Doc Rivers w szoku. Wypadły mu dwa tysiące dolarów, nieznajomy zwrócił pieniądze

Getty Images / Streeter Lecka / Na zdjęciu: Doc Rivers
Getty Images / Streeter Lecka / Na zdjęciu: Doc Rivers

Poniedziałek, 15 kwietnia okazał się niezwykle szczęśliwy dla Doca Riversa. Jego Los Angeles Clippers pokonali Golden State Warriors, tego samego dnia nieznajomy zwrócił też trenerowi dwa tysiące dolarów, które wypadły mu z kieszeni.

W tym artykule dowiesz się o:

"Nie lubię poniedziałku" - ilekroć wypowiadamy te słowa, niechętnie wracając do obowiązków po weekendzie. Doc Rivers na pewno tak nie powie, on pokocha poniedziałki. Jego Los Angeles Clippers na otwarcie nowego tygodnia sensacyjnie pokonali Golden State Warriors 135:131 i wyrównali serię do stanu 1-1. Drużyna z Hollywood odrobiła w tym spotkaniu aż 31 punktów straty. Historyczny sukces, który wprawił w euforię koszykarzy, sztab trenerski i kibiców. Ale wcześniej wydarzyło się coś jeszcze.

Triumf nad aktualnymi mistrzami NBA nie był jedynym radosnym wydarzeniem tego dnia dla trenera Clippers. Okazało się, że Doc Rivers był bliski straty dwóch tysięcy dolarów, które wypadły mu z kieszeni na rogu ulicy podczas spaceru po San Francisco. 57-latek na koniec pomeczowej konferencji prasowej podzielił się z mediami tym przeżyciem. - Ostatnia rzecz - zaczął.

- Opowiem Wam coś, to prawdziwa historia. Chwała dla osoby, która okazała się dziś niesamowicie uczciwa - mówił do dziennikarzy w hali ORACLE Arena. - Spacerowałem rano po ulicach San Francisco, sięgnąłem do kieszeni, żeby wyciągnąć telefon i wypadła mi wtedy gotówka. Oczywiście się nie zorientowałem. Leżało tam na chodniku około dwóch tysięcy, a ja szedłem dalej, gdyby nigdy nic. Wtedy jakiś mężczyzna klepnął mnie po plecach i powiedział: "Słuchaj, to twoje pieniądze" i mi je oddał - opisywał trener mistrzowskich Boston Celtics z 2008 roku.

Czytaj także: Kolenda: Ten sezon to wielka lekcja pokory. Mam jeszcze sporo do poprawy

Doc Rivers nie mógł uwierzyć w szczęście, które go spotkało. Był w szoku. - Znam wiele miejsc, gdzie ta historia nie skończyłaby się w podobnym sposób. Ale w tym przypadku ktoś okazał się bardzo uczciwy. Ktokolwiek to był, mógł mieć darmowe bilety na mecz, gdyby tak szybko nie odszedł - śmiał się Rivers. Widocznie nieznajomy nie rozpoznał popularnego szkoleniowca, ale jego postawa budzi szacunek.

[b]Czytaj także: Niespodzianka w Lublinie. Spójnia Stargard zaskoczyła TBV Start
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Kapitalny powrót Boruca do bramki! "Powinien na dłużej zagościć w podstawowym składzie"

[/b]

Źródło artykułu: