WP SportoweFakty: Bilans pięciu zwycięstw w ośmiu meczach sprawia, że na pana twarzy pojawia się wielki uśmiech?
Jakub Dłuski: Zdecydowanie tak! Przed sezonem bilans 5-3 w ośmiu spotkaniach wszyscy w klubie wzięliby w ciemno. Pamiętajmy, że przy odrobinie szczęścia mogliśmy wygrać również z Anwilem Włocławek.
[b]
Wszyscy mówią, że w końcówce meczu ze Stalą do końca wierzyliście w zwycięstwo. Na czym opieraliście przede wszystkim swój optymizm (79:73)?[/b]
- Myślę, że wcześniejsze spotkania zbudowały u nas wiarę w siebie i cały zespół. Graliśmy ze Stalą przed własną publicznością, a w Krośnie ze wsparciem naszych kibiców czujemy, że możemy walczyć z każdym przeciwnikiem.
Miasto Szkła przed sezonem skazywane było na pożarcie. Teraz wszyscy nabrali do was wielkiego respektu. To chyba musi bardzo cieszyć?
- Bardzo cieszy! Przed sezonem było bardzo mało osób, które pozytywnie wypowiadały się na temat naszego zespołu. Teraz zaczyna się to trochę zmieniać. Nie zapominajmy jednak, że nadal jesteśmy beniaminkiem i mamy swoje cele. Sezon jest długi, przeciwnicy się wzmacniają i na każde zwycięstwo trzeba mocno zapracować.
Wy również się wzmocniliście. Jak pan odbiera przyjście do klubu Seida Hajricia?
- Pozytywnie. Seid to zawodnik, który pewnie sam zagrał więcej sezonów w ekstraklasie niż reszta naszego zespołu. Wierzę, że nam pomoże w odniesieniu kolejnych zwycięstw.
ZOBACZ WIDEO Maja Włoszczowska: Moja drużyna jest dla mnie motywacją (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Hajrić nie będzie miał jednak łatwo, gdyż niepodważalną pozycję w pierwszej piątce ma Jakub Dłuski. Jest pan zadowolony ze swojej formy na początku rozgrywek?
- W sporcie cały czas trzeba udowadniać swoją wartość. Nigdy nie można być niczego pewnym. Zagrasz słabszy mecz i automatycznie twoje notowania idą w dół. Liczę, że z Seidem będziemy dobrze się uzupełniali i razem damy zespołowi jeszcze więcej. Co do mojej formy to muszę powiedzieć, że jestem zadowolony. Zawsze mogłoby być lepiej, ale cieszy, że dokładam swoją cegiełkę.
Jedni mówią, że przeskok między I ligą a PLK jest ogromny. Pan udowadnia jednak, że wcale tak nie musi być. Gdzie tkwi klucz do sukcesu?
- Sam nie wiem. Uważam, że koszykówka wszędzie jest taka sama. Przeskok dotyczy bardziej zespołów i kultury gry. Myślę, że wielu zawodników odnalazłoby się w ekstraklasie. Moje zadania w pierwszej lidze i PLK wyglądają przecież bardzo podobnie.
Przed spotkaniem z liderem macie wymarzoną sytuację. Oni muszą, wy możecie...
- Nie sądzę, aby Polski Cukier Toruń odczuwał jakąś presję typu, że musi koniecznie wygrać. Choć wiadomo, że tylko zwycięstwo będzie ich interesować. My zamierzamy, podobnie jak we wcześniejszych meczach dać z siebie 100 procent.
Liczę na dobre spotkanie.
Rozmawiał Jakub Artych