Anthony'ego Beane'a do Legii Warszawa w trakcie sezonu ściągnął trener Tane Spasev. Jego transfer okazał się "strzałem w dziesiątkę", choć Amerykanina nie było łatwo pozyskać. Zadecydowały kontakty macedońskiego szkoleniowca.
- Nie dysponowaliśmy wielką gotówką na transfery, Udało mi się nieco zbić jego nominalną wartość na rynku. Przekonać agenta do tego, że Anthony w Legii będzie mógł się wypromować - tłumaczył w rozmowie z WP SportoweFakty.
Beane już w debiucie udowodnił, że jest świetnym strzelcem. W meczu z PGE Turowem zdobył 23 punkty. Później było jeszcze lepiej. W wygranym spotkaniu z GTK Gliwice uzyskał 41 "oczek" (15 z 28 rzutów z gry), co jest najlepszym wynikiem w sezonie 2017/2018.
Amerykanin 18 z 20 meczów zakończył z podwójną zdobyczą punktową. Ze średnią 22,4 był najlepszym strzelcem Energa Basket Ligi. Po ostatnim meczu sezonu było pewne, że koszykarz opuści Legię i przeniesie się do mocniejszego klubu pod względem sportowym, jak i finansowym.
Ostatecznie Beane wylądował na Łotwie. Podpisał umowę z BK Ventspils, zespołem, który w fazie grupowej Basketball Champions League zmierzy się z Anwilem Włocławek.
Zobacz także: Wojciech Kamiński: Stelmet? Nie było tematu
ZOBACZ WIDEO LGP 2018 w Wiśle. Maciej Kot: Staram się gonić Piotrka