Ambicja i determinacja kluczem do sukcesu. Miasto Szkła wraca do gry

Newspix / Grzegorz Jędrzejewski / Miasto Szkła Krosno
Newspix / Grzegorz Jędrzejewski / Miasto Szkła Krosno

Drugie zwycięstwo w rozgrywkach odniosła drużyna z Krosna (93:76). Podopieczni Mariusza Niedbalskiego pokazali wielki charakter w czwartej kwarcie.

62:61 - przy takim wyniku oba zespoły schodziły na krótką przerwę po trzeciej kwarcie. Miasto Szkła Krosno dysponowało skromną zaliczką, jednak losy spotkania na pewno nie były rozstrzygnięte. Tym bardziej, iż Spójnia Stargard w pierwszej połowie pokazała bardzo ciekawy basket. Nie do zatrzymania był tradycyjnie Anthony Hickey, który nękał obronę gospodarzy rzutami z dystansu.

- Spójnia to trudny rywal. Mają najlepszego strzelca w lidze. Bardzo dużo rozmawialiśmy o tym, żeby jego rzuty nie podcinały nam skrzydeł. Seryjnie trafił 19 punktów i ciężko było znaleźć nam rytm grania - podkreśla trener Mariusz Niedbalski.

Czwarta kwarta odmieniła wszystko. Jednym z bohaterów gospodarzy był
Jordan Loveridge, który z ławki rezerwowych dał drużynie pozytywy impuls.
Amerykanin w czwartej kwarcie stanął na wysokości zadania i z regularnością kałasznikowa trafiał do kosza rywali. - Jego trójki były niezwykle ważne - podkreśla opiekun Miasta Szkła.

Krośnianie w drugiej połowie zatrzymali również Anthony'ego Hickey'a, którego krył Dariusz Oczkowicz. - To zwycięstwo jest dla mnie najlepszym prezentem urodzinowym jaki mogłem sobie wymarzyć. Po przerwie poprawiliśmy obronę, która napędzała atak. Świetnie zagrał Loveridge, który trafiał bardzo trudne rzuty. Takie mecze musimy wygrywać, aby w lidze coś ugrać - tłumaczy Oczkowicz.

Radość w Krośnie, smutek w Stargardzie. Beniaminek EBL po raz kolejny musi przełknąć gorycz porażki. Przez trzy kwarty drużyna jest równorzędnym przeciwnikiem dla rywali. Potem ekipa z Pomorza Zachodniego traci swoje walory.

- Nasi wysocy gracze nie pomogli nam w tym meczu. Szkoda, że kolejne spotkanie przegrywamy tak łatwo w czwartej kwarcie. Tutaj decydują nie tylko umiejętności, ale trzeba pokazać więcej woli walki i charakteru. Część zawodników potrafi to robić, a kilku graczy jest przestraszonych grą w ekstraklasie - podkreśla Krzysztof Koziorowicz.

- Musimy zacząć się bić, bo zwycięstwo we Włocławku nie zapewni nam utrzymania w lidze - dodał rozgoryczony Piotr Pamuła.

ZOBACZ WIDEO Spokojne zwycięstwo Juventusu. Ronaldo nadal strzela [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (0)