[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Co działo się w ostatnich miesiącach z Jakubem Wojciechowskim? Dlaczego nie oglądaliśmy pana na koszykarskich boiskach?[/b]
Jakub Wojciechowski, nowy koszykarz Legii Warszawa: Przed rozpoczęciem play-off w lidze włoskiej doznałem kontuzji pleców. Lekko wysunął mi się dysk, tzw. "dyskopatia".
Zdecydowałem się wrócić do Polski, żeby w pełni wyleczyć ten uraz. Tam nie do końca miałem takie możliwości. Ostatnie miesiące spędziłem w Warszawie. Tam też przeszedłem okres rehabilitacji.
To był poważny uraz?
Lekarz mówili, że nie, ale niestety powrót do pełni zdrowia zajmuje sporo czasu. Zwykle jest to około sześciu miesięcy.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: kamerzysta ucierpiał przez Urszulę Radwańską
To prawda, że mimo długiej przerwy od koszykówki otrzymał pan sporo ofert?
Tak. Pojawiły się oferty z Włoch i z Polski. Ludzie się dopytywali, jak wygląda proces rehabilitacji, i w jakiej jestem formie. Ja do sytuacji podchodziłem bardzo spokojnie. Miałem nogę na zaciągniętym hamulcu, bo zależało mi na powrocie do pełni zdrowia i formy. Nie chciałem nakładać na siebie niepotrzebnej presji.
Jestem profesjonalistą. Chciałem być fair w stosunku do przyszłego pracodawcy. Powtarzałem sobie, że nie podpiszę umowy, jak nie będę w odpowiedniej formie. Nie chciałem oszukiwać mojego ciała i klubów.
Dlaczego wybór padł na Legię?
Z Legią pierwszy kontakt nawiązałem kilka miesięcy temu, jeszcze za czasów trenera Tane Spaseva. Była to luźna rozmowa, wtedy nie było żadnych konkretów. Na wybór Legii złożyło się kilka elementów. W Warszawie mam specjalistów, z którymi współpracowałem podczas rehabilitacji - neurochirurg, fizjoterapeuta i trener od przygotowania motorycznego. Będąc tutaj na miejscu lekarze mają pełną kontrolę nad moim zdrowiem. Nie muszę nikomu tłumaczyć mojej historii choroby.
Legia to jest marka w Polsce. To ambitny klub, a to mi bardzo odpowiada. Nigdy nie miałem problemów z presją. Wiem, że w tym momencie zespół nie jest w takim miejscu, w jakim być powinien. Czasami takie sytuacje mają miejsce w sporcie i trzeba sobie z nimi radzić. Zaszło dużo zmian w zespole, jest inny trener. Wszystko układa się na nowo.
Chcę wrócić do gry i pomóc drużynie w walce o utrzymanie w EBL. Lubię takie wyzwania. Uważam, że Legia jest takim miejscem, które pozwoli mi wrócić do optymalnej formy.
Jak z pana formą fizyczną?
Od półtora miesiąca jestem w indywidualnym treningu siłowym. Zacząłem od mniejszych ciężarów, ale stopniowo je zwiększam. Pod tym względem jestem w optymalnej formie. Od 2-3 tygodni zacząłem treningi koszykarskie. Miałem styczność z piłką, więc nie zacząłem w Legii od zera. Choć treningi 5 na 5 i mecze to zupełnie inna bajka. Jestem jednak doświadczonym graczem, więc myślę, że to jest kwestia czasu.
W Legii rozegra pan co najwyżej dziewięć meczów. Mimo wszystko nie chciał pan wybrać zespołu z większymi ambicjami, w którym rozegra pan większą liczbę spotkań?
Pierwszy raz jestem w takiej sytuacji, w której szukałem klubu pod koniec sezonu. I to na dodatek było to spowodowane poważną kontuzją. To są nowe sytuacje, w których musiałem się odnaleźć. Rozmawiałem z klubami z wyższymi celami, nawet takimi które chcą walczyć o mistrzostwo, ale wiele czynników zadecydowało o tym, że wybrałem Legię. Specjaliści od rehabilitacji, trener Kamiński, którego znam z reprezentacji Polski, i też renoma klubu.
To prawda, że Anwil kontaktował się z panem w sprawie kontraktu?
Wiem, że mój agent prowadził rozmowy z Anwilem, ale nie wiem, na ile były one zaawansowane. Jestem w Legii i to jest najważniejsze.
Jakie ma pan wspomnienia z pobytu we Włocławku?
Bardzo pozytywne. Kibice we Włocławku są znakomici, świetnie się grało w takiej atmosferze. Wygraliśmy mistrzostwo Polski w pięknym stylu. Nie miałem żadnych problemów z klubem, organizacją. Miałem nadzieję, że będę bardziej wykorzystywany. Mimo wszystko starałem się dać drużynie to, co w danym momencie potrzebowała. Starałem się dopasować do sytuacji.
Czytaj także:
EBL. Marcin Woźniak: Życie z komputerem. Czasami trzeba wstać o 3 nad ranem i sprawdzić zawodnika
Koszykówka. A.J. Slaughter: Kadra potrzebuje Ponitki i Waczyńskiego. To świetni zawodnicy