Jacek Jarecki: O pewnych rzeczach dowiedziałem się z internetu

WP SportoweFakty / na zdjęciu: Jacek Jarecki (z piłką)
WP SportoweFakty / na zdjęciu: Jacek Jarecki (z piłką)

30-letni skrzydłowy bez problemu wkomponował się do składu AZS-u Koszalin. Poprzednie miesiące były dla niego jednak bardzo trudne. - Straciłem zdrowie i klub - tłumaczy nam Jacek Jarecki.

[b]

Jakub Artych, WP SportoweFakty: Długo kazał pan na siebie czekać. Dopiero w grudniu zadebiutował pan w AZS-ie Koszalin. Dlaczego tak późno?[/b]

Jacek Jarecki, koszykarz AZS-u Koszalin: Często słyszę to pytanie. Złożyło się na to kilka kwestii. Jedną z najważniejszych była taka, iż miałem dwuletnią umową z poprzednim klubem a oprócz tego leczyłem kontuzję, z którą grałem całą końcówkę ubiegłego sezonu.

Dużym problemem okazało się wycofanie z rozgrywek PGE Turowa Zgorzelec. Spodziewał się pan po zakończeniu sezonu, że czarny scenariusz się ziści?

Nie tylko moim problemem. Chyba nikt się tego nie spodziewał. Tak jak wspomniałem, wcześniej grałem z urazem, gdyż wszystkim zależało na grze w play-offach. Dokonaliśmy tego. Na koniec okazało się, że straciłem zdrowie i klub. Było to duże rozczarowanie, tym bardziej, iż dowiedziałem się o wycofaniu drużyny... z internetu.

ZOBACZ WIDEO Świetny Szczęsny, wściekły Ronaldo. Juventus pokonał Romę [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Odzyskanie wielu pieniędzy w takich przypadkach graniczy z cudem. Podobnie jest w pana przypadku?

Zgadza się.

Było duże rozgoryczenie? Najpierw spadek z Polfarmeksem Kutno, potem wycofanie się z rozgrywek PGE Turowa.

Nie do końca. Z Polfarmeksem Kutno była to całkowicie inna historia. Od połowy sezonu wiedzieliśmy, że jest ciężka sytuacja i mimo wszystko chcieliśmy zostać i grać dla tego klubu i kibiców. Mam duży szacunek do Polfarmesku. Mógł się poddać i nas oszukać. Zachował się jednak uczciwie i teraz stara się wrócić na właściwe tory.

Na pewno jednak nie były to dla pana łatwe miesiące.

To jasne, że myśli były różne. Całkowicie przewartościowałem sobie pewne rzeczy - mam super rodzinę, która mnie cały czas wpiera, dlatego nie ma już co wracać do tego nieprzyjemnego tematu.

To wróćmy do AZS-u Koszalin. Kiedy pojawiła się oferta od klubu?

Oferta z klubu pojawiła się cztery tygodnie temu, w dobrym momencie. Wcześniej rozmawiałem z klubami, ale mówiłem wprost, że jestem po kontuzji - chciałem grać fair. Trener Łukomski wiedział również o tym i mimo wszystko na mnie postawił. Dlatego będę starał się odpłacić to zaufanie.

Drużyna z Koszalina zdecydowanie odżyła po zmianie trenera. Czujecie, że jesteście w stanie awansować nawet do play-offów?

Ja przyszedłem do Koszalina jak już był nowy trener, więc ciężko mi się odnieść do tego jak było wcześniej. Widzę jak jest teraz. Jesteśmy bardzo zmotywowani,  atmosfera jest pozytywna i jesteśmy drużyną a to najważniejsze.

Ostatni mecz z Miastem Szkła Krosno  (99:94) to prawdziwa sinusoida. Co było kluczem do zwycięstwa w dogrywce?

Sami sobie zgotowaliśmy tą gorącą atmosferę na koniec spotkania. Kolejkę wcześniej przegraliśmy po świetnej walce w Gdyni, teraz wygraliśmy z Krosnem po brzydkim meczu. My potrzebujemy zwycięstw, naszym celem jest utrzymanie dlatego czy po pięknym czy "przepchanym" pojedynku na końcu liczą się dwa punkty.

Czego panu życzyć w 2019 roku?

Odpowiem klasycznie - zdrowia i szczęścia.

Źródło artykułu: