NBA: Magic o krok od wyeliminowania Cavaliers!

Nie sprawdziły się buńczuczne zapowiedzi Mo Williamsa. Zawodnik Cleveland Cavaliers twierdził, że to jego drużyna wygra Game 4 Finału Konferencji Wschodniej i przewaga parkietu wróci do jego drużyny. Dwight Howard wraz z kolegami z Orlando Magic pokrzyżowali te plany.

Spotkanie w Amway Arena było bardzo wyrównane, o czym może świadczyć fakt, iż żaden z zespołów nie miał większego prowadzenia niż 8 punktów, a o tym kto zejdzie z parkietu w glorii zwycięzcy zadecydowała dogrywka. Mogło do niej nie dojść, gdyby po "trójce" Rasharda Lewisa na cztery sekundy przed końcem (100-98), udało się zatrzymać rywali.

Do dodatkowego czasu gry doprowadził LeBron James, który tuż przed końcową syreną wymusił faul Rafera Alstona. Trafiając dwa rzuty osobiste doprowadził do remisu po 100. Zwycięstwo na swoją stronę przeciągnąć próbowali jeszcze Magic, ale ich akcja okazała się nieskuteczna. Gospodarze domagali się faulu Andersona Varejao na Dwightcie Howardzie, ale sędziowie pozostali niewzruszeni na pretensje miejscowych i zarządzili dogrywkę. Powtórki pokazały, że boiskowi rozjemcy spokojnie mogli odgwizdać dwa, a nawet trzy faule i to w obydwie strony.

W niej dzielił i rządził Howard, który zdobył 10 ze swoich 27 punktów. - Byłem jak w transie. Koledzy świetnie odnajdywali mnie na parkiecie. Brawa za zwycięstwo należą się całej drużynie. Nie znosimy przegrywać na własnym parkiecie i dlatego zrobiliśmy wszystko, aby zwyciężyć - powiedział Superman. Oprócz niego bardzo dobre zawody rozegrał Alston, który zakończył mecz z dorobkiem 26 oczek.

Do samego końca kibice Magic drżeli o losy meczu, szczególnie w momencie, kiedy na 3.2 sekundy przed końcem dogrywki ich pupile prowadzili 116-114. Wówczas ostatnią szansę na zwycięstwo mieli Cavaliers. Piłka jak zawsze w takich momentach trafiła do Jamesa, który liczył, że skopiuje wyczyn ze meczu numer dwa, kiedy rzutem rozpaczy dał wygraną swojemu zespołowi. Tym razem taka sytuacja nie miała miejsca i drużyna z Orlando mogła odetchnąć z ulgą i cieszyć się z faktu iż w serii ma już trzy wygrane, a rywale zaledwie jedną.

Najjaśniejszym punktem przegranej drużyny był wspomniany wcześniej James. Lider "Kawalerzystów" dwoił się i troił. Na swoim koncie zapisał 44 punkty, 12 zbiórek i 7 asyst. Nie wystarczyło to jednak do odniesienia wygranej.

- W ogóle nie wyglądał na zmęczonego. O mały włos znów pozbawiłby nas wygranej. Kocham z nim rywalizować - podsumował występ Jamesa, Howard, który może sprawić nie lada ból głowy trenerowi van Gundy'emu. Otrzymał bowiem szóste przewinienie techniczne i jeszcze jedna taka kara i czeka go zawieszenie na jeden mecz.

Epizod w tym porywającym widowisku zaliczył także Marcin Gortat. Tym razem Polak od trenera otrzymał cztery minuty gry. W tym czasie rzucił 2 punkty i 4 zbiórki (wszystkie w obronie).

Rywalizacja teraz przenosi się do Cleveland, co wydaje się być atutem Cavaliers. Statystyki i historia są jednak po stronie Magic. Zespoły, które w serii prowadziły 3-1 tylko dwukrotnie na 184 przypadki przegrywały rywalizację.

Wynik :

Orlando Magic - Cleveland Cavaliers 116:114

Magic: Dwight Howard 27, (14zb) Rafer Alston 26, Rashard Lewis 17, Mickael Pietrus 17, Hedo Turkoglu 15, Anthony Johnson 7, Courtney Lee 5, Marcin Gortat 2, Tony Battie 0.

Cavaliers: LeBron James 44 (12zb, 7as), Mo Williams 18, Delonte West 17, Zydrunas Ilgauskas 12, Anderson Varejao 9, Daniel Gibson 8, Joe Smith 4, Wally Szczerbiak 2, Joe Smith 0.

Stan rywalizacji: 3:1 dla Orlando Magic

Komentarze (0)