Ten mecz kreowany był na hit, bo i tak wskazywały dotychczasowe wyniki obu drużyn. I kibice, którzy ostrzyli sobie zęby na to starcie, dostali to, o co prosili. Twarda obrona, świetny spektakl okraszony dodatkowymi pięcioma minutami. Los Angeles Clippers mierzyli się w Staples Center z Memphis Grizzlies, liderami Zachodu. Goście ze stanu Tennessee prowadzili 96:89 na zaledwie 93 sekundy przed końcem spotkania. Wydawało się, iż niebawem dopiszą sobie następny ważny tryumf. Ale rzeczywistość nie okazała się tak prosta.
Brakowało im Mike'a Conleya, który dwie i pół minuty przed końcem meczu popełnił faul w ataku, a że było to jego szóste przewinienie, w konsekwencji zmuszony był też opuścić parkiet. Podopieczni Doca Riversa wspięli się na wyżyny i w niewielkim odstępie czasu zanotowali serię 6-0. Lou Williams nie trafił co prawda za trzy, a Marc Gasol wykorzystał dwa osobiste, ale Clippers zrobili użytek z ostatnich trzech sekund spotkania. Uczynił to Danilo Gallinari, Włoch wymusił faul przy rzucie zza łuku i następnie trafił wszystkie rzuty wolne, co ku zaskoczeniu wszystkich wyrównało stan rywalizacji.
Często mówi się, że kto doprowadza do dogrywki, ma w niej później psychologiczną przewagę i co za tym idzie, większe szanse na powodzenie. W tym przypadku się to sprawdziło, ostatnie słowo należało do drużyny z Miasta Aniołów. Kluczowym przechwytem popisał się Avery Bradley, który pięć sekund przed końcem wyłuskał piłkę z rąk Garretta Temple. Gospodarze zwyciężyli 112:107, odnieśli 12. zwycięstwo w sezonie i zostali samodzielnymi liderami Konferencji Zachodniej.
Marc Gasol zdobył dla Memphis 27 punktów, 13 zbiórek i siedem asyst. Conley w zaledwie 30 minut uzbierał 19 "oczek" oraz rozdał 11 kluczowych podań, choć miał też sześć strat. U Clippers świetnie spisał się Montrezl Harrell, rezerwowy podkoszowy zaaplikował rywalom 22 punkty i zebrał 11 piłek.
Marcin Gortat spędził na parkiecie 17 minut, trafił 3 na 4 oddane rzuty, co dało mu w sumie sześć punktów, siedem zbiórek i asystę. Grał w pierwszej oraz trzeciej kwarcie meczu. Środkowy zaprosił na to spotkanie grupę dzieci z Polski, uczestników jego campu, dla których z pewnością było to niezapomniane przeżycie. Tym bardziej, że w Staples Center tego samego dnia rozgrywany był jeszcze mecz Los Angeles Lakers i również ich występ dane było im obejrzeć.
Gwiazda Derricka Rose'a naradza się na nowo? Tak twierdzi Karl-Anthony Towns, jego klubowy kolega. Rose zdobył 25 punktów, Towns dorzucił 21 "oczek" i dziewięć zbiórek, a ich Minnesota Timberwolves w piątek pokonała Brooklyn Nets 112:102. MVP z 2011 roku wykorzystał imponujące 11 na 17 oddanych rzutów. - Kocham uświadamiać Derrickowi, jak jest dobry i przypominać mu, że cały czas drzemią w nim możliwości z tego okresu, kiedy zdobywał nagrodę dla najlepszego zawodnika sezonu- mówił Karl-Anthony Towns.
Cleveland Cavaliers trafili połowę oddanych rzutów za trzy (11/12) i po ośmiu porażkach zanotowali pierwszy sukces na wyjeździe. Wicemistrzowie NBA, którzy bez LeBrona Jamesa niczym nie przypominają już drużyny z poprzedniego sezonu, przesądzili o swoim tryumfie w czwartej kwarcie. Ta padła ich łupem 37:29, a całe spotkanie 121:112.
ZOBACZ WIDEO Kszczot trzyma kciuki za Kubicę: Wierzyłem, że wróci. Teraz najważniejsza jest stabilizacja.
Jordan Clarkson 14 ze swoich 19 punktów zdobył w decydującej odsłonie, Rodney Hood rzucił w sumie 25 punktów, a debiutant Collin Sexton 23. "Kawalerzyści" pokonali nie byle kogo, bo mocnych Philadelphia 76ers i to pomimo faktu, iż czterech zawodników "Szóstek" przekroczyło tego wieczoru barierę dwudziestu "oczek".
Ben Simmons wykorzystał nawet 10 na 12 oddanych rzutów z pola, uzbierał 22 punkty i 10 asyst. Joel Embiid z kolei 24 "oczka" i 12 zbiórek. Co ciekawe, 76ers mieli przed tym spotkaniem bilans 10-0 w meczach u siebie. - Nie pokazaliśmy dziś ducha walki. Nie graliśmy w obronie i to przed naszymi kibicami. Jesteśmy w domu, takie mecze trzeba wygrywać - komentował trener Brett Brown.
Co za mecz w Detroit! Blake Griffin trafieniem za trzy dał Pistons prowadzenie 2,6 sekundy przed końcem, a następnie stan meczu w dosłownie ostatnim momencie po ataku na kosz wyrównał Eric Gordon. Dodatkowe pięć minut należało do "Tłoków", którzy pokonali Houston Rockets 116:111 i zrewanżowali się Teksańczykom za porażkę sprzed dwóch dni 124:126. Wtedy błyszczał James Harden, autor 43 punktów, tym razem "Brodacz" zdobył 33 "oczka" w 41 minut i trafił tylko 9 na 27 rzutów z gry, w tym 3 na 11 za trzy. Duża w tym zasługa pierwszoroczniaka, Bruce'a Browna.
James Harden był kryty przez niego w czwartej kwarcie oraz dogrywce. - Kiedy graliśmy z Bostonem, bronił Kyrie'go Irvinga, Marcusa Smarta, Terry'ego Roziera, Gordona Haywarda i Marcusa Morrisa w tym samym meczu! Niewielu innych debiutantów to potrafi - chwalił 22-latka Blake Griffin, który został wybrany w drafcie przez Pistons w drugiej rundzie z 42. numerem. Blake zdobył 28 punktów i miał dziewięć zbiórek, świetny występ zaliczył też Andre Drummond. Środkowy zapisał przy swoim nazwisku 23 "oczka", 20 zbiórek, trzy przechwyty i pięć bloków! Dla nich to dziewiąte zwycięstwo w sezonie, Houston ponieśli ósmą porażkę.
Golden State Warriors z przełamaniem. Cztery porażki z rzędu musiały mocno sfrustrować drużynę z Oakland, mistrzowie NBA w piątkowym meczu nie dali żadnych szans Portland Trail Blazers i zwyciężyli na własnym parkiecie 125:97. Kevin Durant zaaplikował rywalom 32 punkty, a Klay Thompson 31. Podopieczni Steve'a Kerra wykorzystali ponadto 17 na 32 rzuty za trzy, a więc trafiali z 53-procentowym powodzeniem.
LeBron James flirtował z triple-double, skrzydłowy uzbierał 22 punkty, 10 zbiórek i siedem asyst, a jego Los Angeles Lakers odnieśli 11. tryumf w sezonie, pokonując u siebie Utah Jazz 90:83. "Jeziorowcy" popełnili 23 straty, pięć James, sześć Brandon Ingram, ale rywale za to mieli problemy z rzutami zza łuku, bo trafili ich zaledwie cztery przez pełne 48 minut. Ponadto w początkowej fazie spotkania kontuzji nabawił się lider Mormonów, Donovan Mitchell i po 12 minutach swojej gry zmuszony był udać się do szatni.
Wyniki:
Brooklyn Nets - Minnesota Timberwolves 102:112 (26:22, 23:32, 23:35, 30:23)
(Dinwiddie 18, Harris 18, Carroll 13, Napier 12, Allen 12 - Rose 25, Towns 21, Gibson 16)
Los Angeles Clippers - Memphis Grizzlies 112:107 po dogrywce (16:22, 28:30, 31:18, 23:28, 14:9)
(Harrell 22, Gallinari 20, Williams 15 - Gasol 27, Jackson Jr. 20, Conley 19)
Detroit Pistons - Houston Rockets 116:111 po dogrywce (34:30, 27:26, 17:23, 20:19, 18:13)
(Griffin 28, Drummond 23, Jackson 20 - Harden 33, Capela 29, Paul 20)
Atlanta Hawks - Boston Celtics 96:114 (23:45, 22:16, 19:21, 32:32)
(Lin 19, Len 17, Collins 16 - Baynes 16, Tatum 14, Irving 13)
New York Knicks - New Orleans Pelicans 114:109 (28:34, 31:26, 28:30, 27:19)
(Mudiay 27, Trier 25, Kanter 17 - Davis 33, Holiday 22, Mirotic 19)
Philadelphia 76ers - Cleveland Cavaliers 112:121 (23:31, 31:23, 29:30, 29:37)
(Embiid 24, Redick 23, Simmons 22, Butler 22 - Hood 25, Sexton 23, Osman 20)
Toronto Raptors - Washington Wizards 125:107 (38:26, 32:36, 31:25, 24:20)
(Leonard 27, Anunoby 15, Lowry 15, VanVleet 13 - Beal 20, Porter Jr. 17, Morris 16)
Indiana Pacers - San Antonio Spurs 100:111 (23:29, 22:25, 24:28, 31:29)
(Bogdanovic 21, Sabonis 19, Joseph 18 - Aldridge 33, DeRozan 16, Mills 15)
Chicago Bulls - Miami Heat 96:103 (25:28, 13:32, 30:18, 27:25)
(Holiday 27, LaVine 24, Parker 23 - Richardson 27, Whiteside 18, Adebayo 14)
Oklahoma City Thunder - Charlotte Hornets 109:104 (33:31, 29:26, 27:23, 20:24)
(Westbrook 30, Schroder 23, George 19 - Walker 25, Lamb 18, Kaminsky 12)
Milwaukee Bucks - Phoenix Suns 114:116 (30:34, 31:30, 29:27, 24:25)
(Antetokounmpo 35, Brogdon 22, Middleton 15 - Booker 29, Warren 19, Ayton 17)
Denver Nuggets - Orlando Magic 112:87 (21:19, 33:22, 26:27, 32:19)
(Lyles 22, Murray 16, Plumlee 15 - Ross 18, Vucevic 16, Gordon 14)
Golden State Warriors - Portland Trail Blazers 125:97 (24:27, 35:17, 33:29, 33:24)
(Durant 32, Thompson 31, Cook 19 - Lillard 23, Nurkic 22, McCollum 19)
Los Angeles Lakers - Utah Jazz 90:83 (22:16, 16:22, 26:25, 26:20)
(Ingram 24, James 22, McGee 12 - Burks 17, Ingles 16, Gobert 13)