Detroit Pistons - Cleveland Cavaliers 92-86
(A.Daye 20 (10zb), J.Jerebko 19, J.Pargo 13 - J.Williams 15, R.Hite 14, D.Jackson 13 (11zb))
Udanie występy w Las Vegas zakończyli koszykarze Detroit Pistons. W swoim ostatnim pojedynku w Lidze letniej "Tłoki" pokonały Cavaliers. Ekipa z Cleveland zeszła z parkietu pokonana, ponieważ nie była w stanie utrzymać niewielkiego prowadzenie z początku czwartej kwarty (68-64).
Po trójce Jonasa Jerebko Detroit wyszło na prowadzenie, którego nie oddało już do samego końca. - Dobre momenty przeplataliśmy kiepskimi. Na szczęście w czwartej kwarcie chłopaki dali z siebie wszystko i udało nam sie odnieść zwycięstwo - powiedział Pat Sullivan, który prowadził "Tłoki" w Las Vegas.
Trener dodał, że jego drużynie pomogło usunięcie z parkietu Davida Harrisona. Zawodnik Cavs został ukarany dwoma przewinieniami technicznymi i w trzeciej kwarcie musiał opuścić boisko.
Wśród zwycięzców najskuteczniejszy był Austin Daye, który mecz zakończył z dorobkiem 20 punktów i 10 zbiórek. Po drugiej stronie barykady na wyróżnienie zasłużył Jawad Williams. Jego łupem padło 15 oczek.
Sacramento Kings - New York Knicks 84-71
(J.Thompson 23 (10zb), T.Evans 18, O.Casspi 11 - T.Douglas 15, M.Almond 12, N.Tskitishvili 12, J.Hill 8 (12zb))
Kings bardzo zależało na wygraniu tego meczu. Nie chcieli bowiem zakończyć Vegas Summer League bez zwycięstwa. Koszykarze z Kalifornii przeszli od słów do czynów. Trochę jednak musiało to potrwać.
Decydujący wpływ na rozwój wydarzeń miała trzecia kwarta. Na jej początku Knicks co prawda prowadzili jeszcze 45-40. Od tego momentu "Królowie" zdobyli 10 punktów z rzędu i ich pozycja uległa diametralnej zmianie. W tym okresie brylowali Omri Casspi i najskuteczniejszy gracz meczu Jason Thompson.
Drużyna z Kalifornii złapała wiatr w żagle i cały czas "odjeżdżała" rywalom. Na niewiele ponad cztery minuty przed zakończeniem pojedynku, Kings prowadzili różnicą 18 oczek i było już pewne, że Nowy Jork nie zepsuje radości z tego zwycięstwa.
- Udało nam się zakończyć ligę małym, pozytywnym akcentem. Przez cały czas zmagań staraliśmy się, ale zawsze czegoś brakowało - stwierdził Jason Thompson, który przeciwko Knicks zaliczył 23 punkty.
Minnesota Timberwolves - Washington Wizards 89-82
(J.Flynn 21 (5as), w.Ellington 19, O.Pecherov 12 - N.Young 23, A.Blatche 11, J.Edwards 11, J.Crittenton 10)
Mecz do jednego kosza, tak telegraficznym skrócie można opisać starcie tych dwóch drużyn. Przez większość pojedynku Timberwolves dzierżyli prowadzenie. Zespół z Waszyngtonu dwukrotnie w trzeciej kwarcie im je zabierał, ale "Leśne Wilki" za każdym razem przypuszczały atak i przejmowały je spowrotem.
Timberwolves po pierwszej kwarcie miały o 11 punktów więcej od rywali. To najwyraźniej nie miało na nich dobrego wpływu, ponieważ trochę odpuścili "Czarodziejom". Ci potrafili skorzystać z prezentu, było to widoczne szczególnie w trzeciej kwarcie, kiedy zanotowali run 11-1 i wyszli na chwilowe prowadzenie. Pomimo tego, że za chwilę je stracili to starali się trzymać blisko przeciwnika.
Kto wie, jak potoczyłyby się losy meczu, gdyby Nick Young (23pkt) doprowadził do remisu po 85 na 11,9 sekundy przed końcem. Piłka zamiast wpaść do kosza, odbiła się od obręczy i trafiła w ręce Garrett Silera, którego szybko faulowano. Gracz Timberwolves nie pomylił się w żadnej z dwóch prób i tym samym zapewnił zwycięstwo swojej ekipie.
Oklahoma City Thunder - Chicago Bulls 74-80
(J.Harden 20, D.White 15, RVaden 14 - A.Roberson 24, L.Johnson 10, D.Nelson 10, J.Augustine 9 (10zb), T.Biggs 9)
Anthony Roberson zdobywając 24 punkty walnie przyczynił się do zwycięstwa swojej drużyny nad "Grzmotem". - Ta wygrana to wielka rzecz. Przystąpiliśmy do meczu mając dwie porażki. Musieliśmy odnieść sukces. Zagraliśmy tak jak się od nas oczekiwało - podsumował pojedynek bohater "Byków".
Bulls w pierwszej kwarcie mieli trochę problemów z rywalami, którzy prowadzili 18-17. Wraz z kolejnymi minutami zarysowała się przewaga Bulls, którzy na przerwę schodzili mając o 9 punktów więcej od rywali (40-31). Thunder za sprawą Jamesa Hardena (20pkt) stać jedynie było na doprowadzenie do remisu po 50. Później ekipa z Chicago ponownie wróciła na zwycięski kurs, z którego nie zeszła do ostatniej syreny.
Phoenix Suns - NBA D-League Select 95-89
(J.Hubalek 20, M.Downs 19, G.Dragić 17 (8as) - G.Forbes 26, C.Collins 19, C.Stinson 13 (10zb))
Suns praktycznie przez całe spotkanie nie mogli dać sobie rady z drużyną złożoną z zawodników z D-League. W drugiej kwarcie mieli przewagę, ale po przerwie ją stracili i mecz zaczynał sie praktycznie od nowa. Drużyna z Phoenix za sprawą Gorana Dragicia w ostatnich 150 sekundach przejęła inicjatywę. Słoweniec nie tylko punktował, ale także wypatrywał kolegów na parkiecie, dzięki czemu Ci mogli zdobywać punkty i zbliżać się do zwycięstwa.
Oprócz Dargicia, spory wkład w zwycięstwo wnieśli Jiri Hubalek i Micah Downs. Gracze Suns rzucili odpowiednio 20 i 19 punktów.
Zawodnicy z D-League w dwóch poprzednich meczach odnieśli zwycięstwa, tym razem jednak nie sprostali kolejnej ekipie z NBA. Jako usprawiedliwienie można uznać brak Othyusa Jeffersa i Trey'a Johnsona, którzy nie mogli zagrać z powodów kontuzji.
Denver Nuggets - Portland Trail Blazers 111-93
(T.Lawson 26, S.Weems 24, R.Dupree 16 - J.Bayless 19, B.Jones 18, P.Jeter 15)
Świetny początek trzeciej kwarty w wykonaniu Nuggets zaważył na losach rywalizacji obydwu drużyn. Ekipa ze stanu Kolorado po przerwie zdobyła 12 punktów, a straciła zaledwie 3. Pozwoliło to jej na kontrolowanie sytuacji.
Blazers, którzy nie wygrali jeszcze w tegorocznej Vegas Summer League najwyraźniej podłamani takim obrotem spraw, nie byli w stanie powalczyć z dobrze dysponowanym przeciwnikiem, w szeregach którego dobrze spisywali się