Jeden z liderów reprezentacji Polski, Mateusz Ponitka, doleciał do zespołu w piątek, kilkanaście godzin po spotkaniu w Eurolidze. Koszykarz na "dzień dobry" musiał przejść test na obecność koronawirusa.
Wydawało się, że w jego przypadku będzie to formalność, bo Ponitka jest "ozdrowieńcem", niedawno przeszedł chorobę.
Tymczasem zawodnik otrzymał niejednoznaczny wynik testu na koronawirusa i został odizolowany od reszty zespołu do momentu otrzymania kolejnego wyniku. Nie zagrał w sobotnim spotkaniu z Rumunią w eliminacjach do EuroBasketu. Mecz oglądał w hotelu pokojowym, o czym informował za pomocą mediów społecznościowych.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bójka podczas meczu piłki ręcznej. Kobiet!
Po kolejnym teście Komisja Medyczna FIBA wydała pozwolenie na występ Ponitki w poniedziałkowym spotkaniu. 27-latek mógł też w końcu opuścić pokój (był uziemiony przez kilkanaście godzin) i dołączyć do treningów z drużyną.
- Jako że niedawno przeszedłem chorobę, to kompletnie nie rozumiem tych testów, które były przeprowadzone i nie dopuściły mnie do gry w spotkaniu z Rumunią. Na pewno czuję ulgę, ale przede wszystkim cieszy mnie fakt, że mogę zacząć normalnie funkcjonować na terenie "bańki" - mówi w rozmowie z Pawłem Łakomskim, oficerem prasowym reprezentacji Polski.
Ponitka na co dzień występuje w barwach Zenitu Sankt Petersburg. Jest jedynym polskim koszykarzem w Eurolidze. Prezesi PZKosz (Piesiewicz i Bachański) i trener Mike Taylor musieli wykonać sporo pracy, by doprowadzić do przyjazdu Ponitki na zgrupowanie kadry. Swoje też zrobił zawodnik, któremu bardzo zależało na grze w koszulce z orłem na piersi.
- To była wspólna praca kilku osób. Ja odbyłem kilka rozmów, swoje zrobili prezesi z PZKosz i trenerzy z reprezentacji Polski. Udało się szczęśliwie dolecieć do Walencji - komentuje.
- Była duża motywacja do powrotu do gry w reprezentacji Polski. W zeszłym sezonie chciałem przylecieć do Hiszpanii, ale na przeszkodzie stanęła wtedy kontuzja i kalendarz Euroligi. Cieszę się, że teraz wszystko poszło zgodnie z planem. Bardzo lubię przyjeżdżać na kadrę, dobrze czuję się w otoczeniu ludzi, którzy pracują w reprezentacji - dodaje.
Dla zespołu Mike'a Taylora będzie to pierwszy mecz w tych eliminacjach z udziałem Ponitki. Początek spotkania z Izraelem w poniedziałek o godzinie 16:30.
- Mecz z Izraelem będzie dużo trudniejszy. To półka wyżej od Rumunii. Nastawiam się na 40 minut ciężkiej walki. Rywale pokazali swoją klasę w spotkaniu z Hiszpanią. Musimy być czujni i skupieni, bo każdy najmniejszy błąd będzie dużo kosztował - ocenia Ponitka.
Zobacz także:
Andrzej Pluta: Nie wszyscy w Polsce mają pomysł na młodych graczy [WYWIAD]
Przemysław Frasunkiewicz mówi o rozmowach z Anwilem, budowaniu "drzewek" i wspieraniu polskich trenerów [WYWIAD]
Aleksander Dziewa: Wzoruję się na Kuligu. Studia planem "B" na życie [WYWIAD]
Jak "Król Almeida" wracał do Polski. "Anwil to dla mnie coś więcej"