Dardan Berisha: Nadal wierzę w play-offy, ale potrzebujemy wzmocnień

WP SportoweFakty
WP SportoweFakty

Dardan Berisha znów w wielkiej formie, ale na razie nie przekłada się to na wyniki Polfarmeksu Kutno, który z bilansem 3:8 zajmuje dopiero 14. miejsce w tabeli. - Mnie nie interesują indywidualne rezultaty. Chcę zwycięstw - podkreśla zawodnik.

[b]

WP SportoweFakty: Najpierw 38 punktów z Polskim Cukrem Toruń, a później 31 "oczek" z Treflem Sopot. Na niewiele to się zdało, bo drużyna poniosła kolejne dwie porażki.[/b]

Dardan Berisha: Porażka z Treflem Sopot była dla nas dużym ciosem. Byliśmy dobrze przygotowani do tego spotkania. Liczyliśmy na wygraną, ale zabrakło nam energii. A to miał być nas największy atut. Możemy sporo o tym meczu mówić, ale nie ma to najmniejszego sensu, bo to jest już za nami. To przeszłość. Musimy patrzeć do przodu. Nie jesteśmy w najlepszej sytuacji, ale wierzę, że się podniesiemy i włączymy się do walki o play-offy. Ja cały czas liczę, że to jest możliwe.

Mimo wszystko Dardan Berisha znów w wielkiej formie.

- Czuję się już dobrze lepiej. Niestety ma to niewielkie przełożenie na wyniki zespołu. Mnie nie interesują indywidualne rezultaty i osiągnięcia. Chcę wygrywać z Polfarmeksem. Będę dawał z siebie wszystko w kolejnych spotkaniach. Wierzę, że od stycznia będziemy lepszą drużyną.

Czy to trochę nie jest tak, że Polfarmex za bardzo jest uzależniony od pana występów?

- To może tak wyglądać z boku. Ja sam też tak to odczuwam. Nie ukrywajmy: trudno wygrać, jak wszyscy wiedzą, co będziemy grali. Większość akcji idzie przeze mnie, najlepsi obrońcy mnie kryją, często jestem podwajany.

Czuje pan wsparcie kolegów z drużyny?

- Oczywiście. Wsparcie mam ze strony kolegów, jak i trenerów. To nie jest tak, że ja na boisku wszystko robię sam. Staram się podawać, kreować, ale czasami nie jest mi łatwo. Trzeba sobie powiedzieć wprost, że potrzebujemy wzmocnień. Wtedy moja sytuacja w drużynie również stałaby się łatwiejsza.

ZOBACZ WIDEO Chińczycy inwestują gigantyczne pieniądze w piłkę nożną. "Ta liga ciągle jest prowincjonalna"

Pierwszy raz w karierze spotyka się pan z taką sytuacją. Wcześniej był pan w zespołach, które zwyciężały i grały o medale.

- To jest właśnie najgorsze. Nienawidzę przegrywać, tym bardziej, że miałem spore oczekiwania przed sezonem. Liczyłem, że będziemy wygrywać i trzymać się w czołówce tabeli. Tymczasem jesteśmy w dolnej części. To mnie frustruje, bo na treningach wykonujemy dobrą robotę, każdy jest zaangażowany, daje z siebie wszystko. Przegrywamy mecz za meczem. Czas to zmienić.

Wróćmy jeszcze na chwilę do pana indywidualnych występów. Nie zapomniał pan jak zdobywa się punkty. To nadal przychodzi panu z łatwością.

- Zacznę od anegdoty. Jak byłem w Kosowie to byłem na bieżąco z wydarzeniami w PLK. Słyszałem, że wielu ludzi śmiało się ze mnie, że w Kosowie oddaję mnóstwo rzutów. Mówiono wprost, że gram w amatorskiej lidze. To odpowiem tym ludziom, że nie mieli pojęcia o czym mówią. Sigal Prishtina to klub, który w ostatnich trzech sezonach miał świetnych zawodników. Obcokrajowcy byli wartością dodaną. Zespół spokojnie poradziłby sobie w PLK.

O co by walczył?

- Myślę, że zespół byłby w czołowej piątce. Przecież z Sigalem Prishtiną grałem na trzech frontach: Kosowo, FIBA Europe Cup i liga bałkańska. To tylko pokazuje, że ja przez te 3-4 lata ciężko pracowałem, rozwijałem się. Miałem dużą odpowiedzialność na sobie, były spore oczekiwania wobec mojej osoby. To mnie zaczęło nieco męczyć. Chciałem zmienić otoczenie i poszukać nowych wyzwań. Przyjechałem do Polfarmeksu, by walczyć z tym zespołem o play-offy. Wiem, że nasza sytuacja w tabeli jest trudna, ale nadal wierzę, że "ósemka" jest możliwa.

Rozmawiał Karol Wasiek

Źródło artykułu: