Dwa zespoły z nadmorskich miast - kołobrzeska Kotwica i sopocki Asseco Prokom wygrały swoje sobotnie półfinałowe mecze o Puchar Polski i w finale zmierzą się o to trofeum. Dla Kotwicy jest to nowość, gdyż jeszcze nigdy nie miała okazji walczyć o ten laur i dlatego ma ochotę na wywalczenie tego pucharu. - Stać nas na wywalczenie tego trofeum. Znajdujemy się w bardzo dobrej formie, wygraliśmy ostatnio cztery mecze z rzędu plus zwycięstwo z PGE Turowem - optymistycznie zakończył kapitan Kotwicy Kołobrzeg, Tomasz Cielebąk. Asseco Prokom natomiast, to obrońca Pucharu Polski, a w całej swojej historii aż czterokrotnie wygrywał finałowe mecze tego turnieju.
W półfinałach obie drużyny jeszcze przed przerwą wypracowały sobie kilkanaście punktów przewagi nad rywalem, jednak w końcówkach traciły wysokie zaliczki. Mimo to, zarówno drużyna trenera Sebastiana Machowskiego, jak i Tomasa Pacesasa dowiozła zwycięstwo do końca meczu. Asseco Prokom prowadził już 17 punktami z Anwilem (51:34 pod koniec drugiej połowy), by w do ostatnich sekund walczyć o awans. Kotwica trafiała za trzy jak w transie i wygrywała 69:52, a następnie dała rzucić PGE Turowowi 10 punktów z rzędu, jednak utrzymała prowadzenie.
Największe zagrożenie, poza zespołową siłą rażenia, sopocianie stwarzają za sprawą swoich gwiazd - Davida Logana i Qyntela Wooda. Obaj Amerykanie pokazali, że sami mogą prowadzić zespół do zwycięstwa i w trudnych momentach nie wahają się brać odpowiedzialności na swoje barki. Logan przeważnie jest za szybki dla kryjących go obrońców, a nawet gdy ci będą dobrze uprzykrzać mu życie biegając za nim krok w krok, ten i tak trafi szalone rzuty. Woods natomiast, mimo że oficjalnie mierzy 203 centymetry wzrostu, swoich przeciwników mija jak chce, a gdy ma pozycje, trafia także z dystansu.
Kotwica sporo w swojej grze zawdzięcza rzutom trzypunktowym. Jeżeli te często znajdują drogę do kosza, tak jak w półfinale z PGE Turowem, gdzie kołobrzeżanie trafili pierwsze osiem z dziewięciu takich prób, to ekipa dyrygowana przez Kevina Hamiltona (10 asyst w półfinale) może pokonać każdego. Problem w tym, że obrona sopocian nie należy do przeciętnych i jeśli tylko będą mieli dzień, żadne sztuczki Kotwicy im nie straszne. W półfinale Asseco Prokom dobrze wyeliminował jedną z najgroźniejszych broni Anwilu, czyli pick and roll.
- Mam nadzieję, że w finale nie zawiedziemy kibiców i postaramy się o podobne emocje, jak w meczach ligowych, w których najpierw była jedna dogrywka, a później dwie dogrywki. Teraz albo będą trzy dogrywki, albo wygramy – mówi przed finałem Cielebąk.
Mecz rozpocznie się w niedzielę, 22.03.2009 roku o godzinie 16:15 w hali Globus w Lublinie. Bezpośrednią transmisję przeprowadzi TVP Sport.