Nie milkną echa po niedzielnym meczu w Starogardzie Gdańskim, w którym wynik ważył się dosłownie do ostatniej sekundy gry i nie zabrakło w nim wielkich emocji.
Ostatecznie BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski pokonała Polpharmę 78:79, ale zwycięstwo to nie przyszło gościom łatwo, a nic nie wskazywało na to, że tak właśnie będzie. Jeszcze na 6 minut przed zakończeniem gry podopieczni Emila Rajkovica prowadzili różnicą nawet 10 punktów i wydawało się, że kontrolują losy spotkania.
Ostatecznie decydującą akcją pojedynku była dobitka Łukasza Majewskiego. Skrzydłowy BM Slam Stali Ostrów Wielkopolski zachował w końcówce najwięcej zimnej krwi na parkiecie i zebrał piłkę po niecelnym rzucie Marca Cartera. Jak się później okazało, zbiórka ta była na wagę złota, gdyż Uros Mirkovic nie trafił rzutu na zwycięstwo gospodarzy i to ostrowianie mogli cieszyć się z piątego triumfu z rzędu, a już trzynastego w całych rozgrywkach.
- Gratuluję Polpharmie za to, że nie pękła i do końca starała się wygrać ten mecz- chwalił przeciwnika, Łukasz Majewski. - Tak naprawdę jedna piłka decydowała o spotkaniu. Trener powinien nas zganić za 4. kwartę, bo wydaje mi się, że zaczęliśmy w niej chodzić, a nie biegać i stąd się pojawiły te nasze problemy. Najważniejsza jest wiara do końca i że udało się przechylić tym jednym rzutem zwycięstwo na naszą stronę. To jak w życiu - mówił bohater meczu w Starogardzie Gdańskim.
ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka wspomina, jak poskromiła pijanego adoratora