Michała Ignerskiego przedstawiać nie trzeba. Jeszcze przed tegorocznym zgrupowaniem kadry był w notatniku trenera Mike'a Taylora, jednak odpuścił. W środę z trybun przyglądał się, jak Biało-Czerwoni ogrywają Estończyków w meczu eliminacji do przyszłorocznego EuroBasketu.
Jak sam przyznaje, emocje wewnątrz były duże i sam miał ochotę zagrać w tym spotkaniu. - Ciężko, naprawdę ciężko patrzeć z boku, bo najchętniej założyłbym buty i tam z chłopakami zagrał - przekonuje doświadczony skrzydłowy.
Cieszy się natomiast, że Lublin ma koszykówkę na najwyższym poziomie. - Cieszę się, że mogę zobaczyć tutaj na miejscu chłopaków w akcji. Lublin cały czas żyje koszykówką - dodaje.
Polacy pokonując rywali z Estonii odnieśli trzecie zwycięstwo w eliminacjach i zachowali miano niepokonanych. Są zatem na najlepszej drodze do udziału w EuroBaskecie 2017.
ZOBACZ WIDEO: Marcin Gortat: Daliśmy wielką plamę i teraz czas się odegrać (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Czy za rok Ignerski powróci do tematu gry z orzełkiem na piersi? - To byłoby chyba spełnienie marzeń być w tym wieku w reprezentacji Polski. Zobaczymy po sezonie co na to trener Mike Taylor i czy ponownie zadzwoni - komentuje Ignerski. - Dużo też zależeć będzie od zdrowia i poziomu mojej gry. Nie mówię nie i zawsze jestem otwarty na rozmowy.
Jak sam przyznaje reprezentacja Polski prezentuje się bardzo dobrze i na pewno może jeszcze pójść do przodu. - Jest wielu ciekawych chłopaków, którzy robią stałe postępy i mają jeszcze czas, bo robią stałe postępy - kończy Ignerski.