Łukasz Pacocha: Czołówka złapała zadyszkę a my jesteśmy cały czas w gazie

Materiały prasowe / Marcin Bodziachowski / Na zdjęciu: Łukasz Pacocha (z piłką)
Materiały prasowe / Marcin Bodziachowski / Na zdjęciu: Łukasz Pacocha (z piłką)

Świetny tydzień za koszykarzami Legii Warszawa. W sobotę pokonali oni Spójnię Stargard 101:89, co dało im pozycję lidera I ligi. Duży wkład w ten sukces miał Łukasz Pacocha.

Koszykarze z I ligi rozegrali trzy mecze w siedem dni. Legia Warszawa wytrzymała ten maraton. Choć we wtorek męczyła się z SKK Siedlce zwyciężając 92:82, to w sobotę pokazała swoją siłę w starciu ze Spójnią Stargard. Zgarnęła, więc komplet sześciu punktów. Zdecydowanie gorzej wypadli najgroźniejsi rywale. Max Elektro Sokół Łańcut i GTK Gliwice przegrały po dwa mecze, a Spójnia doznała nawet trzech porażek.

Wielki wkład w sobotni sukces miał Łukasz Pacocha, który mierzył się z byłym klubem. Rok temu w Spójni zostawał najlepszym strzelcem zaplecza PLK. W Legii aż tak dobrze nie jest, bo doświadczony koszykarz zdobywa średnio 9,3 punktu na mecz. Tu jednak pojawiła się szansa na sukces zespołowy, czego niewątpliwie na poziomie I ligi brakowało rozgrywającemu. W meczu 21. kolejki dostał on rolę egzekutora. Zaczął z ławki rezerwowych. Na parkiecie spędził jednak 26 minut i został najlepszym strzelcem spotkania. Zdobył 20 punktów trafiając 7/10 prób z gry, w tym 5/8 za trzy punkty.

WP SportoweFakty: Zagraliście przeciwko Spójni świetne spotkanie. Świadczy o tym 101 zdobytych punktów. To był wasz najlepszy mecz w sezonie?

Łukasz Pacocha: Pod względem rzutów za trzy punkty na pewno tak. Tutaj był bardzo fajny mecz dla kibiców, bo Spójnia też dobrze zagrała w ataku. Rzeczywiście byliśmy zespołem. Szarpaliśmy wszyscy i udowodniliśmy, po co tutaj przyjechaliśmy i jaki mamy cel. Zdaje się, że jesteśmy na pierwszym miejscu, bo Sokół Łańcut przegrał. O to chodzi.

ZOBACZ WIDEO Festiwal strzelecki SSC Napoli. Dwie asysty Piotra Zielińskiego! - zobacz skrót meczu Bologna FC - SSC Napoli [ZDJĘCIA ELEVEN]

W tydzień odrobiliście dwa punkty. Chyba nie spodziewaliście się, że w tym czasie Max Elektro Sokół Łańcut przegra aż dwa mecze?

- Graliśmy sobota, wtorek, sobota a niektórzy w środę. Widać, jaką jesteśmy drużyną, jak dobrze się przygotowaliśmy. Czołówka poprzegrywała, złapała zadyszkę a my jesteśmy cały czas w gazie.

Odnieśliście 12 zwycięstw z rzędu. Nie zatrzymacie się już do końca sezonu, czy może przyjść ten słabszy mecz?

- Nie wydaje mi się. Jeżeli zdrowie nam pozwoli i unikniemy kontuzji to będziemy cały czas zwyciężać. Zbudowaliśmy pewien system, mentalność w głowie i jesteśmy bardzo mocni.

W sobotę od początku ruszyliście na Spójnię. Chcieliście się im bardzo zrewanżować za pierwszy mecz przegrany w Warszawie 66:83?

- Na pewno. Tamten mecz nam nie wyszedł. Mieliśmy wtedy problemy kadrowe. Stosowaliśmy wtedy inną obronę, inny system. Dopracowaliśmy to, co chcieliśmy i to nam przynosi efekty w każdym meczu.

Pełnego rewanżu nie było, ale nie powinno to mieć znaczenia, bo w tabeli macie nad Spójnią trzy punkty przewagi.

- Nie myślimy w ten sposób. Chcemy każdy mecz wygrywać a nie jest ważna ilość punktów. Cieszy ta bardzo dobra dyspozycja w ataku.

Indywidualnie świetny występ. Chociaż wszedł pan z ławki to jak zawsze w Stargardzie wielka forma strzelecka.

- Cieszę się, że dobrze zagrałem, pomogłem drużynie, bo ostatnio nie czułem się dobrze na boisku, dlatego cieszy mnie to, że udało się dobrze zagrać.

Ten sezon jest trudniejszy? Chyba pierwszy na poziomie I ligi w roli rezerwowego.

- Nie przyszedłem do Legii po to, żeby sobie robić statystyki, tylko po to żeby wygrywać i zrobić ekstraklasę. Czy będę asystował, czy w inny sposób pomagał drużynie to dla mnie nie ma znaczenia. Jaką rolę trener wybierze do takiej będę chciał się dostosować.

Rozmawiał Patryk Neumann

Komentarze (0)