[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Co takiego zrobił Marek Łukomski, że AZS Koszalin zaczął wygrywać w Energa Basket Lidze?[/b]
Drew Brandon, koszykarz AZS-u Koszalin: Wymieniłbym kilka elementów. Trener Łukomski wprowadził system gry, który jest dobrze dopasowany do profilu zespołu. Treningi nie są za długie, ale mają dobrą intensywność.
To prawda, że teraz przychodzicie na nie z przyjemnością?
Jestem przekonany, że tak właśnie się dzieje. Wszyscy mają radość z gry i trenowania. Podoba mi się, że trener jest konkretny. Umie nas zmotywować. W szatni jest dużo energii i pewności siebie.
Zmienił się AZS, zmienił się Drew Brandon. Na początku sezonu spisywał się pan kiepsko, ale teraz znów pan gra jak za czasów Czarnych Słupsk.
Dobrze wiesz, że wtedy też współpracowałem z trenerem Łukomskim, z którym mam świetne relacje. Nadajemy na tych samych falach. Czuję jego zaufanie i to przekłada się na grę. Wiem, co mam robić na boisku i jakie są moje obowiązki.
Niektórzy żartują, że jest pan takim koszykarskim synem Marka Łukomskiego.
(śmiech). Gdzieś to już słyszałem. Zabawne sformułowanie, które wywołało spory uśmiech na mojej twarzy. Nie ukrywam, że trener Łukomski potrafi zbudować zawodnika. Na każdym kroku powtarza, że wierzy w moje umiejętności. Nie ukrywam, że to wpływa na samopoczucie i pewność siebie.
ZOBACZ WIDEO Sebastian Mila o odejściu Piszczka: "Mam nadzieję, że uda się go zastąpić"
Drew Brandon jest rozgrywającym czy bardziej combo-guardem?
Od zawsze byłem rozgrywającym, ale też jestem w stanie zagrać skutecznie bez piłki. Myślę, że ten element w ostatnim czasie mocno poprawiłem.
Pytam nieprzypadkowo, bo do zespołu dołączył typowy rozgrywający Torey Thomas. Nie będziecie sobie przeszkadzać na parkiecie?
Trener rozmawiał ze mną na ten temat i jasno dał do zrozumienia, że będzie wymiennie korzystał z nas na pozycji rozgrywającego, ale będą też takie sytuacje, że stworzymy duet na obwodzie. Minut dla nas obu nie zabraknie. Torey na pewno nam pomoże, bo to doświadczony i mądry zawodnik, który sporo widział w swojej karierze. Jestem pozytywnie nastawiony do tej współpracy.
Co pana nauczyła sytuacja sprzed kilkunastu miesięcy, gdy w trakcie sezonu znalazł się pan na lodzie po tym jak Czarni Słupsk wycofali się z rozgrywek?
Dobitnie przekonałem się o tym, że koszykówka to biznes. Sytuacja była szalona, ale tak czasami się dzieje. Nie jesteśmy w stanie wszystkiego przewidzieć. Z drugiej strony aspekt sportowy był bardzo dobry dla mnie, bo grałem sporo minut i zbudowałem pewność siebie. To także duża zasługa trenera Łukomskiego.
Trudna sytuacja finansowa nie przeszkodziła panu dołączyć do elitarnego grona zawodników, którzy zanotowali w meczu PLK triple-double. Mecz z Asseco Gdynia zakończył pan z dorobkiem 28 punktów, 18 zbiórek i 11 asyst. Jak pan wspomina tamto spotkanie?
Pamiętam, że w każdym meczu walczyliśmy, mimo dużych przeciwności losu. Nie patrzyliśmy na sytuację w klubie, na którą nie mieliśmy wpływu. Robiliśmy swoje. Zagrałem dobre spotkanie, ale nie można zapominać o kolegach, którzy też dołożyli swoją cegiełkę.
Czy przed tym sezonem nie bał się pan wrócić do Polski?
Nie, bo wiedziałem, że klub z Koszalina jest dobrze zorganizowany. Przedstawiciele AZS-u chcieli mnie już wcześniej zatrudnić. Byli bardzo zainteresowani, ale wtedy nie doszliśmy do porozumienia. Teraz znów się zgłosili i dość szybko podpisaliśmy umowę. Uznałem, że to będzie dla mnie najlepsza opcja.