Patryk Kurkowski - Teoria Chaosu: Złoty środek

Dążąc do sukcesu w życiu zawsze szukamy złotego środka - to on bowiem daje nam poczucie dobrej pracy, a przede wszystkim jest nawozem wielkiego triumfu. Niezwykle istotny owy złoty środek jest w koszykówce. Zespół o inklinacjach defensywnych będzie miał niezwykle trudne zadanie, aby zdobyć jakieś trofeum, analogicznie wygląda sytuacja o drużynie z predyspozycjami - wyłącznie - do gry w ataku.

Nigdy nie przepadałem za ekipami, które skupiają swoją uwagę wyłącznie na jednym z tych dwóch, niezwykle istotnych, elementów koszykarskiego rzemiosła. Dlaczego? Od razu wiedziałem, że gdy przyjdzie walka o najwyższe laury, która zwykle odbywa się poprzez fazę play off (w lidze, poniekąd w Eurolidze w fazie Elite Eight), te teamy odpadną, bowiem na dłuższą metę nie można wygrywać mając tylko wielki potencjał w destrukcji, tudzież ofensywie.

Oczywiście są wyjątki, które odbiegają od tej normy. W tej dewiacji znalazła się przede wszystkim drużyna TAU Ceramiki Vitoria. Baskowie w ubiegłym roku zdobyli Mistrzostwo Hiszpanii, zawdzięczali to tylko i wyłącznie swoim niesamowitym możliwościom w ofensywie. O obronie w wykonaniu graczy tego zespołu lepiej nie wspominać, bo nie od dziś wiadomo, że jest to ich pięta achillesowa. Ale warto zwrócić uwagę, że skład nie był budowany przez rok, bowiem wielu zawodników występowało w trykocie tej ekipy przez kilka lat. Zgranie, lepsze zrozumienie w ofensywie na pewno korzystnie przełożyło się na zeszłoroczny sukces.

Nie trzeba daleko szukać aby znaleźć inny przykład. W lidze niemieckiej w sezonie 2006/07 najlepszy okazał się Brose Baskets Bamberg. Podopieczni - wówczas - Dirka Bauermanna potrafili tak ograniczyć rywala, że mecz kończył się nawet wynikami poniżej 60 "oczek", a zdarzył się nawet rezultat 40:33. To tylko podkreśla jaki nacisk na obronę stawiał obecny trener reprezentacji Niemiec. Jednak ile to meczów przegrał właśnie Bamberg w kolejnych rozgrywkach z powodu fatalnej postawy w ataku.

Sezonowe "wybryki" - tak można nazwać pokrótce owe triumfy. W przypadku TAU jest co prawda szansa na jego powtórzenie, ale o tym przekonamy się dopiero pod koniec maja, na początku czerwca.

Zmierzając jednak ku meritum sprawy. W Polsce w poprzednich dwóch sezonach bardzo blisko zdetronizowania aktualnego Asseco Prokomu była drużyna Turowa Zgorzelec. Koszykarze Saso Filipovskiego - przede wszystkim - w finale play off 2008 mieli fantastyczną okazję do zdobycia mistrzowskiego tytułu, ale nie udało się. Zawodził atak, bo choć defensywa była na wysokim poziomie, to jednak brakowało tej swobody, łatwości w ofensywie, wykorzystanie szybkości. Sopocki team nie był doskonały. Można nawet rzec, iż był najgorszy od wielu lat, był w zasięgu rywala jak nigdy, ale wygrał doświadczeniem i właśnie dzięki temu "złotemu środkowi". Wielu graczy Prokomu potrafiło zagrać dobrze w obronie, ale nie brakowało świetnych, nie tylko jak na polskie parkiety, strzelców. Połączenie tego sprawiło, że udało im się obronić tytuł mistrzowski.

Taki "złoty środek" wypracowali sobie zawodnicy CSKA Moskwa, Panathinaikosu Ateny, a także Montepaschi Siena. Wymienione przeze mnie trzy kluby to obecni mocarze, hegemoni w swoich ligach, których zdetronizowanie wiążę się z ogromnym wysiłkiem, trudem na którego nie było stać nikogo w przeciągu ostatnich lat.

Prokom - ponownie - będzie starał się pozostać na szczycie. Czy ktoś tym razem znajdzie mistyczny złoty środek i wskoczy na 1. miejsce?

Komentarze (0)