Przypomnijmy, że Aaron Broussard do Anwilu Włocławek dołączył nieco z konieczności - w pewnym momencie Igor Milicić nie mógł korzystać z usług Kamila Łączyńskiego, a Vladimir Mihailović nabawił się kontuzji, która wykluczała go z pierwszych miesięcy rozgrywek ligowych. W ten sposób amerykański rozgrywający trafił do Włocławka z Rosji, gdzie reprezentował barwy BK Niżnego Nowogrodu, tam jednak przestał pasować do koncepcji trenera i trafił pod skrzydła Milicicia, który zabiegał o zawodnika już latem.
Broussard nie jest postacią anonimową w Polsce, w zeszłym sezonie był bardzo ważną postacią MKS-u Dąbrowa Górnicza, imponując przede wszystkim swoją wszechstronnością - Amerykanin wyróżniał się w swoim zespole praktycznie pod każdym względem. Nie dziwił fakt, że zawodnikiem latem zainteresowały się inne drużyny, również te z czołówki ligowej.
Po nieudanej przygodzie w Rosji rozgrywający wrócił do Polski i związał się z Anwilem Włocławek. W umowie zawarto jednak punkt mówiący o tym, że obie strony mogą sobie podziękować za współpracę już w lutym - ostatecznie ani klub ani zawodnik nie skorzystali z tej możliwości i wiadomo już, że Broussard dokończy sezon w stolicy Kujaw.
ZOBACZ WIDEO: Witold Bańka: Powinniśmy wyrzucać oszustów ze sportu
Czytaj także: Michał Michalak: granica między awansem, a jego brakiem była bardzo cienka
W ostatnich tygodniach włocławianie przeszli małą rewolucję kadrową - przeciętnie spisujący się Mihailović podpisał kontrakt na Białorusi a Mateusz Kostrzewski wrócił do Ostrowa Wielkopolskiego. W ich miejsce ściągnięto Ivana Almeidę i Aleksandra Czyża, który wraca do gry po dwuletniej przerwie.
Czytaj także: Ivan Almeida: Wiele czynników przemawiało za Anwilem
Broussard w bieżącym sezonie spisuje się solidnie, do tej pory wystąpił w 12 meczach ligowych Anwilu, średnio notuje 7,2 punktu, 3,5 zbiórki i 3,8 asysty w każdym spotkaniu.