EBL. Karol Gruszecki mówi o odejściu z Torunia i zmianie klubu. "Propozycja z Trefla była nie do odrzucenia" [WYWIAD]

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Jacek Wojciechowski / Na zdjęciu: Karol Gruszecki
WP SportoweFakty / Jacek Wojciechowski / Na zdjęciu: Karol Gruszecki
zdjęcie autora artykułu

- Nie odszedłem z Torunia ze względów finansowych. Pojawiła się ciekawa propozycja z Sopotu i postanowiłem z niej skorzystać. To była oferta nie do odrzucenia - mówi Karol Gruszecki.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Z Polskiego Cukru Toruń przeniósł się pan do Trefla Sopot. Dlaczego zdecydował się pan na zmianę pracodawcy przed sezonem 2020/2021?[/b]

Karol Gruszecki, pięciokrotny medalista PLK, reprezentant Polski, zawodnik Trefla Sopot: Nie dorabiałbym wielkiej filozofii do zmiany, na którą się latem zdecydowałem. Po prostu szukałem jak najlepszego miejsca dla siebie na kolejny sezon. Uznałem, że Trefl takim właśnie miejscem będzie i dlatego przeniosłem się do Sopotu.

Pytam, bo miał pan jeszcze ważny kontrakt z Polskim Cukrem na kolejny sezon.

Tak, to prawda. W zeszłym roku podpisałem dwuletni kontrakt, ale - jak dobrze wszyscy wiedzą - sytuacja z koronawirusem zweryfikowała rzeczywistość w wielu klubach w Energa Basket Lidze. Liga się zmienia, drużyny się zmieniają. Uważam, że kilkumiesięczna przerwa była dla zawodników idealnym czasem na przemyślenia. Myślę, że w pierwszej kolejności zaczęli myśleć o sobie i swoich potrzebach.

Odszedł pan z Torunia ze względów finansowych? Nie jest tajemnicą, że w stosunku do zawodników były kilkumiesięczne zaległości.

Chcę podkreślić bardzo wyraźnie: nie odszedłem z Torunia ze względów finansowych. To jeden z najlepszych płatników w Energa Basket Lidze. Faktycznie pojawiła się taka sytuacja, że na pieniądze trzeba było trochę poczekać, ale udało się z klubem wszystko polubownie załatwić. Jest wszystko między nami wyjaśnione.

Jeden z zawodników powiedział mi, że był nieco rozczarowany brakiem informacji ze strony klubu w trakcie pandemii koronawirusa. Pan też odczuwał ten niedosyt?

Problem polegał na braku konkretnych informacji i jasnego przekazu. Przepływ informacji był nieco gorszy niż zwykle, ale należy wziąć pod uwagę okoliczności. Nikt nigdy nie był w takiej sytuacji i trudno było przewidzieć, co się wydarzy w lidze i na świecie. Czekałem cierpliwie na rozwój wydarzeń. Ze swojej strony mogę podziękować klubowi za kilkuletnią współpracę.

Spędził pan w Toruniu aż trzy sezony. Szybko zleciało...

Oj, szybko, bardzo szybko (śmiech). To był wspaniały okres w moim życiu. Udało się zdobyć wiele pucharów do klubowej gabloty. Do pełni szczęścia zabrakło jedynie mistrzostwa Polski, o którym wszyscy w Toruniu marzyli.

Do Trefla przychodzi pan jako pięciokrotny medalista PLK. To już spore osiągnięcie.

Trochę się już tego uzbierało. Chociaż mam pewien niedosyt po ostatnim sezonie, który został przedwcześnie zakończony z powodu pandemii koronawirusa. Liczyłem, że podtrzymam dobrą passę. Jestem niemal przekonany, że w fazie play-off zaskoczylibyśmy niejedną drużynę. Mieliśmy bardzo doświadczoną i klasową drużynę.

W Czarnych i w Stelmecie były dwa sezony, w Polskim Cukrze trzy lata, teraz w Sopocie dwuletni kontrakt. Karol Gruszecki stawia na stabilizację?

Myślę, że każdy koszykarz lubi i ceni sobie stabilizację. Sęk w tym, że niewiele klubów oferuje długoletnie kontrakty. Żaden z nas nie lubi się co roku przenosić w inne miejsce. W pewnym momencie nie myślimy już tylko o sobie, ale także o rodzinie. Sam widzę po moich starszych kolegach, jak trudno jest zmieniać pracodawcę co roku.

Karol Gruszecki to trzeci reprezentant Polski w Treflu Sopot
Karol Gruszecki to trzeci reprezentant Polski w Treflu Sopot

Ciągnęło pana do Trójmiasta. Rok temu było bardzo blisko finalizacji kontraktu z Asseco Arką Gdynia, teraz udało się porozumieć z Treflem Sopot.

Nie ukrywam, że bardzo lubię Trójmiasto. Świetnie się tu czuję, od kilku lat przygotowuję się do sezonów. Nie ukrywam, że z dużą dozą zazdrości patrzyłem na chłopaków, którzy mieszkali na co dzień w Toruniu i nie musieli w wakacje wyprowadzać się z szatni (śmiech). Pojawiła się ciekawa propozycja z Sopotu i postanowiłem z niej skorzystać. To była oferta nie do odrzucenia.

Dwuletni kontrakt był pana inicjatywą? Pytam, bo w dobie koronawirusa kluby najczęściej decydują się na roczne umowy.

Obie strony od samego początku deklarowały chęć dłuższej współpracy. Muszę przyznać, że trener Stefański bardzo zabiegał o ten transfer. Wierzę, że w Sopocie będziemy grali o jak najwyższe cele.

Czy w Treflu Sopot będziemy oglądali takiego Gruszeckiego jak za czasów Czarnych Słupsk, czyli grającego dużo z piłką, kreujących pozycje dla siebie i kolegów?

Od tamtego okresu bardzo się zmieniłem. To już jest dwóch innych zawodników. Jestem znacznie bardziej doświadczonym graczem, mam dużo większe rozumienie koszykówki, a to głównie za sprawą występów w europejskich pucharach. Tam rywalizowałem z bardzo uznanymi postaciami. Nie ukrywam, że chciałbym, żeby tego kontaktu z piłką było więcej niż w ostatnim czasie. Ale pamiętajmy o jednym: na koniec liczą się zwycięstwa. Można mieć piękne statystyki, ale co z tego, jak drużyna nie wygrywa meczów. Trzeba znaleźć ten balans między zdobywaniem punktów i wykorzystywaniem całego zespołu.

Zobacz także: EBL. "Iffe" - to ma być nowy as w talii Stelmetu Enea BC. "Kibice pokochają jego grę" EBL. Adrian Bogucki: Po słowach Jasińskiego zrezygnowałem ze Stelmetu [WYWIAD] Szaleństwo w Lublinie. Rośnie nowa potęga w PLK. Prezes Startu: Chcielibyśmy zwiększyć budżet o kilka milionów

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarze z A klasy mogą się poczuć jak w Ekstraklasie. Nowa szatnia robi wrażenie!

Źródło artykułu: