[b]
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Wydawało się, że zostanie pan na dłużej w Hiszpanii, a tymczasem podpisał pan umowę z Anwilem Włocławek. Dlaczego? Co o tym zadecydowało?
[/b]
Michał Michalak, nowy koszykarz Anwilu Włocławek: To była najlepsza opcja pod względem sportowym. Od dłuższego czasu byłem w kontakcie z trenerem Miliciciem, który bardzo chciał mnie w swoim zespole. To już kolejny rok, w którym odbyłem z trenerem podobną rozmowę. Teraz udało mu się mnie namówić (śmiech). Usłyszałem z jego ust konkretną wizję, jak to wszystko ma wyglądać i to mnie przekonało.
Jak wyglądały rozmowy z trenerem Miliciciem?
Trener sporo o mnie wiedział. Był świetnie przygotowany do rozmowy. Zna moje mocne strony, chce je w pełni wykorzystać. Chodzi o grę na koźle, z piłką czy wychodzenie po zasłonach i kreowanie kolegów. Myślę, że będę ważnym elementem w układance Anwilu. Osobiście liczę, że zrobię kolejny krok w moim koszykarskim rozwoju.
A w defensywie? Trener Milicić słynie z tego, że obrona jest jego konikiem.
Tak się złożyło, że w Hiszpanii moja rola wymagała agresywnej gry w obronie. Zdobyłem już trochę doświadczenia w swojej karierze grając w różnych systemach obronnych, u różnych trenerów. Myślę, że będę w stanie dopasować się do tej taktyki.
ZOBACZ WIDEO Niesamowita historia Bukowieckiego. "Byłem przekonany, że w tym finale nie wystąpię"
Ostatnio w sieci pojawiła się taka informacja, że zawodnicy nie są chętni podpisywać umowy z Anwilem ze względu na wymagającego trenera i miasto Włocławek. Pan takich obaw nie miał?
Nie miałem żadnych obaw przy podpisywaniu umowy. Trener Milicić jest wymagający, zwraca uwagę na szczegóły, ale zawodnicy pod jego wodzą stają się lepsi. Oglądałem mecze Anwilu w zeszłym sezonie i podobał mi się styl zespołu.
Zobacz także: Adam Łapeta mówi o wielkim projekcie Asseco Gdynia
Pan kiedyś grał z Treflem Sopot w EuroCupie, teraz wystąpi pan w Lidze Mistrzów. Jak ważne są dla pana występy na europejskich salonach?
To był bardzo ważny argument. Nie ukrywam, że bardzo ekscytuje mnie walka o mistrzostwo Polski i rywalizacja w Basketball Champions League. Podchodzę do tego ambicjonalnie. Chcę pokazać się z jak najlepszej strony na tle renomowanych rywali.
Decyzję o podpisaniu umowy podjął pan na początku sierpnia. To znaczy, że liczył pan na dalszą grę w Hiszpanii?
Taki miałem zamiar. Chciałem zostać w Hiszpanii, ale po rozważaniu wszystkich czynników uznałem, że najlepszą opcją będzie podpisanie umowy z Anwilem. To najlepsze rozwiązanie na ten moment. Nie będę ukrywał, że mój poprzedni sezon w ACB był mocno średni. Grałem około 10 minut na mecz, co nie jest wystarczającym czasem, żeby pokazać swoje umiejętności na boisku. Chciałem uniknąć sytuacji, że znów "wpakowałbym" się w układ, który koszykarsko nie byłby dla mnie zadowalający.
Dlaczego pana rola w zespole była taka mała?
Byłem zmiennikiem, wchodziłem na boisko z ławki. Nasza taktyka była tak zbudowana, że mieliśmy jednego wyraźnego lidera, który był główną postacią drużyny. Gary Neal był też najlepszym strzelcem ligi ACB. Jednak przy podpisywaniu kontraktu w drużynie był trochę inny układ. Na pozycjach 2-3 inaczej to wyglądało, co było widoczne w meczach przedsezonowych. Byłem wtedy liderem punktowym.
Co było później?
Przed samym startem rozgrywek doszło do zmian w zespole. Jeden z Amerykanów, który się nie sprawdził, został zwolniony. W jego miejsce przyszedł właśnie Gary Neal, który szybko stał się liderem zespołu. Role w drużynie znacząco się pozmieniały, ja straciłem swoje minuty. Ciężko było mi być efektywnym w przypisanej dla mnie roli. Miałem lepsze i gorsze momenty w sezonie.
To prawda, że mógł pan zostać na kolejny sezon w Saragossie?
Trwały rozmowy na ten temat, prowadziłem też negocjacje z innymi klubami, ale ostatecznie uznałem, że oferta z Włocławku w tym momencie jest dla mnie najlepsza pod względem sportowym. Wierzę w swoje umiejętności, wiem że mogę zostać lepiej wykorzystany i grać regularnie na wysokim poziomie. Dlatego też tak ważne było, że trener widzi mnie w istotnej roli w drużynie. Ja wiem, że będę ciężko pracował, żeby udowodnić swoją wartość na boisku.
Mimo wszystko pobyt w Hiszpanii sporo pana nauczył?
Jak najbardziej. Gra w najlepszej lidze w Europie to spore wyzwanie. Co tydzień miałem okazję rywalizować ze świetnymi zawodnikami. Sama gra jest szybsza, co wymusza inne podejmowanie decyzji i szukanie różnych rozwiązań. To była dobra lekcja, która na pewno sprawi, że będę lepszym koszykarzem. Teraz czas żeby to pokazać na boisku w większym wymiarze czasowym.
Zaimponował mi pan w trakcie sezonu, gdy na konferencji prasowej mówił pan po hiszpańsku. Taki łatwy język czy ma pan zdolności lingwistyczne?
Nauka hiszpańskiego przyszła całkiem płynnie. A w życiu jest tak, że co się odwlecze, to nie uciecze. W Hiszpanii trudno dogadać się po angielsku. Miejscowi nie są aż tak elastyczni językowo. Nie ukrywam jednak, że w Hiszpanii bardzo dobrze mi się żyło, będę z sentymentem wspominał ten okres. Mam nadzieję, że nie powiedziałem ostatniego słowa w Hiszpanii. Trzeba sobie stawiać w życiu ambitne cele i wyzwania.