To było brakujące ogniwo w układance Los Angeles Lakers. Anthony Davis przez wiele miesięcy chciał wydostać się z New Orleans Pelicans i walczyć o najwyższe trofea w NBA. W czerwcu 2019 roku spełnił swoje marzenia i trafił do słonecznej Kalifornii. Szybko udowodnił swoją wartość, a "Jeziorowcy" po 10-letniej przerwie wrócili na szczyt rozgrywek.
Kontrakt Anthony'ego Davisa obowiązuje jednak tylko do końca sezonu. Podkoszowy już zapowiedział, że zamierza wykorzystać opcję w aktualnym kontrakcie i zostać w Los Angeles Lakers na sezon 2020/2021. Zarobi w tym czasie 28,7 miliona dolarów.
Decyzja Davisa nie powinna zaskakiwać. Skrzydłowy świetnie odnalazł się w nowym otoczeniu, zdobył razem z LeBronem Jamesem mistrzostwo NBA i zapewnia, że to dopiero początek jego sukcesów w purpurowo-złotych barwach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niewiarygodna wymiana! Wybiegł poza kort, wrócił i... Zobacz koniecznie
Davis ma być w przyszłości absolutnym liderem Los Angeles Lakers, co zapowiedział już sam LeBron James.
- To wszystko przychodzi z czasem. LeBron cały czas mi powtarza: To jest twój zespół i to jest twój czas. Jakbym miał dzisiaj zakończyć karierę, nie miałbym żadnego żalu. Wszystko byłoby ok - tłumaczy podkoszowy (za nbcsports).
27-latek musi jednak cierpliwie poczekać na wszystkie prestiżowe nagrody. Najlepszym koszykarzem ostatnich finałów NBA wybrano właśnie LeBrona Jamesa. 35-latek zdobył swój czwarty mistrzowski tytuł i czwartą statuetkę dla najlepszego zawodnika finałowej serii.
Przypomnijmy, że Lakers zdobyli swój 17. tytuł w historii i wyrównali tym samym wynik Boston Celtics. Trzeci zespół na liście mistrzów wszech czasów ma 6 tytułów. Byli to Chicago Bulls za czasów Michaela Jordana oraz Golden State Warriors.
Zobacz także: Astoria nie wypuściła kolejnej szansy. Artur Gronek: to jest gra psychologiczna
Zobacz także: Niezły ofens, słaby defense. Zastal Enea BC nie był w stanie zatrzymać Lokomotivu