Nerwów nie zabrakło. "Nie będę komentował, bo znowu przyjdzie kara z PLK"

PAP / Adam Warżawa / Mindaugas Budzinauskas, trener Kinga Szczecin
PAP / Adam Warżawa / Mindaugas Budzinauskas, trener Kinga Szczecin

King Szczecin w drugiej połowie meczu w Dąbrowie Górniczej robił co mógł, żeby wrócić do gry. Ostatecznie to MKS wygrał 84:73. Mindaugas Budzinauskas nie krył nerwów i to bynajmniej nie przez porażkę czy słabszą postawę jego zawodników.

Szczecinianie w Dąbrowie Górniczej musieli gonić wynik od pierwszej minuty. W drugiej kwarcie przegrywali już nawet 18:38. Po zmianie stron rzucili się w pogoń, zmniejszyli straty do pięciu oczek. Na więcej MKS już nie pozwolił.

W końcówce emocji nie wytrzymał Mindaugas Budzinauskas, który miał dużo do powiedzenia na temat pracy sędziów. Z uwagami nie poczekał jednak do końca meczu - na wycieczkę do komisarza zawodów Eugeniusza Kuglarza wybrał się jeszcze przed jego zakończeniem. Za ten spacer i uwagi został ukarany przez sędziego Marcina Bieńkowskiego przewinieniem technicznym.

- Nie chcę komentować, bo jak rok temu to zrobiłem, to dostałem wysoką karę z PLK. Także dziękuję, ale nie będę komentował - rzucił po spotkaniu.

Do swoich podopiecznych nie miał z kolei pretensji o występ i porażkę. - MKS zagrał bardzo fizycznie i bardzo agresywnie. Wiedzieli, że mamy wyjątkowo trudny terminarz, czyli czwarty mecz z rządu - komentował. - Chcę podziękować mojej drużynie, bo tyle sił ile miała - a nie było ich za dużo - tyle zostawiła na parkiecie.

Dla Kinga był to już czwarty mecz od 2 października, kiedy inaugurował sezon. Na razie zespół ze Szczecina gra w kratkę i legitymuje się bilansem dwóch zwycięstw i dwóch porażek.

ZOBACZ WIDEO Droga do sławy. Robert Lewandowski obronił pracę licencjacką

Źródło artykułu: