Rozgrywający PGE Turowa Zgorzelec miał ogromnego pecha, bo kontuzji nabawił się na kilkadziesiąt sekund przed końcem spotkania. Amerykanin zwijał się z bólu i boisko opuścił na noszach.
Tuż po zakończeniu meczu koszykarze ze Zgorzelca udali się w jego stronę, by dać mu nieco wsparcia w trudnym momencie.
Pierwsze diagnozy mówią o zerwaniu ścięgna Achillesa. To bardzo poważna kontuzja, która być może wykluczy Amerykanina z gry w obecnym sezonie.
Najświeższe prognozy donoszą, że nad Sopotem spadł mocny grad trójek Niestety boisko na noszach zmuszony był opuścić Myles Mack. Nasz rozgrywający zerwał ścięgno Achillesa. Trzymajcie mocno kciuki za szybki powrotów Mylesa do zdrowia. pic.twitter.com/v7i2jVyJ0r
— PGE Turów Zgorzelec (@kksturow) 11 listopada 2017
- Ogromna szkoda, bo Myles bardzo nam pomagał. Widać było, że po upadku bardzo cierpi. Trzymamy za niego kciuki, oby szybko do nas wrócił - powiedział po meczu Bartosz Bochno, kapitan zgorzeleckiej drużyny.
Swojego zdenerwowania tą sytuacją nie ukrywał trener Mathias Fischer. Nic dziwnego - Mack był ważnym elementem w jego układance. Filigranowy Amerykanin przeciętnie zdobywał 8,4 punktu i 4,1 zbiórki.
ZOBACZ WIDEO: Igrzyska dały w kość Kusznierewiczowi. "Fatalnie przyciąłem nogę, krew lała się po całej łódce"