Zespół Enea Astorii Bydgoszcz ma za sobą doskonałą rundę zasadniczą w I lidze koszykarzy. Drużyna z grodu nad Brdą finiszowała ostatecznie na drugim miejscu po 30 kolejkach sezonu regularnego, co było dla niej bardzo dobrą pozycją wyjściową. W play-offach los skojarzył jednak czarno-czerwonych z niezwykle niewygodnym rywalem, czyli Biofarmem Basket.
W poprzednich dwóch sezonach poznaniacy także meldowali się w czołowej ósemce zaplecza ekstraklasy, dwukrotnie wchodząc do niej właśnie z ostatniego możliwego miejsca. Choć ekipa z Wielkopolski mierzyła się z głównymi faworytami do awansu, potrafiła napsuć nieco krwi najpierw Legii, a rok temu Spójni. I nie inaczej jest teraz, bowiem Enea Astoria, choć w rywalizacji do trzech zwycięstw prowadzi 2-0, musiała się mocno namęczyć, aby wygrać oba spotkania w Artego Arenie.
Wrocław zdominował nagrody w I lidze. Olek Dziewa MVP, Tomasz Niedbalski trenerem sezonu >>
- Kibice mogli zobaczyć kawał dobrej koszykówki - powiedział po pierwszym meczu kapitan bydgoszczan, Michał Aleksandrowicz. - Wyszliśmy jednak jakby przestraszeni w pierwszej połowie, ale w drugiej emocje już opanowaliśmy i zrobiliśmy mały kroczek. Seria trwa - dodał. Dzień później wraz z kolegami "Panda" postawił jednak drugi, dzięki czemu Enea Astoria jest już bardzo bliska awansu do półfinału I ligi.
ZOBACZ WIDEO "Podsumowanie tygodnia". Kto zdobędzie mistrzostwo Polski? "Legia zyskała luz po zwolnieniu Sa Pinto"
Spora w tym zasługa właśnie Aleksandrowicza. Zdecydowanie jest coś w stwierdzeniu, że play-offy to czas weteranów i prawdziwych mężczyzn. 29-letni rzucający ma bowiem już bardzo duże doświadczenie w graniu decydującej fazie na tym poziomie rozgrywek i udowodnił to w dwóch dotychczasowych meczach z Biofarmem Basket. Sezon zasadniczy nie był najlepszy w jego wykonaniu. O ile w obronie zawsze był mocnym punktem ekipy, w ataku szło mu różnie. Do teraz.
Kapitan bydgoszczan szczególnie w pierwszym meczu ciągnął ofensywne poczynania swojego zespołu. Był główną odpowiedzią na świetnie dysponowanego w pierwszej połowie lidera rywali - Marcina Fliegera. "Panda" trafiał jak na zawołanie. Wreszcie zagrał tak, jak zapewne sam chciałby prezentować się co mecz. Poznaniakom w dwa dni zaaplikował łącznie 28 punktów (6/11 za trzy), miał też 4 przechwyty i po 3 asysty i zbiórki.
Teraz rywalizacja przeniesie się do hali CityZen. W najbliższą sobotę Biofarm Basket postara się o przedłużenie serii, a Enea Astoria o jej zakończenie. Choć wyżej rozstawieni prowadzą 2-0, kibice mogą się jeszcze spodziewać sporych emocji w tej parze. Podopieczni Pawła Blechacza mieli bowiem kilkakrotnie przeciwnika w garści, ale zabrakło kropki nad i. Jak będzie w meczu numer trzy?
MKS Dąbrowa Górnicza wyrwał kolejny mecz w drodze do play-offów >>