Vladimir Dragicević: Mogę wykupić kontrakt

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Vladimir Dragicević
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Vladimir Dragicević

- Gdybym grał na 100 procent swoich możliwości w każdym meczu, to byłbym w zupełnie innym miejscu. Niestety często moja forma faluje. To mój problem - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Vladimir Dragicević, koszykarz Stelmetu BC Zielona Góra.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: W pierwszym meczu półfinału PLK wygraliście z BM Slam Stalą 94:88, choć w pewnym momencie prowadziliście już różnicą 22 punktów. Dlaczego nie udało się dowieźć tej przewagi do samego końca?
[/b]

Vladimir Dragicević, zawodnik Stelmetu BC Zielona Góra: Do początku czwartej kwarty w pełni kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku. Mieliśmy już ponad 20 punktów przewagi, co nas rozluźniło. Wypadliśmy z rytmu.

Rywale, którzy nie mieli już nic do stracenia, zaczęli stopniowo odrabiać straty. Trafili sporo rzutów z dystansu, a swoje pod koszami robił King, który miał kilka zbiórek w ofensywie. Cieszę się, że wygraliśmy i objęliśmy prowadzenie w serii. Zrobiliśmy pierwszy krok w kierunku finałów.

Stelmet BC często ma takie przestoje w grze. Czym jest to spowodowane?

Dobre pytanie - sam chciałbym to wiedzieć. Mamy momenty rewelacyjnej gry, a następnie kompletnie oddajemy inicjatywę rywalom. Nasza forma faluje, jest mocno niestabilna. Trzeba nad tym popracować.

To kwestia motywacji, skupienia?

Myślę, że to może być kluczowa kwestia. Za łatwo tracimy koncentrację.

18 punktów i osiem zbiórek - to była najlepsza wersja Vladimira Dragicevicia?

Byłem skoncentrowany na meczu, ale cały czas uważam, że stać mnie na więcej. Może to być spowodowane tym, iż dwa dni przed spotkaniem nabawiłem się kontuzji biodra. Było zagrożenie, że nie zagram, ale ostatecznie poczułem się na tyle dobrze, że pojawiłem się na parkiecie. Sztab medyczny zrobił dobrą robotę.

ZOBACZ WIDEO Kosmiczna asysta Luki Rupnika! Zobacz 7 najlepszy akcji ostatniej kolejki Ligi ACB

Po udanych akcjach machał pan do kibiców, zagrzewał ich do jeszcze głośniejszego dopingu.

Bardzo lubię grać przed naszymi kibicami. Oni też przyczynili się do tego, że wróciłem do Zielonej Góry. Są świetni, dają nam dużo wsparcia. Ludzie wiedzą, co mogę dać tej drużynie.

[b]

Pana dwójkowe akcje z Koszarkiem to prawdziwa maestria. To najlepszy rozgrywający w Polsce?[/b]

Tak. Jeśli jest w dobrym nastroju, to nikt go w Polsce nie zatrzyma.

Co ma pan na myśli?

To trochę jak z naszym zespołem - ma lepsze i gorsze momenty. Ale jestem o niego spokojny. Sezon wchodzi w najważniejszą fazę - on też wzniesie się na wyżyny swoich umiejętności. To było widać w tym meczu. Pokazał klasę. Robił co chciał z defensywą rywali. Widziałeś, co zrobił z Szewczykiem? Śmiałem się, nie wiedziałem, że on tak potrafi.

Z panem jest podobnie - czasami jest pan rewelacyjny, a czasami drażni pan kibiców swoją grą.

Trudno mi to wytłumaczyć. Coś ci powiem - gdybym grał na 100 procent swoich możliwości w każdym meczu, to byłbym w zupełnie innym miejscu. To mój spory mankament. Przez to nie zrobiłem dużej kariery. Co na to wpływa? Wiele kwestii, często pozaboiskowych - rodzina, zdrowie najbliższych. Nie zawsze myślisz tylko o koszykówce.

[b]

Ma pan ważny kontrakt na kolejny sezon?[/b]

Tak, ale w umowie zawarte są pewne opcje. Mogę wykupić swój kontrakt, po wpłaceniu określonej sumy.

To możliwe?

Na ten moment nie. Moja rodzina świetnie się tutaj czuję, dzieci już niedługo rozpoczną naukę w szkole.

Nie ma pan ochoty jeszcze raz podjąć rywalizacji w silniejszej lidze?

Jestem 30-letnim gościem, który musi dbać o interesy rodziny. Kolejna przeprowadzka? Mam sporo wątpliwości, czy to byłoby najlepsze rozwiązanie. Co prawda wiele klubów chciałoby mnie zatrudnić, ale prawdę mówiąc nie wiem, czy mam jeszcze na to siłę.

Podtrzymuje pan zdanie, że w wieku 32 lat kończy pan karierę?

Tak, tutaj nic się nie zmieniło. Chcę spędzać więcej czasu z moją rodziną.

Źródło artykułu: