Michał Baran: Jeżeli ma się "jaja", to trzeba sięgnąć po wygraną

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Michał Baran
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Michał Baran

W meczu 29. kolejki PLK Miasto Szkła Krosno stawiło bardzo duży opór Rosie Radom, przegrywając zaledwie 63:65. - Rywalom to zwycięstwo bardziej się przyda w tym sezonie, bo my nie walczymy już o nic - powiedział Michał Baran.

W meczu 29. kolejki Polskiej Ligi Koszykówki Miasto Szkła Krosno uległo po bardzo wyrównanej walce Rosie Radom 63:65. Beniaminkowi nie udało się więc zrewanżować za wysoką porażkę w pierwszym spotkaniu bieżącego sezonu. Pomimo dwunastej pozycji w tabeli i braku szans na awans do fazy play-off, podopieczni Michała Barana stawili duży opór walczącym o jak najlepsze rozstawienie gospodarzom.

- Myślę, że z której strony by nie popatrzeć, trenerowi Kamińskiemu i Rosie bardziej przyda się to zwycięstwo w przyszłości, czyli w tym sezonie, ponieważ nasza ewentualna wygrana mogłaby bardzo skomplikować sytuację w tabeli - zaczął dość zaskakująco swoją wypowiedź szkoleniowiec gości. - Oczywiście zwycięstwo na wyjeździe z wicemistrzem Polski byłoby bardzo cenne dla mnie i dla zawodników, ale, patrząc na tabelę, kompletnie bezużyteczne - dodał po chwili.

Trener był zadowolony z postawy podopiecznych w hali MOSiR w Radomiu. - Myślę, że graliśmy dobry basket, również miły dla oka. Trzeba podkreślić, że Rosa nie grała swojej najlepszej koszykówki, stąd mogliśmy toczyć wyrównany bój - nie ukrywał Baran.

Krośnianie absolutnie nie "położyli" się na parkiecie, tylko zażarcie walczyli do ostatnich sekund. - Ciężko zmotywować zespół, który nie walczy już o nic, ale nie odbiera to chęci i woli walki moim zawodnikom do końca. Walczymy już o nic, ale ci chłopcy pokazują, że kochają koszykówkę, tak samo jak ja. Nie patrząc na pieniądze i nie patrząc na układ tabeli, wciąż mamy chęci do gry i wygrywania w każdym pojedynku. Jak widać po niektórych meczach, te drużyny, które o nic nie walczą, są myślami w samolotach i autobusach, na wakacjach - zaznaczył szkoleniowiec Miasta Szkła.

ZOBACZ WIDEO Potężny wsad koszykarza Barcelony i... zobacz, co się stało!

- Mecz był wyrównany, sprawiliśmy niespodziankę zespołowi z Radomia swoją obroną, trafiliśmy z założeniami taktycznymi, szczególnie na pick and rollu z pozycji numer jeden - skomentował trener beniaminka. - W czwartej kwarcie "otworzył się" Daniel Szymkiewicz, zwłaszcza w rzutach w końcówkach czasu. Te założenia były jednak na pewno trafione. Jeżeli ma się przysłowiowe "jaja" na boisku i przeciwnik otwiera drogę do oddania zwycięstwa, to trzeba po nie sięgnąć. My tego nie zrobiliśmy - kontynuował Baran.

Po trzydziestu minutach przyjezdni prowadzili 53:43. Nie "dowieźli" jednak przewagi do końca. - Fragment 14:0 na początku czwartej kwarty przy dosłownie ciut bardziej agresywnej obronie gospodarzy to był element, który przesądził o losach meczu. Nie mogliśmy znaleźć na to odpowiedzi, szczególnie w ataku, do tego popełniliśmy kilka niewymuszonych, prostych strat - trener podał przyczynę ostatecznego niepowodzenia.

Choć w ostatnich sekundach z dystansu trafił Michał Sokołowski, szkoleniowiec ekipy z Krosna nie przykładał szczególnej wagi do tego rzutu. - Najważniejsza nie była ostatnia akcja, w której pierwszym i jedynym celnym rzutem z dystansu popisał się Michał Sokołowski. Szczęśliwy rzut, ale ta akcja nie miała wpływu na końcowy rozrachunek. 9/33 za trzy punkty czy do przerwy 2/18 to efekt przyjazdu w dniu meczu, co, jak wiemy, w ekstraklasie nie jest rzeczą dobrą - Baran odniósł się do skuteczności podopiecznych zza łuku.

Źródło artykułu: