Indywidualnie ma za sobą najlepszy sezon w karierze i wydawało się, że pozostanie na kolejny w Enea Astorii Bydgoszcz. Finalnie do tego jednak nie doszło.
Z okazji skorzystał MKS Dąbrowa Górnicza, który poszukiwał krajowego lidera - Alessandro Magro wkroczył do akcji i to właśnie pod jego skrzydłami Michał Nowakowski będzie kontynuował swoją koszykarską karierę.
Krzysztof Kaczmarczyk, WP SportoweFakty: Pod względem statystycznym za panem najlepszy sezon w karierze. Nie było zatem woli pozostania i kontynuowania gry w Enea Astorii Bydgoszcz?
Michał Nowakowski, zawodnik MKS Dąbrowa Górnicza: Ze strony klubu chęć była, ale było to w marcu - tuż po tym, jak ogłoszona została informacja o przerwaniu i zakończeniu rozgrywek. Prezes chciał żebym został na kolejny sezon, ja również chciałem się dogadać i kontynuować współpracę z trenerem Arturem Gronkiem.
ZOBACZ WIDEO: Orlen nie rezygnuje ze wspierania polskiego sportu w czasie kryzysu. "Zwiększyliśmy na to budżet o prawie 100 procent"
Co zatem stanęło na przeszkodzie do kontynuacji współpracy?
Prezes poinformował mnie o tym, że - przez pandemię koronawirusa - budżet klubu będzie zdecydowanie mniejszy. Miałem to na uwadze, czekałem na to, co zostanie mi zaproponowane.
Finalnie oferta była nie do zaakceptowania?
Czekałem na nią, żeby sprawdzić jak będzie wyglądać. Agent przekazał mi jednak, że oferta jest prawie 50 procent mniejsza od tego, co miałem obiecane. Decyzja mogła być zatem tylko jedna i zrezygnowałem z pozostania w klubie.
Potem była możliwość związania się z Asseco Arką Gdynia. Tam też jednak do podpisania kontraktu nie doszło.
Trzeba zacząć od tego, że konkretnej oferty "na stole" nie było. Rozmowy jednak faktycznie były prowadzone. Byłem w kontakcie z klubem, ale byłem stonowany. W Gdyni długo nie wiedziano jaki ostatecznie będzie budżet, a konkretne rozmowy ruszą dopiero wtedy, gdy wszystko będzie jasne.
W klubie wybrano opcję z polskim składem, bez pucharów.
Gdy rozpoczął się okres budowania składów trafiła do mnie informacja, że nadchodzący sezon w Gdyni będzie trochę inny niż poprzednie. W związku z tym opcja ta przepadła.
I wtedy zadzwonił Alessandro Magro...
Tak było. Właśnie wtedy zadzwonił i powiedział, że widzi mnie w Dąbrowie Górniczej. Przedstawił mi swoją wizję składu i powiem szczerze, że bardzo przypadła mi ona do gustu. Pierwsza rozmowa trwała nieco ponad godzinę ale już wtedy byłem zdecydowany, że chcę dołączyć do jego drużyny.
Poszło zatem bardzo sprawnie. Czego Włoch oczekuje od pana w nowym sezonie?
To nie są oczekiwania względem jednej osoby. Chce tego, żebyśmy grali fajnie jako drużyna. Żebyśmy wspierali się nawzajem na boisku. Mnie cieszy to, że zdaje sobie sprawę z tego, że jestem taką osobą, która może dać jakoś na boisku, ale nie tylko na nim.
Co to znaczy?
Stwierdził, że jestem osobą, która może wspierać innych. Oprócz umiejętności koszykarskich oczekuje i potrzebuje osób, które idealnie komponują się w jego system gry.
Zatem jaką rolę panu przypisał?
Był bardzo konkretny. Stwierdził, że to co potrafię - czyli rozciąganie gry i rzut za trzy punkty - to coś, czego potrzebuje na tej pozycji. Dodatkowo zwrócił uwagę na możliwość penetracji i atakowania kosza. On sam wierzy w to, że jest w stanie mi pomóc pójść do przodu i drużyna będzie miała dużo pożytku z mojej gry.
Widzi zatem możliwości, żeby jeszcze wyciągnąć z pana coś więcej?
Trener Magro jest pewny, że jest w stanie to zrobić i jeszcze poprawić moją grę i wznieść ją na wyższy poziom. Do tego wie, że jestem pracowity i dogaduję się z drużyną, a właśnie takich osób poszukiwał.
A jaką pozycję dla pana przyszykował? Bardziej skrzydło i trójki czy jednak bliżej kosza?
Widzi mnie na "czwórce", ale będą próbowane różne ustawienia - wszystko wyjdzie w praniu. Na dziś mam być silnym skrzydłowym, ale z pewnością gdy będę grał wspólnie z Ivanem Karaciciem to może być tak, że zagram i jako centem. Tutaj jednak wszystko zależy od trenera. To on musi to wszystko poukładać.
Podoba się panu taka wizja i zmienność pozycji?
Podoba mi się przede wszystkim wizja tego zespołu oraz to, że trener we mnie uwierzył. I to praktycznie nie widząc mnie. Zdołał mnie zobaczyć jedynie podczas ostatniego naszego meczu tamtego sezonu, bo tak się zdarzyło, że z Astorią graliśmy wtedy w Dąbrowie Górniczej. Stwierdził krótko, że chce i musi mnie mieć. To miłe. Dlatego też wszystko tak szybko poszło.
Patrząc na ten skład wydaje się, że będzie pan jego liderem i takim łącznikiem pomiędzy sztabem, a drużyną. Jest pan na to gotowy?
Przede wszystkim dla mnie lider to nie jest osoba, która rzuca najwięcej punktów. Najpierw muszę się przyzwyczaić do innej sytuacji. Mam być bowiem jednym z najstarszych w zespole, a to dla mnie trochę nowość. Dotychczas byłem jednym z najmłodszych i muszę się przestawić do tej nowej dla mnie sytuacji, bo trochę do to mnie nie dociera. Chciałbym jednak, żebyśmy funkcjonowali jako drużyna, w której każdy każdego będzie wspierał i sobie pomagał.
W MKS-ie spotka się pan ponownie z Robertem Skibniewskim. To miało jakiś wpływ na wybór klubu?
Nie do końca, ale fajnie, że Robert też tam będzie. Grałem z nim w Szczecinie, i tam zbudowaliśmy taką więź. Potem często rozmawialiśmy i czerpałem od niego wiele rad. To przecież bardzo doświadczony i utytułowany zawodnik. Zawsze liczyłem się z jego zdaniem.
To będzie bardzo ważny element sztabu szkoleniowego MKS-u?
- Myślę, że wszyscy jesteśmy w stanie - jako drużyna - podnieść się. Mam tutaj na myśli to, że MKS będzie w zupełnie innym miejscu, niż w poprzednim sezonie. Wtedy mieli skutecznych Amerykanów, jednych z najskuteczniejszych w lidze, ale zupełnie nic nie ugrali. Teraz - wierzę - że będzie zupełnie inaczej.
Zobacz także:
Walerij Lichodiej ponownie w Energa Basket Lidze? Chętnych jest dwóch!
FIBA ogłosiła skład Ligi Mistrzów. Ile polskich drużyn zobaczymy w tych rozgrywkach?