James Harden wspomina porażkę z Warriors. "Myślę o tym każdego dnia"

Newspix / Na zdjęciu: James Harden (z piłką) i Corey Brewer
Newspix / Na zdjęciu: James Harden (z piłką) i Corey Brewer

James Harden pamięta, co wydarzyło się w ostatnich finałach Zachodu i wciąż, nawet w lato, myśli o tych wydarzeniach. - To siedzi w mojej głowie każdego dnia.

W tym artykule dowiesz się o:

James Harden zaczynał uprawiać koszykówkę zawodowo w 2009 roku, aktualnie ma na swoim koncie dziewięć sezonów w NBA, w tym ostatnim udowodnił, iż bezapelacyjnie należy wymieniać go w ścisłej światowej czołówce. 28-latek w 72 meczach zdobywał średnio 30,4 punktu, 5,4 zbiórki i 8,8 asysty, trafiał przy tym 37-procent rzutów za trzy, średnio blisko cztery w każdym spotkaniu. Doceniono jego wysiłek, został wybrany MVP sezonu zasadniczego. Ale jest też coś, co spędza mu sen z powiek.

Houston Rockets prowadzili 3-2 w finale Konferencji Zachodniej z Golden State Warriors, mieli tę serię w swoich rękach. Wtedy przydarzył się uraz Chrisa Paula, a obrońcy tytułu przekonująco obronili własny parkiet 115:86 i doprowadzili do siódmego, decydującego starcia. Wszystkie oczy skierowane były na Teksas i halę Toyota Center. To było wielkie spotkanie, James Harden robił, co mógł, ale Stephen Curry i Kevin Durant byli niczym w transie, Warriors wygrali tę bitwę, a później zostali też mistrzami NBA, znów. Dla Hardena było to bardzo bolesne doświadczenie.

Leworęczny koszykarz w rozmowie z dziennikarzem Yahoo Sports, wspomina te wydarzenia. - To siedzi w mojej głowie, myślę o tym każdego dnia. Szósty i siódmy mecz, te wspomnienia codziennie za mną chodzą - mówi Harden, zmotywowany, jakby był gotowy na rewanż dziś i w tej konkretnej chwili.

Walka w Konferencji Zachodniej znów zapowiada się pasjonująco. LeBron James wzmocnił Los Angeles Lakers, Oklahoma City Thunder ma Russella Westbrooka i Paula George'a, DeMar DeRozan trafił do San Antonio Spurs, a Houston Rockets podpiszą wkrótce umowę z Carmelo Anthonym, możliwe, iż drużynę zasili też J.R. Smith. Wzmocnili się również Golden State Warriors, najgroźniejsi rywale Teksańczyków.

ZOBACZ WIDEO Szlak na K2 naznaczony śmiercią. Andrzej Bargiel: Musiałem wspiąć się na wyżyny

- Nic się nie zmieniło. Zachód jest piekielnie mocny. Wszyscy wiemy, kogo pozyskali Warriors. Oczywiście, DeMarcus Cousins jest bardzo utalentowanym i wiele potrafiącym koszykarzem, ale to są wciąż ci Warriors, którzy wygrali trzy na cztery ostatnie mistrzostwa. Ale my potrafiliśmy im dorównać, byliśmy blisko. W zeszłym roku pokazaliśmy, że nie odstajemy od nich poziomem. I tak będzie także w przyszłym roku - zapowiada James Harden.

Komentarze (1)
avatar
Katon el Gordo
13.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie musi wspominać, bo w przyszłym sezonie sytuacja może się powtórzyć. A jak źle dla nich pójdzie, to Houston odpadną z play-off na wcześniejszym etapie. Wystarczy, że w NBA zrobią to, co zapo Czytaj całość