Serial dokumentalny "The Last Dance" w poniedziałek rano miał premierę na polskim Netfliksie. Opublikowane zostały dwa z dziesięciu odcinków. Powiedzenie "nienawidzę poniedziałków" może chwilowo stracić ważność. Przynajmniej przez cztery następne tygodnie, kiedy odpowiednio 27 kwietnia, 4, 11 oraz 18 maja do sieci trafiać będą nowe odcinki niezwykłej produkcji.
Praca nad filmem trwała cztery lata, ale przygotowania do niego zaczęły się o wiele wcześniej, już w 1997 roku. Jest on oparty na nigdzie niepublikowanych przedtem nagraniach z sezonu 1997/1998 i poświęcony drodze Chicago Bulls po szóste mistrzostwo NBA. Jednak Michael Jordan dał reżyserowi, Jasonowi Hehirowi zielone światło dopiero w 2016 roku (więcej TU). Teraz, 20 kwietnia 2020 dostaliśmy do rąk pierwsze namacalne efekty. Materiał robi wrażenie.
"Jeśli miałbym trzy życzenia w życiu, myślę, że poprosiłbym o "The Last Dance"" - napisał na swoim Twitterze Dwyane Wade.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Sportowcy bez planu na najbliższe dni. "Pełen trening nie ma sensu"
Pod jego słowami mogłoby podpisać się wiele osób. Sparaliżowany przez pandemię choroby COVID-19 świat potrzebował odskoczni od niepewności i zmartwień. Zawieszone sezony, brak meczów. Tęsknimy za sportem, a serial dokumentalny wyprodukowany przez ESPN przenosi nas w lata świetności współzawodnictwa i koszykówki. Dostarcza emocji, intryguje i po raz pierwszy opowiada historię Michaela Jordana i Chicago Bulls od środka. Daje nam dostęp do samego centrum wydarzeń.
Serial "The Last Dance" został świetnie przyjęty. Przyglądamy się reakcji graczy NBA, którzy po obejrzeniu dwóch pierwszych odcinków nie kryli podekscytowania. "To były dwie najlepsze godziny podczas kwarantanny" - napisał skrzydłowy zespołu Philadelphia 76ers, Tobias Harris.
Jamal Crawford zwrócił uwagę na moment, w którym Larry Bird mówi, że "to był Bóg przebrany za Michaela Jordana". Skrzydłowy nawiązywał wtedy do występu gwiazdy "Byków", kiedy ten rzucił 63 punkty w meczu play offów przeciwko jego Boston Celtics.
Dużo uwagi poświęcono też Scottiemu Pippenowi, który przed rozpoczęciem sezonu 1997/1998 figurował na liście płac dopiero jako 122. najlepiej zarabiający zawodnik NBA. "Scottie zasługiwał na torbę (pieniędzy przyp. red)" - komentował rzucający obrońca Portland Trail Blazers, C.J. McCollum.
"A to dopiero pierwsze dwa odcinki" - podkreślił obwodowy Utah Jazz, Donovan Mitchell. To prawda, z niecierpliwością czekamy na kolejne.
If I had 3 wishes in life. I think I would have asked for #TheLastDance
— DWade (@DwyaneWade) April 20, 2020
Best 2hours of the quarantine.... #TheLastDance
— Tobias Harris (@tobias31) April 20, 2020
And this is only episode 2
— Donovan Mitchell (@spidadmitchell) April 20, 2020
I’m glad Scottie is getting the respect he deserves, he was a beast #TheLastDance
— Tristan Thompson (@RealTristan13) April 20, 2020
My man Scottie deserved a bag #TheLastDance
— CJ McCollum (@CJMcCollum) April 20, 2020
#TheLastDance ... Mike really was different different
— Damian Lillard (@Dame_Lillard) April 20, 2020
The GREAT Larry legend who along with Magic helped save basketball said " that was God disguised as Michael Jordan" think about that...
— Jamal Crawford (@JCrossover) April 20, 2020
Czytaj także: Jimmy Butler wysłał całej drużynie Miami Heat przenośne kosze
Przemeblowań w biurze Chicago Bulls ciąg dalszy. Michael Finley kandydatem na generalnego managera