Rio 2016: kapitalne widowisko! Argentyna wygrała z Brazylią po dwóch dogrywkach

PAP/EPA / JORGE ZAPATA
PAP/EPA / JORGE ZAPATA

Co to było za widowisko! Reprezentacja Argentyny potrzebowała aż dwóch dogrywek, żeby pokonać Brazylijczyków. Gospodarze zmarnowali swoje szanse i mogą sobie pluć w brodę, że doznali drugiej porażki w turnieju.

Podopieczni Rubena Magnano jeszcze dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry znajdowali się na prowadzeniu. Ich przewaga nie była może zbyt wielka, ale stawiała Canarinhos w dobrym położeniu. Brazylijczycy nie zdołali go wykorzystać. Podobnie jak przewagi, którą mieli jeszcze w końcówce czwartej kwarty.

Albicelestes pokazali jak się wychodzi z opresji. Najpierw w regulaminowym czasie gry, a potem również dogrywce. Argentyńczycy - w przeciwieństwie do rywali - potrafili zachować zimną krew. Mało tego, w drugiej dogrywce szybko rozstrzelali graczy Magnano i mimo przebudzenia Canarinhos zdołali po niezwykle emocjonującym starciu sięgnęli po zwycięstwo. Trzecie w Rio.

Brazylijczycy doznali natomiast już trzeciej porażki i są w poważnych tarapatach. Coraz więcej wskazuje na to, że nie uda im się awansować do ćwierćfinału igrzysk olimpijskich.

Albicelestes do wygranej poprowadził duet Andres Nocioni - Facundo Campazzo, który razem zdobył... aż 70 punktów (drugi z wymienionych dołożył jeszcze 11 zbiórek)! Najlepszym strzelcem gospodarzy był Nene Hilario, autor 24 "oczek".

Do powtórki z ubiegłorocznego finału EuroBasketu doszło w starciu Hiszpanów z Litwinami. La Roja mieli niemrawy początek, ale widać, że z meczu na mecz się rozkręcają. Zespół Sergio Scariolo odniósł drugie zwycięstwo w Rio. Mistrzowie Europy zagrali wprost wyśmienicie.

Krótko mówiąc, Hiszpanie zdemolowali wicemistrzów Starego Kontynentu. Z niebywałą lekkością Pau Gasol i spółka rozstrzelali przeciwnika. Podopieczni Jonasa Kazlauskasa nie mieli żadnych argumentów, byli kompletnie bezbronni. Nie istnieli nawet w defensywie. Dość powiedzieć, że tylko w trzeciej kwarcie stracili 36 punktów.

Tak okazały triumf La Roja to efekt zespołowej gry. Aż sześciu zawodników zdobyło przynajmniej 10 punktów. Najlepiej wypadł oczywiście wspomniany Gasol, który zdobył 23 punkty. Do tego zaliczył 5 zbiórek i 5 asyst. W ekipie Litwy najskuteczniejsi byli Mindaugas Kuzminskas i Mantas Kalnietis. Wymieniony duet uzbierał odpowiednio 17 i 16 "oczek".

Na sam koniec Chorwaci sensacyjnie doznali porażki z teoretycznie najsłabszą drużyną w grupie, skazywaną na pożarcie przez wszystkich. Jak widać, mistrzowie Afryki potrafią grać na dobrym poziomie. Wcześniej Nigeryjczycy mocno postraszyli Hiszpanów, a teraz pokonali graczy Aleksandra Petrovicia.

Co prawda początek był dobry w wykonaniu faworytów, ale potem do głosu doszli koszykarze z Afryki. Wystarczyło kilka minut, żeby odrobili straty i objęli prowadzenie. Po przerwie zawodnicy Willa Voigta nie spuścili z tonu, lecz utrzymali intensywność oraz skuteczność. Dzięki temu powiększyli swoją przewagę i wizja wygranej stała się naprawdę realna.

W ostatniej odsłonie udało im się wytrzymać presję Chorwatów, którzy nie składali broni. Tym samym Nigeryjczycy odnieśli pierwsze zwycięstwo w turnieju olimpijskim. Do zwycięstwa ten zespół poprowadzili Michael Umeh i Josh Akognon. Pierwszy zanotował 19 punktów, 5 zbiórek i 4 asysty, zaś drugi dołożył 18 punktów i 5 asyst.

Hiszpania - Litwa 109:59 (26:11, 22:18, 36:16, 25:14)
(Gasol 23, Mirotić 17, Fernandez 13, Reyes 11, Rubio 11, Llull 10 - Kuzminskas 17, Kalnietis 16)

Chorwacja - Nigeria 76:90 (28:21, 11:22, 17:27, 20:20)
(Bogdanović 28, Ukić 10 - Umeh 19, Akognon 18, Ere 14, Aminu 13, Diogu 10)

Argentyna - Brazylia 111:107 (28:19, 16:33, 23:20, 18:13, d. 10:10, d. 16:12)
(Nocioni 37, Campazzo 33, Scola 14, Ginobili 13, Garino 10 - Nene 24, Garcia 14, Huertas 14, Benite 13, Barbosa 11, Giovannoni 10)

MiejsceDrużynaZwycięstwaPorażki+/-
1. Argentyna 3 1 32
2. Litwa 3 1 -27
3. Hiszpania 2 2 56
4. Chorwacja 2 2 -16
5. Brazylia 1 3 -13
6. Nigeria 1 3 -32

ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": Copacabana uczy tolerancji (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: