Momentami było naprawdę ciężko. Krótka jest nasza rotacja. Na już potrzebny jest drugi rozgrywający, żeby po prostu był ktoś bardziej do kozłowania, dla kogo to jest normalna gra - tłumaczył skrzydłowy PGE Spójni w pomeczowym wywiadzie prezentowanym w klubowych kanałach społecznościowych.
Trener GTK Gliwice miał mieszane odczucia po spotkaniu otwierającym 19. kolejkę Energa Basket Ligi. - Zaczęliśmy mecz fatalnie w ataku. W tym samym czasie nie wracaliśmy do obrony. W kilku mocnych słowach przekazaliśmy drużynie, co musimy robić. Oczywiście Spójnia trafiła kilka dobrych, trudnych rzutów trzypunktowych. To sprawiło, że musieliśmy ich gonić przez cały mecz - powiedział Matthias Zollner.
- Jestem dumny z tego, jak moi zawodnicy walczyli, żeby wrócić w drugiej połowie. Nigdy się nie poddaliśmy, nawet gdy Młynarski trafił "trójkę", dając swojej drużynie sześć punktów przewagi. Mieliśmy nasze szanse, otwarte rzuty. Walczyliśmy, ale na końcu okazało się to niewystarczające. Musimy kontynuować naszą pracę, żeby się poprawiać i wygrywać następne mecze - kontynuował szkoleniowiec GTK.
Zobacz także: Zmiany w terminarzu EBL. Są nowe daty meczów Zastalu Enea BC i Anwilu
Gdzie zagra Maciej Lampe?