Nicole Seekamp: Dużo pracowaliśmy nad defensywą

PAP / Lech Muszyński
PAP / Lech Muszyński

InvestInTheWest AZS AJP Gorzów wygrał niezwykle trudne spotkanie z CCC Polkowice 61:49. Nie był to zbyt udany mecz dla Nicole Seekamp, ale Australijka pochwaliła swój zespół za bardzo dobrą grę w obronie.

- Zagraliśmy naprawdę dobrze w defensywie w porównaniu do poprzedniego meczu. To pozwoliło nam wygrać. Zwyciężyliśmy, mimo że nie rzucaliśmy zbyt dobrze. Sama nie zapunktowałam. Możemy to jednak uznać za pozytyw, bo kiedy połączymy celne rzuty z dobrą defensywą, to będziemy wygrywać kolejne spotkania - powiedziała po spotkaniu jedna z rozgrywających gorzowskich Akademiczek.

W miniony weekend InvestInTheWest AZS AJP Gorzów Wlkp. niespodziewanie przegrał w Ostrowie Wielkopolskim z miejscową Ostrovią 71:77. Od soboty można było zauważyć znaczny progres, jeśli chodzi o grę pod własnym koszem. - Po poprzednim meczu dużo pracowaliśmy nad defensywą na treningach. Na ten pojedynek wyszłyśmy bardziej agresywne. Każdy gracz w drużynie rywala jest dobry w ofensywie, więc potrzebowaliśmy być skupieni na defensywie i to zrobiliśmy - zdradziła Nicole Seekamp.

Przed środowym starciem CCC Polkowice były jedyną niepokonaną ekipą w Basket Lidze Kobiet. Jak rywala ocenia Australijka? - Oni też grali agresywnie, ale są również wysokim zespołem. Bronili strefą, a nie ćwiczyliśmy tego zbyt dużo. Mieliśmy sporo dobrych sytuacji, ale i tak ich nie wykorzystywaliśmy. Musimy nad tym popracować i miejmy nadzieję, że w następnym meczu będzie lepiej - stwierdziła.

Pojedynki z Pomarańczowymi zawsze budziły w mieście nad Wartą sporo emocji. Dało się to odczuć w hali przy ul. Chopina. - To jedna z topowych drużyn poprzedniego sezonu, ale też kilku poprzednich lat. Kibice też dobrze o tym wiedzą. To było ekscytujące mieć za sobą fanów w tym spotkaniu. To oni popchnęli nas do granic możliwości, dzięki czemu wygraliśmy - powiedziała koszykarka.

Naprzeciwko gorzowianek stanęła m. in. mierząca blisko 2 metry Marija Rezan. Rożnica we wzroście nie przeszkadzała jednak podopiecznym Dariusza Maciejewskiego. - Nie myślałam o tym zbyt wiele. Kiedy graliśmy pierwszy mecz domowy, to oni mieli wysokich amerykańskich graczy. Musimy po prostu kontynuować swój rajd, penetrować teren. Jakoś sobie z tym radzimy - mówiła Seekamp.

24-latka jest jedną z czterech zawodniczek, które przyszły do Gorzowa przed sezonem. Jak podkreśla, odpowiada jej gra tutaj. - Naprawdę uwielbiam tu grać. Nie byłam pewna, czego się tutaj spodziewać, kiedy pierwszy raz tu przyjechałam. Kibice są wspaniali i sprawiają, że świetnie się dla nich gra. Atmosfera po zdobyciu punktu albo przejęciu piłki, kiedy wszyscy klaszczą i się cieszą, sprawia wiele radości - przyznała.

ZOBACZ WIDEO Tomasz Majewski: Pożegnanie z karierą bywa brutalne (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

W tym roku zagraniczne zawodniczki gorzowskiego AZS-u dość szybko pojawiły się w zespole. Jak przebiegła aklimatyzacja? - W swoim życiu dużo już podróżowałam. Jestem więc przyzwyczajona do zmian. Jest trochę inaczej z powodu komunikacji, trudno się gdzieś pokręcić, bo niezbyt wiele osób mówi po angielsku. Mimo to, jest interesująco. Koleżanki z zespołu są naprawdę miłe i pomagają się zaaklimatyzować, co z pewnością jest przydatne tak daleko od domu - wyznała Australijka.

Koszykarka z Australii może też liczyć na pomoc rodaczki, doświadczonej reprezentantki kraju, Stephanie Talbot. - Zdecydowanie pomaga to, gdy inna Australijka jest w pobliżu. To jak członek rodziny. Jestem pewna, że możemy polegać na sobie - cieszyła się 24-latka.

W najbliższą sobotę InvestInTheWest AZS AJP Gorzów podejmie Cosinus Widzew Łódź. - Jeszcze nie przyglądaliśmy się tej drużynie, sama też nie szukałam. Skupiamy się zawsze na kolejnym meczu. Teraz, gdy skończyło się jedno spotkanie, to skupimy się na następnym - skomentowała.

W tym tygodniu rozgrywki BLK nieco się zintensyfikowały. Czy trzy mecze w przeciągu tygodnia mogą być problemem? - W Ameryce, w college'u też grałam dwa, trzy spotkania w tygodniu, więc to dla mnie zupełnie normalne. Mecze są zawsze lepsze niż treningi - zakończyła Nicole Seekamp.

Źródło artykułu: