- Od początku koncentrowaliśmy się na kontraktowaniu Polaków i na chwilę obecną, polska część składu jest zamknięta. Teraz kolej na zawodników amerykańskich. Na początek dwóch, a potem może dobierzemy jeszcze jednego - przekonuje Łukasz Żak, wiceprezes klubu.
Budowę skład włodarze MKS-u Dąbrowa Górnicza rozpoczęli od przedłużenia umowy z Piotrem Pamułą. W kadrze znaleźli się również tacy gracze, jak Jakub Parzeński, Bartłomiej Wołoszyn czy ukraiński silny skrzydłowy z polskim paszportem Witalij Kowalenko. Dodatkowo kontrakty przedłużyli Patryk Wieczorek i Przemysław Szymański, a ważną umowę miał Marcin Piechowicz.
Ta siódemka graczy ma być wzmocniona koszykarzami zza wielkiej wody. W drużynie pozostał Sam Dower. Były też nadzieje, że zostanie chorwacki rozgrywający Dominik Mavra, jednak ten zdecydował się na powrót do Cibony Zagrzeb.
W Dąbrowie Górniczej są zadowoleni z dotychczasowych kontraktów. - To co sobie założyliśmy, to udało się dopiąć - przekonuje Żak.
ZOBACZ WIDEO Rząsa: Powinniśmy zamknąć wynik w pierwszej połowie (źródło: TVP)
{"id":"","title":""}
Wiceprezes klubu obala również mity, że MKS przepłaca zawodników, aby mieć ich u siebie i zwraca uwagę, że dużą rolę odgrywa tutaj osoba Drażena Anzulovicia. - Czytałem dużo spekulacji, że oferowaliśmy ogromne pieniądze zawodnikom. Dużym handicapem dla nas jest nazwisko trenera, które działa nieco jak magnes na zawodników i pomaga bardzo w kontraktach - komentuje.
Wszyscy w MKS-ie "poruszają" wokół budżetu na nowy sezon i nikt nie będzie go naciągał. Zastanawiano się jeszcze nad zakontraktowaniem wolnych Polaków, którzy gwarantują podniesienie poziomu gry. W kuluarach pojawiało się nawet nazwisko Pawła Kikowskiego, ale na taki kontrakt budżet klubu jeszcze nie jest gotowy.