WP SportoweFakty: Panie trenerze, kiedy rozmawialiśmy po raz ostatni niejasna była jeszcze pańska przynależność klubowa, jak i większości koszykarzy, którzy występowali w Starogardzie Gdańskim w poprzednim sezonie. Ostatecznie szybko zdecydował się pan jednak przedłużyć kontrakt z Polpharmą. Po dobrej drugiej połowie rozgrywek nie było innych, może ciekawszych ofert z bogatszych klubów?
Mindaugas Budzinauskas: Pamiętam, kiedy rozmawialiśmy był już koniec sezonu, później miałem taką prostą, otwartą rozmowę z prezesem Poziemskim i uważam, że dosyć szybko dogadaliśmy się. Nie wiem jak to z tą moją wartością jest, ale przyszedłem do Polpharmy w środku rozgrywek i teraz chcę w większości z tą samą grupą ludzi popracować i kwestia jakichś większych kontraktów, pieniędzy, nie była dla mnie wcale taka ważna. Nie chcę ciągle się gdzieś przenosić, nie czekałem na żadne propozycje. Mam tutaj dobre warunki, jestem zadowolony i zamierzam pracować. To jest naprawdę dobre miejsce dla trenera.
Minęło 6 lat od momentu gdy Milija Bogicević zdobył z Polpharmą Starogard Gdański brązowy medal PLK. Od tamtego czasu żaden szkoleniowiec nie uniknął w klubie zwolnienia. Kibice śmieją się, że to wręcz klątwa tamtego sukcesu. Czy jest to dodatkowa presja? Przecież również i pan raz pożegnał się już z Farmaceutami.
-
Nie ma żadnej presji, chociaż dobrze wiem jak to wygląda, ale naprawdę w ogóle o tym nie myślę. Jestem skoncentrowany na tym, aby jak najlepiej skompletować drużynę na ile pozwolą nam finanse i jestem przekonany, że teraz to będzie zupełnie inna historia. Jestem pozytywnie nastawiony. Może nie chcę powiedzieć, że będzie łatwo, bo szczególnie początek nie będzie łatwy, ale myślę, że przyjdą wyniki i kibice będą zadowoleni z tego jak gramy.
ZOBACZ WIDEO "Sprzątanie świata", czyli szczypiorniści dotarli do Rio (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Sporym handicapem jest to, iż udało utrzymać się wam czwórkę ważnych zawodników, a blisko nowej umowy jest również Martynas Paliukenas. Czy można w tym przypadku mówić o przewadze nad niektórymi ligowymi rywalami?
- Tak, jestem bardzo zadowolony, że udało nam się to tak załatwić. To może być przewaga, ale bardzo krótka, może na samym początku. My jednak też tak nie myślimy, bo ta grupa ludzi, która została to profesjonaliści, bardzo dobrze podchodzą do swoich obowiązków. Wiem, że oni na każdym treningu, na każdym meczu dadzą z siebie wszystko i o to nam właśnie chodzi. Zrobiliśmy dobry początek i teraz trzeba to kontynuować. Kilka nowych zawodników mam nadzieję, że wniesie coś jeszcze do tej ekipy ciekawego, bo tak to powinno wyglądać. A co do Martynasa? Zostały już nam tylko ostatnie szczegóły. On zawsze deklarował, że chce wrócić, nie było problemów w kwestiach finansowych, a ja i cały klub byliśmy bardzo zadowoleni z tego co pokazał, chociaż wiem, że on potrafi też więcej. Następny sezon myślę, że będzie dla niego przełomowy i zaprezentuje się jeszcze lepiej.
Ominął też pana ten przysłowiowy wyścig o zakontraktowanie Polaków, bo przedłużenie kontraktów z Łukaszem Diduszko, Marcinem Flieger i Michael Hicksem spokojnie zapewnia odpowiednią jakość.
- Powiem panu, że rozmawialiśmy z wieloma Polakami, widzieliśmy ich u nas, ale czasami te ceny są takie, że niestety nie udało się, takie jest życie. Konkurencja jest naprawdę wielka, zespoły z ekstraklasy, do tego pierwsza liga i wszyscy chcą mieć dobrych polskich zawodników. My jako klub nie możemy zaoferować żadnych super warunków finansowych, ale za to inne rzeczy. Chcemy graczy, którzy chcą się rozwijać, ale też udowodnić swoją wartość. To właśni oni wybierają Polpharmę i uważają, że jest to dobre miejsce do progresu.
Jedną z obecnie trzech nowych twarzy w szeregach drużyny ze Starogardu Gdańskiego jest Jakub Schenk. Czy ten były rozgrywający Rosy Radom ma szanse stać się ligowym objawieniem?
- Uważam, że to bardzo ciekawy zawodnik i na pewno nie ściągnęliśmy go po to, aby grał na treningach czy siedział na ławce. On może wnieść dużo dobrych rzeczy zarówno w ataku i obronie. Jakub Schenk dostanie ode mnie sporo szans, aby pokazał co potrafi. To koszykarz, który jest w takim wieku, na takim etapie swojej kariery, że musi zacząć pokazywać na co go stać. Na pewno nie sprowadzaliśmy go, bo jest on jakiś młody, obiecujący, który będzie się rozwijał itd. On ma już teraz dawać nam wynik, nie będzie dla niego żadnej taryfy ulgowej. Będzie miał w każdym dniu udowadniać swoją wartość i myślę, że da radę.
Czy obecnie nie szuka już pan żadnego Polaka? Pojawia się sporo informacji, że w klubie nie zostanie jednak Szymon Długosz.
- Co do Szymona to nie tracę jeszcze nadziei. Chciałem dać mu znacznie większą rolę niż to było ostatnio. Trudno powiedzieć, czy chciałbym jeszcze kogoś, bo robimy wszystko, aby został Szymon. Jak nie uda się to będziemy inne opcje rozważać.
Przyjechał pan do Starogardu Gdańskiego przed rozpoczęciem przygotowań, aby porozmawiać z prezesem oraz Bartoszem Sarzało i Przemysławem Bielińskim o możliwości dołączenia do pierwszej drużyny Polpharmy młodych graczy z Kociewia. Co wynikło z tych rozmów? Czy widzi pan w Starogardzie Gdańskim talenty na miarę Bartosza Sarzało?
- Chcemy mocno współpracować z Jedynką Pelplin i SKS Starogard Gdański. Mamy poważne plany na temat tej młodzieży, będziemy próbowali to połączyć. Chcemy, aby oni mieli możliwość trenowania z pierwszym zespołem. Będziemy jeszcze dyskutować o tych młodych chłopakach z Przemkiem Bielińskim i Bartkiem Sarzało. Mam nadzieję, że oni będą mieli szanse zobaczyć jak wygląda u nas ta koszykówka.
W lipcu był pan przez tydzień w Las Vegas, gdzie oglądał potencjalnych obcokrajowców, którzy mogliby wzmocnić starogardzian. Jakie wnioski po tym wyjeździe?
- Szczerze mówiąc to był mój pierwszy taki pobyt i jestem bardzo zadowolony. Myślę, że trudno ocenić tą korzyść, którą od razu dostanę, bo 80 procent wszystkich najlepszych zawodników z całego USA przyjeżdża, aby zaprezentować siebie. Oglądałem w akcji z 400 koszykarzy i na pewno nie wszystkich da się zapamiętać, ale tak o 40-50 wiem dobrze co potrafią, jak grają, jakie mają charaktery. Może nie w tym sezonie, ale następnym, czy jakimś innym zawsze to dla mnie zaprocentuje jako trenera. Wie pan, tam przyjeżdżają też trenerzy z całego świata, agenci. Te wszystkie rozmowy, wszystkie kontakty na pewno będą mi bardzo potrzebne i to jest ta bardzo duża korzyść. Tam trzeba jechać, to jest serce koszykówki latem. Każdy kto coś znaczy w koszykówce, to powinien tam być.
Minął miesiąc od ostatniej umowy wspomnianego wcześniej Jakuba Schenka. Kiedy fani Polpharmy spodziewać się mogą kolejnych wzmocnień? Czy można się spodziewać graczy wyłącznie po studiach a może ktoś znany z lig europejskich bądź nawet TBL zasili szeregi pana drużyny?
- Trudno mi powiedzieć jak na razie. Na pewno będą nowe twarze, ale jest też duża możliwość, że podpiszemy zawodnika znanego z TBL.
W ostatnich dniach na polskim rynku transferowym przewinęło się nazwisko braci Ławrynowicz, którymi zainteresowana jest m.in Rosa Radom. Czytałem jednak również na jednym z litewskich portali, że pan namawia Krzystofa do gry w Starogardzie Gdańskim. Jak odniesie się pan do tego?
- Czytał pan bardzo dobre informacje, tak było i to nie jest żadna duża tajemnica. Kilka razy spotkałem się z braćmi Ławrynowicz i rozmawiałem o grze u nas. Mam z nimi naprawdę dobry kontakt i dobrze ich znam, jakimi są zawodnikami i ludźmi. Nie uważam w ogóle, że my jesteśmy jakimś outsiderem w wyścigu o ich podpisanie. Wiadomo, że mają dużo ofert, nie chcę powiedzieć, że to jakaś realna opcja, ale nie odbieram też tego tak, że nie możemy powalczyć o takich zawodników. Polpharma jest stabilna, porządna, a do tego Ławrynowiczowie znają mnie. Nie możemy zaoferować im bardzo dużych pieniędzy, ale coś innego. Te rozmowy nie są zakończone i powiem, że naprawdę zrobimy wszystko, aby jeden z braci u nas zagrał.
Rozmawiał Patryk Butkowski