BCL. Anwil Włocławek poskromiony we Francji. Ricky Ledo szalał i "wyleciał"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Ricky Ledo
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Ricky Ledo
zdjęcie autora artykułu

Anwil Włocławek przegrał wyjazdowy mecz w Basketball Champions League z francuskim EB Pau-Orthez 77:85. 25 "oczek" dla mistrzów Polski zdobył Ricky Ledo, który dwie minuty przed końcem "wyleciał" z boiska.

"Rottweilery" były blisko, ale z Francji wrócą jednak na tarczy. Podopieczni Igora Milicicia mieli dwa kluczowe problemy: zastawienie i Justin Dentmon.

Dodatkowo w końcówce Anwil musiał sobie radzić bez Ricky'ego Ledo, czyli swojego najskuteczniejszego zawodnika w tym pojedynku.

Amerykański snajper dwie i pół minuty przed końcem popełnił stratę, do której dołożył przewinienie niesportowe - jako, że w pierwszej kwarcie złapał "dacha", musiał udać się przedwcześnie do szatni.

Zobacz także. EBL. Pierwsza runda za nami. Kto błyszczał? Oto najlepsza "piątka" koszykarzy

Spotkanie od początku było toczone w szybkim tempie, a w tym wszystkim doskonale czuł się Dentmon, który w samej pierwszej kwarcie zdobył 13 "oczek". Wynik jednak cały czas oscylował wokół remisu.

Mistrzowie Polski nie potrafili sobie również poradzić z Ousmane Drame, który szalał pod tablicami. Zawodnik, który zastępuje Cheikh Mbodj (dochodzi do siebie po kontuzji złamania szczęki) zaliczył aż 17 zbiórek, z czego 11 pod atakowanym koszem.

Włocławianie dystans do rywali zaczęli tracić po przerwie. W ataku "otworzył się" Vojdan Stojanowski, a Francuzi prowadzili 58:47. Wtedy jednak ciężar gry wziął na swoje barki Ledo. Penetracje pod kosz kończył punktami lub asystami i włocławianie wrócili na dobre.

Na decydującą część mistrzowie Polski wychodzili przegrywając już tylko 61:63, ale to gospodarze wyglądali w tej części zdecydowanie lepiej. Swoje wszystkie punkty w tej części zdobył Digue Diawara, a w końcówce kluczowe akcje wykończył Dentmon. Włocławianom z kolei brakowało ważnych "trójek" - w całym mecz z dystansu trafili 7 z 33 prób (4/12 w tym elemencie miał Ledo).

Anwil stracił szansę na bardzo ważną wygraną, która w grupie dała by mu parasol bezpieczeństwa. Kibicom Pau-Orthez z niezłej strony przypomniał się Chris Dowe (grał tam przed dwoma laty). Amerykański rozgrywający skompletował double-double, dając przy tym dużo dobrej energii Anwilowi.

Zobacz także. EBL. Polpharma Starogard Gdański w tragicznej sytuacji. Kibice walczą o przetrwanie klubu

EB Pau-Orthez - Anwil Włocławek 85:77 (25:25, 19:16, 19:20, 22:16)

Pau-Orthez: Justin Dentmon 25, Ousmane Drame 15 (17 zb), Ekene Ibekwe 11, Vojdan Stojanovski 10, Ronald Moore 9, Digue Diawara 7, Lea Cavaliere 3, Petr Cornelie 3, Thibault Daval-Braquet 2, Yohan Choupas 0.

Anwil: Ricky Ledo 25, Chris Dowe 14 (10 zb), Shawn Jones 13, Tony Wroten 11, Michał Sokołowski 8, Rolands Freimanis 6, Krzysztof Sulima 0, Szymon Szewczyk 0.

# Drużyna M Pkt. W P + -
1.
14
25
11
3
1254
1151
2.
14
23
9
5
1093
1039
3.
14
22
8
6
1203
1132
4.
14
22
8
6
1149
1111
5.
14
20
6
8
1135
1166
6.
14
19
5
9
1212
1279
7.
14
19
5
9
1087
1171
8.
14
18
4
10
1026
1110

ZOBACZ WIDEO: Jak Robert Lewandowski zareagował na wyniki plebiscytu? "Przyjął to z klasą. Jest na to za wielki"

Źródło artykułu: