[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: "Forma zespołu to jak totolotek" - to pana słowa?[/b]
David Dedek, trener Pszczółki Start Lublin: Tak, to moje słowa. Uważam, że brak normalnego okresu przygotowawczego do sezonu sprawił, że w pierwszych meczach wszyscy mamy te same problemy. Zespoły nie są jeszcze odpowiednio zgrane, a zawodnikom brakuje czucia gry i rzutu. Sprawę komplikuje też fakt, że gdy do drużyny dołącza nowy gracz, to trzeba wszystko przerabiać na nowo, a przecież nie ma to czasu, tak jak to było w zeszłych latach.
Jak sobie pan z tym radzi? Jak układa mikrocykl treningowy?
Trzeba reagować na bieżąco. Generalnie w tygodniu pracujemy tak samo jak w okresie przygotowawczym. Pracujemy nad elementami koszykarskimi, ale też nie zapominamy o kwestiach przygotowania motorycznego. Łączymy te dwa aspekty.
To kiedy będzie można mówić o stylu nowego Startu Lublin?
Uważam, że terminem realnym jest przełom września i października. To będzie moment, gdy większość, a może nawet wszystkie zespoły znajdą swoją tożsamość i będą prezentować zupełnie inny poziom. Spójrzmy na obecne mecze. W wielu z nich drużyny mają po 20 strat, zawodnicy popełniają proste błędy, nie trafiają do kosza z czystych pozycji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie naśladujcie ich! Jeden błąd i tragedia gotowa
Jaką tożsamość chce mieć Start Lublin?
Chcemy grać szybciej i bardziej agresywnie w obronie w porównaniu do zeszłego sezonu. Zależy nam na tym, by przejmować jak najwięcej piłek i szybko przemieszczać się do kontrataku. Myślę, że to są trendy nowoczesnej koszykówki, do której dążymy.
Kamil Łączyński pasuje do takiej gry?
Jak najbardziej. Już z Anwilem zagrał bardzo dobrze, zrobił w tym meczu sporo dobrego, mimo że nie trenował z zespołem zbyt długo. Należy pamiętać, że on teraz wchodzi w te najcięższe obroty treningowe. Nadchodzi pierwsza fala zmęczenia, dlatego należy pamiętać, że Kamil potrzebuje jeszcze czasu, żeby dojść do optymalnej dyspozycji. Myślę, że za kilka tygodni będziemy oglądać takiego Łączyńskiego, jakiego wszyscy pamiętamy z polskich parkietów. Jestem przekonany, że Kamil, który ma mocny charakter, już niedługo znajdzie swoje miejsce w zespole Startu Lublin. Na pewno przekaże swoją wiedzę i doświadczenie.
Jakiego typu zawodników szukał pan do swojej koncepcji w trakcie okresu transferowego?
Wiedząc o tym jak wymagające są rozgrywki Ligi Mistrzów i jak trudno połączyć grę na dwóch frontach, staraliśmy się znaleźć zawodników, którzy mają już pewne doświadczenie w europejskich pucharach, ale nadal chcą coś udowodnić i mają głód sukcesów.
A ważny był wcześniejszy kontakt z PLK?
Ważny, ale nie najważniejszy. Nie zamykaliśmy się tylko na graczy z przeszłością w PLK. Tak wyszło, że nasi obwodowi są nowicjuszami na polskich parkietach. Też trzeba pamiętać, że rynek w tym roku był zupełnie inny.
Co takiego się zmieniło?
Wszystko było wywrócone do góry nogami. Była duża niepewność co do przyszłości pod względem sportowym i ekonomicznym. Zawodnicy nie wiedzieli, co będzie, więc zwlekali z decyzjami, nie chcieli podejmować pochopnych wyborów, a przecież nasza liga wystartowała jako pierwsza w Europie. Dlatego ciężko było nam pozyskać niektórych graczy, bo oni chcieli czekać na inne oferty. Rynek był bardzo zmienny i niepewny.
Jest już wybrany nowy podkoszowy?
Tak. Jesteśmy blisko porozumienia.
Czy temat AJ Slaughtera jest nadal aktualny?
Tak. Czekamy na wyniki badań AJ, po których zapadnie decyzja, czy zawodnik może wrócić do profesjonalnego uprawiania sportu. Te badania mają się odbyć pod koniec września.
Jest chętny do przyjazdu?
Rozmawiałem z nim i jego agentem i obaj zgodnie wyrazili chęć gry dla Startu Lublin.
Co z Ligą Mistrzów? W jakiej formule odbędzie się nowy sezon?
Nadal czekamy na ostateczną decyzję FIBA. Do końca września mają się pojawić konkretne informacje na temat rozgrywek. Być może zostanie obecna formuła, ale niewykluczone, że FIBA zaproponuje jakieś inne rozwiązanie. Na razie trudno wyrokować, bo wszystko zależy od tego, jak będzie rozwijała się pandemia koronawirusa. Na pewno przed FIBA trudny orzech do zgryzienia. Jestem natomiast przekonany, że FIBA dołoży wszelkich starań, by BCL ruszyła i sprawiła kibicom mnóstwo emocji.
Zobacz także:
EBL. Kiedyś strefy Milicicia, teraz rządzi obrona Tabaka. Stelmet Enea BC demoluje rywali
NBA. Marcin Gortat: Nie byłoby bojkotu, gdyby w USA byli odpowiedni rządzący
EBL. Kamil Łączyński: Mocno zszedłem z ceny. Nie porzuciłem marzeń o grze za granicą [WYWIAD]