Koszykarze TBV Startu Lublin przegrali w ostatnim meczu sezonu z HydroTruckiem Radom 79:87. Porażka sprawiła, że podopieczni Davida Dedka zakończyli rozgrywki na 10. miejscu.
W niedzielnym spotkaniu w lubelskim zespole nie wystąpił najlepszy strzelec Joe Thomasson. Jego absencję w rozmowie z WP SportoweFakty tłumaczy trener David Dedek.
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: 10. miejsce TBV Startu należy rozpatrywać w kategoriach porażki?
David Dedek, trener TBV Startu Lublin: Przed tym sezonem zakładaliśmy, że uda nam się awansować do fazy play-off. Z takim nastawieniem przystąpiliśmy do rozgrywek. Ciężko pracowaliśmy przez cały sezon, ale niestety nie udało się tego osiągnąć. Nie ukrywam, że czujemy duże rozczarowanie z tego powodu, że nie ma nas w pierwszej "ósemce".
Czemu się nie udało?
Niestety od początku sezonu mieliśmy swoje problemy. Choroba Marcina Dutkiewicza wstrząsnęła zespołem. Nie było go z nami kilka tygodni, a dobrze wiemy, że był on czołową postacią w drużynie. Popełniłem błąd przy wyborze rzucającego obrońcy przed sezonem. Earvin Morris nie spełnił oczekiwań. Dopiero korekta w postaci Joe Thomassona przyniosła efekty i zaczęliśmy grać lepiej. Też przyczyniło się do tego duże wsparcie ze strony klubu, sponsorów, a w szczególności kibiców, którzy pomagali nam w każdym spotkaniu.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga. Szalony mecz w Dortmundzie! Sześć goli i dwie czerwone kartki! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Które mecze zadecydowały o tym, że w play-off nie zagracie?
W pamięci mam dwa takie spotkania. Wysoko prowadziliśmy w wyjazdowych meczach w Koszalinie i w Sopocie, a w obu przypadkach schodziliśmy z parkietu jako pokonani. Sami podarowaliśmy rywalom dwa punkty. Muszę też wspomnieć o tym, co wydarzyło się przed spotkaniem ze Spójnią, bo ten mecz wszyscy wskazują jako ten, w którym przegraliśmy play-off.
Zobacz także: Energa Basket Liga. Stal przegrała, ale jest optymizm. "Mogliśmy spokojnie wygrać ten mecz"
Co takiego się stało?
Joe Thomasson otrzymał konkretną propozycję z Izraela. Mam takie wrażenie, że ta informacja mocno wstrząsnęła zespołem w samej końcówce sezonu. Gdy inni zawodnicy się o tym dowiedzieli, to momentalnie zostali wybici z rytmu. Bardzo naciskał na klub na podjęcie szybkiej decyzji, bo w Izraelu zamykało się okno transferowe. W minioną środę otrzymał taką zgodę, pożegnał się z drużyną.
I dlatego nie zagrał w Radomiu? Bo wiem, że był na trybunach.
Joe nie wyjechał, bo ostatecznie do transferu nie doszło. Zawodnik chciał wrócić do drużyny. Ja jednak takiej możliwości nie widziałem, skoro wcześniej ją sam opuścił.
Ma trener do niego żal o tę sytuację?
Trzeba pamiętać o tym, że on nam mocno pomógł. Słabe jest jednak to, że zobowiązał się do gry w całym sezonie dla TBV Startu, a nagle w samej końcówce się z tego wycofał i chciał odejść do innego klubu. Szkoda, że w ten sposób zakończył swoją współpracę. Pozostał niesmak.
Zobacz także: "SuperLiga" w Energa Basket Lidze: Arka i Polski Cukier najlepsi, Stal najgorsza