EBL. Arkadiusz Lewandowski mówi o rozstaniu z Mihevcem, zmianach w składzie i kulisach transferu Almeidy [WYWIAD]

Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Na zdjęciu: Arkadiusz Lewandowski
Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Na zdjęciu: Arkadiusz Lewandowski

- Nie ukrywam, że było nerwowo, a rozmowy - trudne. Trener Mihevc widział możliwość poprawy sytuacji, ale ostatecznie uznałem, że zespół potrzebuje radykalnych rozwiązań - mówi Arkadiusz Lewandowski. Kto będzie trenerem Anwilu?

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Dlaczego Dejan Mihevc nie jest już trenerem Anwilu Włocławek?[/b]

Arkadiusz Lewandowski, prezes zarządu KK Włocławek: Na zmianę trenera zawsze składa się szereg różnych spraw, które nałożyły się na siebie od początku sezonu. Nie oszukujmy się: nasze wyniki były mocno niezadowalające, do tego doszedł kiepski styl gry. Nadszedł czas, aby zareagować.

Czy przed meczem z Kingiem Szczecin było postawione ultimatum przed trenerem Mihevcem?

Nie było żadnego ultimatum. W tym meczu nie wyglądaliśmy dobrze, mówiąc bardzo delikatnie. Rozumiem wszystkie problemy: bolące kolano Bookera, absencja Moore'a i kontuzja Zamojskiego, ale zespół po prostu nie może prezentować się w ten sposób. Nie ma na to mojej zgody.

Jak wyglądało samo pożegnanie z trenerem?

Trener Dejan Mihevc pojawił się w klubie rano. Nie ukrywam, że było nerwowo, a rozmowy - trudne. Trener widział możliwość poprawy sytuacji, doszło do wymiany argumentów. Ostatecznie uznałem jednak, że zespół potrzebuje radykalnych rozwiązań.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ten film podbija internet. 6-latek szaleje na bieżni mechanicznej

Nie było już widać tego ognia w oczach trenera Mihevca?

Nie chcę mówić w ten sposób. Pewnych rzeczy po prostu nie mogłem zaakceptować. Jakich? Nie będę o tym mówił publicznie, wystarczy, że trener dowiedział się podczas naszej rozmowy. Ubolewam nad tym, bo uważam Dejana Mihevca za dobrego trenera. Co zresztą udowodnił podczas dwuletniej pracy w Polskim Cukrze Toruń. Za miedzą pokazał, że potrafi zdobywać trofea. Sprawdza się stara sportowa maksyma, że ten sam człowiek w jednym miejscu wpasuje się idealnie i osiąga sukcesy, a w drugim - nie.

Może po prostu trener Mihevc nie pasował pod względem charakterologicznym? To spokojny, kulturalny człowiek, ale czy we Włocławku nie trzeba czegoś więcej: trenera z większą charyzmą i charakterem?

Być może tak jest, ale nie chcę oceniać Dejana Mihevca pod względem charakteru i żywiołowości. To nie jest dobre miejsce do tego. Wiemy obaj, że Włocławek jest bardzo specyficznym i trudnym miejscem do wykonywania zawodu - zarówno dla trenera, prezesa, zawodnika czy fizjoterapeuty. Cały czas jest tutaj ogromna presja, z którą trzeba się mierzyć każdego dnia.

Co dalej? Trener Marcin Woźniak na dłużej czy tylko na chwilę?

Na tę chwilę Marcin Woźniak jest pierwszym trenerem Anwilu Włocławek. Poprowadzi zespół w spotkaniu z Legią Warszawa. Zobaczymy, co będzie później. Myślę, że konkretne decyzje zapadną na początku przyszłego tygodnia.

Rozumiem, że są prowadzone rozmowy z potencjalnymi kandydatami?

Tak. Wiem, że w kuluarach padają różne nazwiska, ale nic pan ode mnie nie wyciągnie. Proszę uzbroić się w cierpliwość.

Trener to jedno, ale czy większym problemem nie jest skład zespołu? Mam wrażenie, że Dejan Mihevc zapłacił głową za zły dobór zawodników. Zgodzi się pan z tym?

Każdy przypadek podpisania kontraktu jest inny, niemniej motorem budującym skład jest trener. Ja mam taką filozofię i tego się trzymam, że w większości przypadków dobór składu zostawiam trenerowi. Oczywiście, mam swoje pomysły i kandydatury, czasem coś wyjdzie ode mnie i trener uznaje, że mieści to się w ramach jego wizji, ale częściej to trenerzy przychodzą z opcjami. Bywa, że coś mi się nie podoba, ale trener jest przekonujący. Bywa odwrotnie. Wspólnie dyskutujemy, choć decydujący głos ma zawsze pierwszy trener. Tak było w przypadku każdego trenera, który u nas pracował. Dlatego, że to trener stoi przy ławce i prowadzi mecz.

Co do składu... Czasami tak jest, że ci sami zawodnicy mogą prezentować się znacznie lepiej pod wodzą nowego trenera.

Chyba obaj się zgodzimy, że brakuje wam rozgrywającego, który kreowałby pozycje dla innych i otworzył grę dla środkowych.

W zamyśle takim graczem miał być - i liczę, że właśnie będzie - McKenzie Moore. Przed sezonem chcieliśmy jednego playmakera, który poprowadzi grę i otworzy ofensywę całego zespołu oraz drugiego, w typie bardziej strzelca. Stąd Moore oraz Deishuan Booker. Po tym, jak zaczęły się problemy Moore’a kreowanie spadło na barki energicznego, potrafiącego zdobywać punkty, ale mającego również swoje ograniczenia choćby z natury wieku, Bookera.

Drżała panu ręka przy podpisywaniu kontraktu McKenziego Moore'a?

Drży w wielu momentach. Praktycznie przy każdym zawodniku, który do Włocławka przychodzi po raz pierwszy. Tak było w przypadku Radicia, Greena czy Bookera. To jest permanentna praca w stresie i reagowanie na kryzys.

Dejan Mihevc nie jest już trenerem Anwilu Włocławek
Dejan Mihevc nie jest już trenerem Anwilu Włocławek

Jaki jest status Moore'a? Wróci do zespołu?

Wrócił kilka dni temu i będzie do dyspozycji trenera w meczu z Legią Warszawa. Jego powrót do drużyny przebiegł zgodnie z wytycznymi. Wrócił z Grecji, trenował indywidualnie, po czym rozpoczął treningi z zespołem. Wszystkie znaki wskazują na to, że jest zdrowy i przygotowany do gry. Liczę na niego, bo to kawał zawodnika.

To prawda, że szukacie nowego klubu dla Tre Busseya?

Na razie Tre jest naszym zawodnikiem, ale oczywiście - wszyscy wiedzą, mamy obecnie o jednego obcokrajowca za dużo. Czy szukamy? Jesteśmy w kontakcie z agentem.

Czy Anwil stać na kolejne zmiany w składzie? Czy będą to zmiany na zasadzie: jeden gracz za drugiego?

Dorzucić się za wiele nie da, bo poruszamy się w pewnych granicach budżetowych, które sobie założyliśmy i zostały zatwierdzone przez Radę Nadzorczą. Jeśli jako klub pozyskamy dodatkowe środki - co zdarzało się w przeszłości, bo nieustannie pracujemy w tej materii, a grono naszych sponsorów i partnerów powiększa się raczej, aniżeli maleje - to oczywiście pole manewru będzie większe, choć to nie takie proste, bo ze względu na pandemię bardzo trudno pozyskać pieniądze. Zmiany w składzie muszą być przemyślane i z rozsądkiem dla klubowego budżetu.

Ivan Almeida jest w zespole, bo znalazły się ekstra pieniądze?

Nie było ekstra pieniędzy. Poruszamy się w określonym budżecie, ale jednocześnie musiałem przyjąć na siebie określone zobowiązania w tej sprawie.

Jak Almeida trafił do Włocławka? Jakie są okoliczności jego transferu? To trener Mihevc chciał go w drużynie?

To była tylko i wyłącznie moja inicjatywa. Po przegranym meczu z Treflem Sopot zdecydowałem, że musimy coś zmienić. Tamten mecz wyglądał bardzo źle. Trener przedstawił mi swoje opcje, ale ja mocno forsowałem kandydaturę Ivana Almeidy. W niedzielę rano byłem już po rozmowie z agentem gracza w sprawie dwuletniego kontraktu. Ostatecznie rozmowy potrwały dwa dni.

Wcześniej był grany temat jego transferu?

Przed sezonem sprawdzałem u agenta jego status. Próbowaliśmy się wzajemnie zorientować w jakim jesteśmy miejscu, ale do konkretów nie doszło. I przed meczem z Treflem Sopot także.

Przychodzi klęska z Treflem i prezes nie wytrzymał: "bierzemy Almeidę".

Tak i powtórzę: to była moja decyzja. I to było trzecie nazwisko, na które - w cudzysłowie - "uparłem się" w tym sezonie.

Wcześniej prezes uparł się na...?

Zależało mi na umowie z Andrzejem Plutą juniorem i przekonywałem trenera do osoby Przemka Zamojskiego. Teraz doszedł Ivan Almeida. Uznałem, że bardzo potrzebujemy takiego zawodnika w zespole.

I od razu na dwa lata.

Tak, bo jakikolwiek byłby tu trener, to Ivan Almeida sprawdzi się w każdej konfiguracji. To gwiazda ligi, świetny zawodnik, który doskonale pasuje do włocławskiego klimatu. Poza tym udało się go pozyskać w bardzo dobrych warunkach finansowych.

Brak awansu do fazy grupowej Ligi Mistrzów wpłynął na waszą projekcję budżetu?

Nie. Ten sezon jest bardzo specyficzny, bo najprawdopodobniej nie będzie meczów w domu w BCL w tym sezonie i tym samym nie będzie prowadzona sprzedaż biletów. A to jeden ze sposobów, żeby zarobić na grze w Lidze Mistrzów. FIBA rozważa grę w "bańkach", to samo tyczy się FIBA Europe Cup.

Zobacz także:
Dominik Olejniczak - z pokorą idzie po swoje. Narodziny nowej bestii w PLK
EBL. Rolands Freimanis: Szukałem klubu, w którym będę wygrywał tytuły. I taki znalazłem [WYWIAD]
NBA. Lakers - Heat. Marcin Gortat: Nie można obstawiać przeciwko LeBronowi. Król jest tylko jeden [WYWIAD]

Źródło artykułu: