- Dobrze zaczęliśmy. Tutaj ważne było to, żeby nie pozwolić zespołowi z Pruszkowa się rozhulać. Tak zrobiliśmy. Ustawiliśmy mecz. Na nieszczęście w trzeciej kwarcie doszli nas na kilka punktów jednak wytrzymaliśmy to i zwyciężyliśmy - tłumaczył Alan Czujkowski.
Zespół z Pomorza Zachodniego od dłuższego czasu prowadzi w tabeli I ligi. Ma jednak niewielką przewagę, dlatego w każdej chwili może się to zmienić. Następny pojedynek zapowiada się na trudniejszy, bo do Stargardu przyjedzie R8 Basket AZS Politechnika Kraków. - Teraz nie będziemy mieli łatwych meczów, bo jesteśmy liderem. Mamy jedną porażkę i każdy będzie chciał żebyśmy złapali kolejne. Musimy na każdy mecz wyjść skoncentrowani. Grać przez 40 minut tak samo i walczyć. Mamy 10 zawodników na równym poziomie. Musimy utrzymać tylko koncentrację - dodał skrzydłowy Spójni.
Rotacja stargardzkiej drużyny jest już kompletna. Trener Krzysztof Koziorowicz ma po dwóch zawodników na każdą pozycję. W Pruszkowie zadebiutował najnowszy nabytek Spójni. Marcel Wilczek w niespełna 13 minut zdobył dziewięć punktów. Trafił cztery z pięciu rzutów. - Pierwsze wejście miałem jeszcze takie, że trochę biegałem jak dziecko we mgle. Na początku myśli się dużo o zagrywkach i nie jest to takie naturalne. Drugie wejście myślę, że było lepsze. Kondycja też na to pozwoliła. Myślę, że moja gra mogła być pozytywnie odebrana - ocenił podkoszowy.
Ma on duże szanse, żeby drugi raz z rzędu wygrać I ligę. W maju 2017 roku zrobił to z Legią Warszawa. - Fajnie, że tutaj jestem. Chcę się dobrze wkomponować w zespół. W takiej sytuacji to też jest wyzwanie, żeby wejść do drużyny i niczego nie zepsuć. Chcę wejść do układanki trenera Koziorowicza, jako jeszcze jeden pasujący element i wywalczyć na koniec awans do PLK.
ZOBACZ WIDEO Złoci juniorzy pojadą na "dorosłe" MŚ? "Trzy nazwiska są oczywiste"
Kibice Spójni długo czekali na podkoszowe wzmocnienie i ciepło przywitali nowego zawodnika. Marcel Wilczek potrzebował czasu, żeby wrócić do formy po kontuzji, która wyeliminowała go z końcówki poprzedniego sezonu. Trzeba również podkreślić, że od kilku tygodni trenował on z drużyną. Spójnia bardzo solidnie przepracowała przerwę w rozgrywkach. To już dało efekt w ostatnim meczu, ale przede wszystkim powinno przynieść skutek w najważniejszych momentach sezonu.
- Mogłem teoretycznie wrócić miesiąc wcześniej. Gdybym nie był w 100 proc. sprawny byłbym nie fair w stosunku do klubu. Chciałem się do końca wyleczyć i myślę, że to się stało. Dobrze się czuję. Nic mnie nie boli. Oby tak do końca sezonu - przyznał Marcel Wilczek.