InvestInTheWest AZS AJP Gorzów znów zwycięski. "To musi być nasza wizytówka"

PAP / Lech Muszyński
PAP / Lech Muszyński

W ramach 4. kolejki Basket Ligi Kobiet gorzowskie Akademiczki we własnej hali zatrzymały rozpędzone CCC Polkowice, wygrywając 61:49. Dzięki temu gospodynie zmazały plamę po słabszym występie w ubiegłą sobotę.

Pojedynek w ubiegłą sobotę w Ostrowie Wielkopolskim z miejscową Ostrovią ewidentnie nie wyszedł zawodniczkom InvestInTheWest AZS AJP Gorzów Wlkp. Akademiczki już w środę miały okazję do rehabilitacji po wpadce z beniaminkiem. - Gdy przegrywasz mecz, który powinieneś wygrać, to do kolejnego spotkania podchodzisz ze zdwojoną siłą. Wtedy chcesz się pokazać z jak najlepszej strony - przyznał Dariusz Maciejewski, trener gorzowianek. - Pojedynek w Ostrowie pokazał nasze słabości. Nie wiem z czego to wynikało. Teraz musiałyśmy udowodnić przede wszystkim sobie, że umiemy grać w koszykówkę - dodała Katarzyna Dźwigalska, kapitan Akademiczek.

Gospodynie od początku bardzo mocno broniły w starciu z CCC Polkowice, co przynosiło efekt w postaci prowadzenia. Skuteczność obu zespołów nie była najlepsza, ale było to właśnie spowodowane agresywnymi zagraniami w defensywie. Lepiej w tym odnalazły się gorzowianki, które realizowały swój plan i zmierzały po kolejne zwycięstwo. - Byliśmy agresywni i bardziej zdeterminowani w tym, co chcemy osiągnąć. Bardzo mocna obrona musi być naszą wizytówką - powiedział Maciejewski.

Polkowiczanki w połowie trzeciej kwarty zdołały dojść rywalki i wyjść na chwilę na prowadzenie. Akademiczki jednak złapały drugi oddech i ostatecznie to one cieszyły się z wygranej, zwyciężając 61:49. - Obronę zrealizowaliśmy w 90 procentach. Te brakujące 10 procent to sytuacje, w których Stephanie Talbot miała nie odchodzić za daleko od Marty Urbaniak. Niestety, Marta w ważnym momencie trafiała z dystansu, a to wynikało z naszych błędów indywidualnych - ocenił trener AZS-u. - Myślę, że można było szybciej rozstrzygnąć ten mecz, ale przez to było przynajmniej ciekawiej dla wszystkich - dodał.

Trudnej przeprawy z CCC spodziewała się kapitan gospodyń. - Przyjechał zespół niepokonany, który będzie grał także w eurolidze. Wiedziałyśmy, że musimy się wznieść na wyżyny. Faktycznie było to wyszarpane zwycięstwo z naszej strony - oceniła Dźwigalska. - Był moment dekoncentracji w końcówce, kiedy Marta Urbaniak trafiła dwie trójki i dziewczyny nas doszły. Potrafiłyśmy jednak to udźwignąć, odbić się jeszcze raz i doprowadzić zwycięstwo do końca. Dziękujemy kibicom za doping. Ta hala w końcu żyje. Wierzę, że takim meczem, walką i zaangażowaniem ściągniemy tłumy na trybuny - dodała.

ZOBACZ WIDEO Mógł być najlepszy, ale... Portugalczycy wspominają Andrzeja Juskowiaka

Szkoleniowiec gorzowianek przyznaje, że jego zawodniczki wykorzystały fakt braków kadrowych rywalek. - Czuliśmy swoją szansę, bo Polkowice nie mają jeszcze dwóch Amerykanek, które dopiero dołączą do zespołu. Jak zobaczyliśmy, że ich w tym meczu nie będzie, to wiara u nas była podwójna. Za chwilę CCC dorzuci te zawodniczki i oblicze drużyny na pewno się zmieni. Wykorzystaliśmy w takim samym układzie Polkowice i Gdynię - powiedział Maciejewski.

Trener Akademiczek nie krył zadowolenia po środowym zwycięstwie. - Gratulacje dla mojego zespołu za walkę. Musimy to prezentować w każdym meczu. Musimy zostawiać serce i agresję na parkiecie, a złe emocje w szatni. Cieszę się, że wygraliśmy. Nadal jesteśmy w grze. Nie ma już zespołu niepokonanego. Cieszę się, że ta liga jest taka ciekawa i myślę, że może być emocjonują do samego końca - zakończył.

Kolejne spotkanie gorzowianki rozegrają w najbliższą sobotę. Akademiczki podejmą Cosinus Widzew Łódź. Początek meczu o godz. 18:00.

Komentarze (0)