Do środowego meczu dziewiątej kolejki Basketball Champions League Rosa przystąpi po dwóch porażkach z rzędu. O ile zeszłotygodniowe, wtorkowe niepowodzenie z PAOK-iem Saloniki (66:85) było wkalkulowane, o tyle nieznaczną przegraną z AZS-em Koszalin (62:63) w ramach PLK należy uznać za olbrzymią sensację. Nic więc dziwnego, że na podopiecznych Wojciecha Kamińskiego spadły słowa krytyki.
Rezultat odniesiony w Grecji skomplikował sytuację radomskiej drużyny w grupie C. Trzeba jednak pamiętać o tym, iż zagrała wówczas bez swojego lidera, kontuzjowanego Tyrone'a Brazeltona. Obecnie z bilansem 3-5 wicemistrzowie Polski zajmują szóste miejsce w tabeli, a lokatę wyżej znajduje się właśnie BK Ventspils. Na koncie ma również trzy zwycięstwa i pięć porażek, jednak wyprzedza Rosę stosunkiem małych punktów. Wygrał także pierwszy, bezpośredni pojedynek pomiędzy obydwoma zespołami (74:53).
Przed publicznością zgromadzoną w hali MOSiR nie wystąpi wspomniany wcześniej amerykański rozgrywający. Kolejne minuty na międzynarodowej arenie powinien otrzymać więc Filip Zegzuła. W głównej mierze za rozprowadzanie akcji odpowiadał będzie pozyskany niedawno Jordan Callahan, który coraz lepiej rozumie się z kolegami.
W składzie znajdzie się pauzujący od półtora miesiąca Damian Jeszke, ale kwestią otwartą pozostaje to, czy Kamiński zdecyduje się posłać go na boisko. W rotacji wciąż brakuje Daniela Szymkiewicza.
Jak na razie łotewska drużyna lepiej spisuje się na krajowym podwórku, zajmując drugie miejsce w tabeli tamtejszej ekstraklasy. W Lidze Mistrzów odniosła dwie przegrane z rzędu, zaś przed trzema tygodniami sensacyjnie pokonała 66:61 KK Neptunasa Kłajpeda. Z kolei Rosa nie wygrała od trzech kolejek.
Rosa Radom - BK Ventspils / środa, 14.12.2016 / godz. 18:30.
ZOBACZ WIDEO Stefan Horngacher: To dla mnie żadne zaskoczenie (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}