MKS sprawę zwycięstwa rozwiązał błyskawicznie. Dąbrowianie rozpoczęli spotkanie od serii 21:4, rzucając przy stuprocentowej skuteczności z gry. Legia tylko stała i patrzyła, jak gospodarze kolejnymi skutecznymi akcjami powiększają swoją przewagę. Warszawianie kompletnie nie radzili sobie w defensywie, mając problemy z powstrzymaniem nawet najprostszych zagrań podopiecznych Jacka Winnickiego.
Świetnie grę dąbrowian prowadził Aaron Broussard, który nie tylko zdobywał punkty, ale także doskonale obsługiwał dobrze dysponowanych tego dnia Piotra Pamułę oraz D.J. Sheltona. W Legii brakowało lidera, który wziąłby ciężar gry na swoje barki. Nieźle prezentował się Hunter Mickelson, ale kompletnie niewidoczny był Anthony Beane, co było bardzo odczuwalne w grze warszawian.
Kolejne minuty to jeszcze większa przewaga MKS-u, który nie zamierzał zwalniać tempa i odpuszczać rywalom. Dąbrowianie uzyskali ponad 30-punktową przewagę, pokazując jak duża różnica klas dzieli obydwa zespoły. Legia po sprawieniu dużej niespodzianki w Starogardzie Gdańskim, tym razem nie miała nic do powiedzenia w starciu z piątym zespołem w ligowej tabeli.
Drużyna z Dąbrowy Górniczej tym zwycięstwem sprawiła, że jest już bardzo blisko awansu do fazy play-off. Zważywszy na ich miejsce w tabeli oraz terminarz można pokusić się o stwierdzenie, że tylko kataklizm mógłby odebrać im miejsce w czołowej ósemce. Legia niezmiennie zajmuje ostatnie miejsce w rozgrywkach.
MKS Dąbrowa Górnicza - Legia Warszawa 90:73 (25:17, 29:16, 18:10, 18:30)
MKS: Novak 20, Shelton 14, Pamuła 14, Broussard 13, Kowalenko 12, Kucharek 7, Trojan 5, Gabiński 3, Wołoszyn 2, Wieczorek 0.
Legia: Mickelson 11, Wall 10, Bilbao 10, Collins 9, Beane 9, Linowski 8, Kołodziej 7, Robak 4, Szpyrka 3, Wilczek 2, Kucharski 0.
ZOBACZ WIDEO: Biało-Czerwone celują w rekord Polski. Małgorzata Hołub-Kowalik: Wierzmy, że przejdziemy do historii