W środowy wieczór Rosa nie dała rady EWE Baskets Oldenburg w meczu dziesiątej kolejki Basketball Champions League. Wicemistrzowie Polski przegrali na wyjeździe 71:83, ponosząc siódmą porażkę w rozgrywkach.
Drużyna z Radomia kiepsko spisała się w pierwszej połowie. - Od początku tego meczu byliśmy spóźnieni w swoich poczynaniach, graliśmy za wolno - przyznał na konferencji prasowej Wojciech Kamiński. W pewnym momencie trener gości pokusił się o bardzo gorzką refleksję. - Być może od pierwszej piłki nie wierzyliśmy w zwycięstwo - powiedział.
Po zmianie stron Rosa starała się odrobić straty, jednak gospodarze nie pozwolili na zniwelowanie wypracowanego wcześniej, jedenastopunktowego dystansu. - W drugiej połowie byliśmy bardziej agresywni, ale było już za późno - podkreślił szkoleniowiec.
- Pozwoliliśmy rywalom na wiele. Rzucali za trzy punkty z otwartych pozycji, ogrywali nas na pick and rollach i byli dużo lepsi na naszej tablicy. Trudno w takich okolicznościach myśleć o wygranej - zaznaczył. Jego słowa znajdują potwierdzenie w statystykach - EWE Baskets zanotowało ponad 56-procentową skuteczność w rzutach z gry (w tym 50-procentową w próbach z dystansu), przy niespełna 45-procentowej efektywności przyjezdnych. Zespół z Oldenburga miał 34 zbiórki, w tym osiem w ataku, przy łącznie 24 takich zagraniach radomian, w tym szesnastu w obronie.
Kamiński zwrócił uwagę na jeszcze jeden, bardzo ważny aspekt. - Poza tym, rywale zdobyli aż 50 punktów w pierwszej połowie - dodał na zakończenie. Jego zespół nadal zajmuje siódme miejsce w grupie C.
ZOBACZ WIDEO Juventus ucieka po mistrzostwo. Udany występ Szczęsnego - zobacz skrót mecz Juventus - AS Roma [ZDJĘCIA ELEVEN]